Gabriel na Bliskim Wschodzie, czyli "Mission Impossible"
7 marca 2015Gabriel zabrał ze sobą blisko stuosobową delegację niemieckiej gospodarki. Po wyhamowaniu niemieckich dostaw broni do Arabii Saudyjskiej nie zabrał jednak ze sobą ani jednego przedstawiciela branży zbrojeniowej, ale za to kilkudziesięciu z przemysłu energetycznego. Nadzieje gospodarki podczas tej podróży wiążą się głównie z inwestycjami w energie ze źródeł odnawialnych na Półwyspie Arabskim. Niemcy, jako wiodący kraj w pozyskiwaniu takiej energii, mają nadzieję, że pozyskają też intratne zlecenia w regionie, gdzie słońca i wiatru jest pod dostatkiem, ale nikt ich na razie nie wykorzystuje.
Gabriel ma więc podwójną misję: Jako minister gospodarki chce otworzyć drzwi dla niemieckiej branży energetycznej, a równocześnie jedzie jako najwyższy rangą przedstawiciel niemieckiego rządu do Riadu odkąd w Syrii, Iraku i Libii powstało "Państwo Islamskie" (PI). PI stawia także reżim Arabii Saudyjskiej przed zupełnie nowymi wyzwaniami.
Pomoc da wychłostanego blogera
Najtrudniejsza kwestia, jaką Gabriel chce poruszyć w Riadzie to sprawa dalszego losu blogera Raifa Badawiego. Skazany za odejście od islamu 31-latek dostał karę 1000 batów i dziesięciu lat więzienia oraz wysoką grzywnę. 50 batów już otrzymał. Jeżeli wymierzono by mu również pozostałe 950, to bloger może tego nie przeżyć. Jego los wywołuje na całym świecie oburzenie, szczególnie głośno o tym w Niemczech. Rozgłośnia Deutsche Welle przyznała mu Nagrodę Wolności Słowa.
Czy misja Gabriela naprawdę pomoże skazanemu, nie wiadomo. Jeżeli, to tylko zakulisowo. Już jednak wiadomo, że Badawiemu grozi wznowienie procesu i nawet kara śmierci. Kiedy w ubiegłą środę (4.3.) Berlin odwiedził saudyjski minister ds. wydobycia ropy Al-Naimi, Gabriel nie poruszał tego tematu. Pozwolił sobie tylko na uwagę: - Między Niemcami a Arabią Saudyjską może istnieć równouprawnione partnerstwo, jeżeli będą przestrzegane prawa człowieka. Dla mnie i dla Niemców ma to kluczowe znaczenie, powiedział wicekanclerz.
Mniej niemieckiej broni dla Saudyjczyków
Dalszy trudny temat to eksporty niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Jeszcze w 2012 roku Arabia Saudyjska była największym odbiorcą broni "made in Germany". Po styczniowych konsultacjach Gabriela z Federalną Radą Bezpieczeństwa (gremium ministrów, którzy współdecydują o eksporcie broni) minister gospodarki postanowił tymczasowo wyhamować dostawy na Półwysep Arabski. Uzasadnił to "niestabilną sytuacją w regionie". To dlatego w blisko stuosobowej delegacji nie ma ani jednego przestawiciela branży zbrojeniowej, choć Saudyjczycy już się upominają o broń, argumentując, że należą do międzynarodowej koalicji zwalczającej bojówki PI i dlatego potrzebuje niemieckiej broni.
Faktem jednak jest, że w saudyjskim społeczeństwie bojówki PI mają wielu zwolenników. Dlatego Państwo Islamskie będzie jednym z najważniejszych tematów spotkań Gabriela w Riadzie. Dwór nowego króla Salmana stoi pod dużą presją i można wręcz zaobserwować zaostrzenie kursu w kwestiach religijnych, czego dowodem jest przykład Badawiego.
Przekonać Saudyjczyka do białej energii
Dla Gabriela podróż do Arabii Saudyjskiej jest jednak głównie inwestycją w przyszłość niemieckiej gospodarki energetycznej. Niemcy chcieliby sprzedawać swoje technologie do pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych na Bliski Wschód i mają nadzieję, że zainteresują tym Saudyjczyków. Energia słoneczne i wiatrowa na razie nie odgrywają w tym regionie roli, ale to może się zmienić. Obecnie już jedna trzecia zasobów ropy naftowej jest zużywana w kraju. Energia słoneczna mogłaby w dzień być wykorzystywana do zasilania klimatyzacji, a w nocy do oczyszczania wody.
Realizacja 100-miliardowego programu do wspierania tzw. białej energii na razie się nie udaje z powodu sprzeciwu na królewskim dworze. Gabriel chce namawiać rozmówców, aby go jednak zaczęli realizować.
Po Arabii Saudyjskiej Gabriel uda się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz do Kataru. W Abu Dhabi uda się do Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnych (Niemcy przed laty walczyli z Emiratami o lokalizację centrali agencji), a w Katarze chce rozmawiać o mistrzostwach świata w piłce nożnej w 2022 roku.
Jens Thurau/ dpa/ Róża Romaniec