FAZ o Trumpie: Łukaszenka Ameryki?
25 września 2020„Aż trudno w to uwierzyć, aż nie chce się w to wierzyć” - pisze autor komentarza opublikowanego w piątek na pierwszej stronie opiniotwórczego niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
„Prezydent Stanów Zjednoczonych pozostawia otwartą kwestię, czy w przypadku przegranej w listopadowych wyborach zobowiąże się do pokojowego przekazania władzy. »Zobaczymy, co będzie« - brzmi obojętna odpowiedź Trumpa”.
Rdzeń demokracji
Komentator gazety podkreśla, że przywódca USA stawia pod znakiem zapytania fundament demokracji. I robi to nie po raz pierwszy. Jak czytamy, sytuację celnie ujął republikański senator Mitt Romney, przypominając, że pokojowe przekazanie władzy to fundament, bez którego sytuacja w USA będzie taka jak na Białorusi.
„Oto dokąd zawędrowała Ameryka pod rządami gardzącego instytucjami Trumpa, kraj porównuje się już do Białorusi rządzonej przez manipulującego wynikami wyborów Łukaszenkę. Autorytarni władcy, których Waszyngton regularnie poucza co do demokracji, będą w przyszłości mogli powoływać się na człowieka w Białym Domu”.
Jak czytamy, Donald Trump w minionych tygodniach wielokrotnie podsycał nieufność co do legalności zbliżających się wyborów. Mówił, że jeśli przegra, to tylko w wyniku oszustwa, do którego miałoby dojść przy liczeniu głosów oddanych korespondencyjnie.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
Dogrywka na ulicach?
Gazeta tłumaczy, że z powodu pandemii koronawirusa wielu demokratycznych wyborców będzie głosować listownie, podczas gdy zwolennicy republikanów w większości pójdą do urn osobiście. Oznacza to, że głosy oddane w lokalach zostaną zliczone szybciej, co w noc wyborczą może dać prezydentowi początkową przewagę.
„Rozwiązanie według Trumpa? Żadnego głosowania korespondencyjnego, żadnej przegranej, żadnego przekazania władzy. Takie to proste” - czytamy. Komentator gazety pisze, że całe to zamieszanie i dyskusje o przekazaniu władzy, są niegodne Ameryki.
„Obawy, że wybory mogą skończyć się przemocą na ulicach, a przegrany nie uzna swojej porażki, są podsycane przez nikogo innego, jak samą głowę państwa” - czytamy we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.