FAZ o Gombrowiczu. "Był jak Beckett"
8 stycznia 2014W związku z najnowszą publikacją zapisków Gombrowicza z czasów jego pobytu w Berlinie Zachodnim pod niemieckim tytułem "Berliner Notizen", FAZ analizuje ten rozdział biografii pisarza. Autorka artykułu, Marta Kijowska, przypomina, że zaproszenie Gombrowicza do Berlina Zachodniego w 1963 roku przez Fundację Forda było dla niego długo wyczekiwaną okazją do powrotu do Europy z argentyńskiego wygnania.
Gombrowicz, który spędził w Berlinie rok, nazwał to miasto "demonicznym miejscem" i "jego złe przeczucia zdawały się potwierdzać" - pisze FAZ. Pisarz choruje i jest zdeprymowany smutną atmosferą miasta. Próba przekształcenia kawiarni Zuntz na bulwarze Kurfürstendamm w miejsce spotkań i dyskusji literackich (jak wcześniej w Warszawie czy Buenos Aires) nie powiodła się. Miejscowi pisarze jak Günter Grass, Uwe Johnson czy Max Hölzer przyjmują ekscentrycznego polskiego kosmopolitę z rezerwą, natomiast "młodzi berlińscy intelektualiści są zbyt onieśmieleni jego egomanią, wyczuciem kontrastów i absurdów, by podjąć z nim dialog jak równy z równym" - twierdzi FAZ.
Dziennik cytuje w tym kontekście Otto Schilly'ego, jednego z ówczesnych działaczy lewackiej sceny w Berlinie Zachodnim, później prominentnego polityka, m.in. współzałożyciela Partii Zielonych i socjaldemokratycznego ministra w rządzie Gerharda Schrödera. "Dla nas, młodych ludzi w Berlinie, Gombrowicz był jak Beckett - wspomina Schilly - uważaliśmy ich za równych sobie, choć bardzo różnili się od siebie" - cytuje go FAZ. Gombrowicz zaimponował mu "wielką intelektualną elegancją", ale też sprawiał wrażenie "niezwykłej postaci", która "nie pasowała do tych berlińskich struktur". "Nikt tak bardzo nie podzielał z nim tego spotrzeżenia jak sam Gombrowicz" - podsumowuje niemiecki dziennik.
Bartosz Dudek
red. odp.: Iwona D. Metzner