FBI skorzystała z pomocy hakerów łamiąc iPhone'a
22 kwietnia 2016FBI usiłowało dostać się do informacji zapisanych w telefonie islamistycznego zamachowca z San Bernardino w Kalifornii, który 2 grudnia ubiegłego roku zastrzelił 14 osób. Koncern Apple, produkujący iPhone'y, wcześniej odmówił współpracy przy łamaniu zabezpieczeń.
Dyrektor Federalnego Biura Śledczego, James Comey, nie ujawnił kwoty, którą FBI zapłaciło profesjonalnemu hakerowi. Ujawnił jednak, że "to więcej niż by zarobił pracując jeszcze siedem lat i cztery miesiące". Dziennikarze natychmiast obliczyli, że skoro dyrektor FBI dostaje 180 tysięcy dolarów rocznie, wynagrodzenie hakera może sięgnąć nawet 1,3 mln dolarów. James Comey skomentował jedynie: "Moim zdaniem, było warto".
Nadzieja na cenne informacje
IPhone, którego zabezpieczenia zostały złamane, był używany przez jednego z dwojga zamachowców z San Bernardino. Zbrodnicze małżeństwo - 28-letni Syed Rizwan Farook i jego żona, 29-letnia Tashfeen Malik - zostało zabite podczas akcji policyjnej. Oficerom śledczym bardzo zależało na odczytaniu informacji z telefonu, szczególnie tych dotyczących połączeń. Chcą bowiem ustalić ewentualne powiązania zamachowców z siatką terrorystyczną.
Apple twardo odmawia
Koncern Apple uparcie odmawia pomocy w śledztwie, mimo wezwań ze strony departamentu sprawiedliwości oraz nakazu sądowego. Firma widzi niebezpieczeństwo powstania precedensu ułatwienia agencji bezpieczeństwa wolnego dostępu do iPhone'ów. Sprawa w sumie przekształciła się w próbę sił między rządem w Waszyngtonie a branżą hi-tech. Takie tuzy jak Google, Microsoft i Facebook stanęły murem za Applem.
Pod koniec marca amerykańskie władze poinformowały, że FBI złamało zabezpieczenia i pomoc technologiczna koncernu nie jest już potrzebna. Według mediów, profesjonalni hakerzy zwrócili się do policji z ofertą, że za pieniądze ujawnią wykryty przez nich błąd w oprogramowaniu telefonu.
Zgodnie z ostatnimi informacjami, FBI nie znalazło w odkodowanym telefonie nic nowego. Telewizja CNN, powołując się na anonimowego przedstawiciela rządu ujawniła, że wciąż więc nie wiadomo, czy zamachowcy kontaktowali się z terrorystami czy działali na własną rękę.
afp, rtr, dpa / Dagmara Jakubczak