Fake newsy na celowniku Brukseli
27 kwietnia 2018- Nie chcemy tworzyć ministerstwa prawdy – powiedział w Brukseli unijny komisarz ds. bezpieczeństwa Julian King. Jak podkreślił, nie chodzi o „totalną kontrolę” niczym w książce „Rok 1984” George'a Orwella. – Nie będziemy ustalać, co jest prawdziwe a co fałszywe – zapewnił King. To ma pozostać w rękach internautów, którzy dzięki nowym narzędziom będą w stanie łatwiej rozróżnić czy mają do czynienia z tzw. „fake newsem”, a także dowiedzieć się, kto odpowiada za daną publikację i ewentualnie kto ją finansuje. – Wolność wypowiedzi, nie zostanie zagrożona – zapowiadał komisarz.
Zagrożenie dla całych społeczeństw
Komisja Europejska chce doprowadzić do sytuacji, w której największe platformy internetowe i najważniejsze media społecznościowe jak Facebook, Twitter czy Instagram, będą dobrowolnie bardziej patrzeć sobie na ręce. – Fake newsy mogą zachwiać jednością całych społeczeństw w UE – zaznaczył King. Jak dodał, zwłaszcza przed zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego trzeba być „skrajnie ostrożnym”.
Najważniejsze pomysły Komisji są następujące:
- Do lata tego roku, razem z firmami internetowymi, wyszukiwarkami i reklamodawcami, ma zostać opracowany katalog kryteriów, na podstawie których będzie można stwierdzić dezinformację. Problem w tym, że sama definicja „fake newsa” budzi kontrowersje. Na przykład amerykański prezydent Donald Trump oskarża o dezinformację stację telewizyjną CNN. Komisji Europejskiej chodzi jednak raczej o rosyjskie fabryki trolli, które masowo rozpuszczają po sieci fałszywe wiadomości. Komisarz Julian King powiedział wprost, że dezinformacja jest częścią rosyjskiej doktryny wojennej,
- Ma powstać niezależna europejska sieć „sprawdzaczy faktów”. Mieliby oni w zorganizowany sposób pomagać w ustalaniu faktów i zwalczaniu pojawiających się „fake newsów” oraz fałszywych wypowiedzi polityków.
- Platformy internetowe mają zostać zachęcone do stworzenia systemu znakowania wiadomości i postów. Ich wiarygodność miałaby być oceniania przy pomocy symboli o różnych kolorach. Z łatwością powinno się móc stwierdzić, kto rozpowszechnił daną treść i czy ktoś za to zapłacił. Możliwość sprawdzenia pochodzenia informacji jest – zdaniem Komisji – ważnym czynnikiem pozwalającym budować zaufanie.
- Użytkownicy internetu mają być lepiej informowani o tym, kto i kiedy kieruje do nich jaką treść i jak działają algorytmy, które decydują, jaka treść jest akurat wyświetlana. Komisja Europejska chciałaby, aby kryteria wykorzystywane w tym procesie były publicznie dostępne.
- W przypadku wykrycia i usunięcia „fake newsów” powinny powstać mechanizmy bazujące na algorytmach i sztucznej inteligencji, które następnie bez udziału człowieka, byłyby w stanie wykrywać działalność trolli.
Europejczycy nieufni wobec internetu
Komisarz Julian King chce, aby pierwsze efekty planu były widoczne już w październiku tego roku. Wtedy miałaby też zapaść decyzja, czy wprowadzone środki są wystarczające, czy potrzebne są nowe ustawy. Uzasadniając swoje propozycje King przypomniał europejskie sondaże. W jednym z badań 83 procent użytkowników internetu uznało, że dezinformacja w sieci stanowi zagrożenie dla demokracji. 60 procent przyznało, że nie ma pojęcia, dlaczego ich Facebook czy Twitter wyświetla dla nich akurat te a nie inne treści. Tylko 26 procent pytanych uznało media internetowe za wiarygodne. Największą wiarygodnością w badaniu cieszyło się radio, wyprzedzając gazety i telewizję.
Bernd Riegert