Francja: wyborcy zdecydują także o kursie gospodarczym
7 lipca 2024Przemawiając do narodu wieczorem 9 czerwca, prezydent Francji Emmanuel Macron wydawał się pewny siebie. Jego partia właśnie doznała bolesnej porażki w wyborach do Parlamentu Europejskiego, w których pierwsze miejsce zajęła skrajnie prawicowa partia Zgromadzenie Narodowe (RN) Marine Le Pen.
– [Obecne] wyzwania wymagają debaty, wytyczenia celów dla naszego kraju i szacunku dla jego obywateli - dlatego zdecydowałem się dać Państwu ponownie wybór co do naszej parlamentarnej przyszłości – mówił Macron.
Groźba niestabilności
Eksperci obawiają się jednak, że przedterminowe wybory parlamentarne mogą, zamiast pożądanej jasności w sytuacji, doprowadzić do długotrwałej niestabilności gospodarczej we Francji.
Według Philippe'a Crevela, ekonomisty i szefa paryskiego think tanku Cercle de l'Epargne, zapowiedź przeprowadzenia przyspieszonych wyborów wywołała niepokój, a wielu inwestorów było nią całkowicie zaskoczonych. – Francuski indeks akcji CAC 40 spadł o osiem procent w następnym tygodniu, a oprocentowanie francuskiego długu publicznego wzrosło – zaznaczył w rozmowie z DW.
Te szokowe reakcje ustąpiły po kilku dniach, ale nerwowość inwestorów pozostała. Zwłaszcza, gdy RN i pospiesznie utworzony lewicowy Nowy Front Ludowy (NFP) – który obejmuje skrajnie lewicową partię Niepokorna Francja, Partię Socjalistyczną, Zielonych i Partię Komunistyczną – ogłosiły więcej szczegółów na temat swoich programów i obiecały hojne prezenty wyborcze.
Zgodnie z wynikami przedwyborczych sondaży, RN i NFP zajęły pierwsze i drugie miejsce w pierwszej turze głosowania 30 czerwca. Oczekuje się, że w dzisiejszej drugiej turze RN ponownie otrzyma największą liczbę głosów, a NFP drugą co do wielkości. Obóz prezydenta Emmanuela Macrona prawdopodobnie zajmie trzecie miejsce.
Emerytury w górę i w dół
Zarówno RN, jak i NFP chcą odwołać kontrowersyjną reformę emerytalną Macrona, która podniosła minimalny wiek emerytalny z 62 do 64 lat. NFP chce nawet obniżyć ten dolny limit do 60 lat. – To surrealistyczne. Sytuacja finansowa Francji jest katastrofalna, a wszystkie partie, nawet Macrona, obiecują obsypać wyborców pieniędzmi – mówi Philippe Crevel. – Politycy robią to co prawda od 40 lat, ale teraz naprawdę jesteśmy na skraju przepaści.
W 2023 roku dług publiczny Francji wyniósł około 110 procent PKB, a deficyt handlowy 5,5 procent. Dlatego też Komisja Europejska wszczęła przeciwko niej procedurę nadmiernego deficytu, zgodnie z wzmaganiami wynikającymi z unijnego Paktu Stabilności i Wzrostu.
Mimo to inwestorzy wydają się opowiadać w jakimś stopniu za Zgromadzenim Narodowym (RN). – Nowy Front Ludowy (NFP) jest antykapitalistyczny i antyeuropejski i chce wycofać się z Paktu Stabilności i Wzrostu, podczas gdy RN nie obnosi się już tak bardzo ze swoimi antyeuropejskimi poglądami, mimo że wiele działań francuskiej skrajnej prawicy jest niezgodnych z unijnymi zasadami – dodaje ekonomista.
Partia Marine Le Pen chce na przykład wyjścia Francji z europejskiego rynku energii elektrycznej i zmniejszyć jej wkład do budżetu UE. Zgromadzenie Narodowe chce również wprowadzić systematyczne kontrole na granicach, co naruszyłoby zasady obowiązujące w strefie Schengen.
Christopher Dembik z firmy inwestycyjnej Pictet Asset Management France także uważa, że program wyborczy NFP jest bardziej niepokojący dla świata finansów niż program RN. – Inwestorzy są głównie zaniepokojeni antyeuropejskim sojuszem lewicy, a mniej RN i na przykład jej planem obniżenia podatku VAT na energię elektryczną, gaz i benzynę z 20 do 5,5 procent, który musiałby być negocjowany na szczeblu europejskim. Ponadto skrajnie prawicowa partia RN obiecała audyt finansów publicznych, co pokazuje, że chce zmniejszyć dług publiczny – wyjaśnia w rozmowie z DW.
Ksenofobia zamiast redystrybucji?
Michael Zemmour, wykładowca ekonomii na uniwersytetach Lumière Lyon-2 i Sciences Po Paris (niespokrewniony z kontrowersyjnym skrajnie prawicowym byłym kandydatem na prezydenta Francji Ericem Zemmourem), zdecydowanie się z tym nie zgadza.
– Powstało fałszywe wrażenie, że RN zrujnuje francuską gospodarkę swoimi keynesowskimi, rozrzutnymi działaniami. Ale RN prowadzi kampanię na rzecz obniżenia podatków, które chce sfinansować poprzez ograniczenie ubezpieczenia zdrowotnego dla obcokrajowców – mówi DW.
– Pomijając to, że jest to moralnie naganne, RN nieustannie zmienia swój program, na przykład w odniesieniu do chwili, w której chce odwołać reformę emerytalną Macrona, tak że nie można nawet zmierzyć jej wpływu na gospodarkę. To szokujące, że inwestorzy wydają się preferować ksenofobię zamiast redystrybucji; także ponieważ zakładają, że RN osłabi swój program tak, jak zrobiła to włoska premier Giorgia Meloni po dojściu do władzy w 2022 roku – dodaje.
Precedensowy szał wydatków
Wyniki pierwszej tury wyborów sprawiły, że obawy dotyczące gospodarki Francji skupiły się teraz na partii Marine Le Pen (RN), która według sondaży powinna zdobyć zwykłą lub bezwzględną większość głosów w drugiej turze. Ale RN może też stać się częścią wielkiej koalicji, w której z trudem będzie w stanie wdrożyć najdroższe pomysły ze swego programu.
– Rząd ustanowiony przez RN stworzyłby precedens we Francji, ale prawdopodobnie wpadłby w szał wydatków, co jeszcze bardziej utrudniłoby Komisji Europejskiej i tak już skomplikowany rok – powiedziała w rozmowie z DW Maria Demertzis, profesor ekonomii i ekspert brukselskiego think tanku Bruegel.
– W tym roku UE wdraża nowe zasady procedury nadmiernego deficytu, zgodnie z którymi kraje, które zostały ostrzeżone, muszą przedstawić wieloletni plan ograniczenia swoich wydatków. Jest to bardzo problematyczne w zwykłych czasach, z pewnością byłoby jeszcze bardziej skomplikowane w przypadku rządów partii RN – podkreśla.
Stabilność strefy euro zagrożona
Zdaniem Mujtaby Rahmana, dyrektora ds. europejskich w nowojorskiej firmie konsultingowej Eurasia Group, wszystkie uznawane w tej chwili za prawdopodobne wyniki wyborów we Francji doprowadziłyby do jej większej niestabilności politycznej i finansowej.
– W razie wygrania wyborów przez RN zwykłą większością głosów, Francja znalazłaby się w sytuacji patowej z dwoma dużymi blokami politycznymi w parlamencie i centrum wciśniętym pomiędzy nie oraz z osłabionym prezydentem, który w zasadzie nie miałby żadnej władzy. Do tego dochodzi ryzyko niepokojów wewnętrznych – wyjaśnia DW.
– A mając absolutną większość, RN znalazłaby się na bezpośrednim kursie kolizyjnym z Europą, jej prawem dotyczącym konkurencji i zasadami obowiązującymi na rynku wewnętrznym UE, ze względu na politykę preferencji narodowych RN, która pozbawia obcokrajowców podstawowych praw. Ekspansywna polityka fiskalna RN mogłaby również zachęcić innych populistów, takich jak Meloni, do pójścia w jego ślady, co mogłoby zagrozić stabilności strefy euro jako całości.
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Niemieckiej DW.