Frank w natarciu: Milionowe straty dla gmin i Deutsche Bank
17 stycznia 2015Wiadomość o uwolnieniu przez Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) kursu franka zaniepokoiła również Niemców. Problemy finansowe związane z zaskakując decyzją SNB mogą dotknąć niektóre gminy w Nadrenii Północnej-Westfalii. Poprzez uwolnienie kursu franka grożą im teraz dodatkowe koszty spłacenia kredytów pobranych w obcej walucie. Niemiecki magazyn „Wirtschaftswoche”, powołując się na dane ministerstwa spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii, określił owe dodatkowe koszty na 900 mln euro.
Według danych ministerstwa pod koniec 2013 prawie 400 gmin posiadało 25 kredytów zaciągniętych w obcej walucie na łączną sumę 1,9 miliardów euro. Znaczna część z nich opiewa na szwajcarskie franki.
Ryzyko dla miasta
Szczególnie wysokie kredyty mają Essen (367 mln euro), Bochum (180 mln) i Monastyr (118 mln). Gdyby gminy te spłaciły obecnie kredyty, doszłyby do tego wysokie koszty dodatkowe. To „bardzo złe wiadomości” w obliczu dopiero co uchwalonego budżetu, oceniają władze Essen. Z każdą zmianą kursu franka wobec euro w dół wiąże się milionowe ryzyko dla miasta – wyjaśnił w Essen szef wydziału finansowego miasta, Lars Martin Klieve. – Wprawdzie można by w tym roku skorzystać na malejących odsetkach na szwajcarskim rynku kredytowym, jednak nie w wysokości oczekiwanych strat na kursie.
Z kolei rzecznik prasowy urzędu miasta Bochum podkreślił, że Bochum nie planuje obecnie spłacić kredytów zaciągniętych w ubiegłych latach w szwajcarskich frankach.
Straty dla banków
Do ofiar operacji przeprowadzonej przez SNB należy także Deutsche Bank. Według informacji „Wall Street Journal” straty Deutsche Bank w wyniku uwolnienia kursu franka będą kosztować niemiecką instytucję finansową straty rzędu 150 mln dolarów (130 mln euro).
Podobne straty zanotuje – zdaniem nowojorskiej gazety – amerykańska grupa Citigroup, brytyjski bank Barclays i niektóre fundusze hedgingowe. Za największą do tej pory ofiarę uchodzi FXCM, amerykański broker internetowy dla małych inwestorów. Firma ta musiała ratować się pobraniem kredytu w wysokości ponad 300 mln dolarów, po tym jak jej akcje spadły o ponad 70 proc.
Premia znienacka
W czwartek (15.01) SNB nieoczekiwanie uwolnił kurs franka wobec euro. Decyzja zaskoczyła świat finansowy i wywołała spore zamieszanie.
Są jednak i tacy, którzy w nowej sytuacji zacierają ręce. To przede wszystkim Niemcy, Francuzi czy Włosi w przygranicznych regionach, którzy mieszkają w krajach eurolandu, ale do pracy dojeżdżają do Szwajcarii. Zarabiają we frankach, wydają w euro. Dla nich decyzja SNB oznacza niezapowiadaną podwyżkę. Zyskują także Szwajcarzy wybierający się na zakupy do Niemiec. Teraz zapłacą za nie mniej. Już w 2014 roku Szwajcarzy w niemieckich regionach przygranicznych wydali około 5 mld franków. W tym roku można się spodziewać nowego rekordu. Na szturm klientów odpowiedziały już szwajcarskie koleje, udostępniając dodatkowe połączenia do niemieckich miast.
Martwią się turyści
Na aprecjacji franka stracą jednak turyści wybierający się na narty do Szwajcarii. Dla turystów z eurolandu ferie w szwajcarskich Alpach będą teraz o 20 proc. droższe. I tak już teraz bardzo drogi tygodniowy skipass jeszcze bardziej poszybuje w górę.
Daniel Lauber z pięciogwiazdkowego hotelu „Cervo Mountain Boutique Resort“ w Zermatt skarży się, że już dwie godziny po zaskakującej decyzji SNB pierwsi goście anulowali swój pobyt w hotelu.
ARD, dpa, afpd / Katarzyna Domagała