Grecja. Będzie płonąć też w przyszłości
7 sierpnia 2021Stergios Karavatos do Seich Sou przychodzi ze swoim psem Tarą codziennie. Ogromny obszar leśny o powierzchni prawie 3000 hektarów uznawany jest za zielone płuca Salonik, drugiego co do wielkości miasta Grecji. Agresywna, długa fala upałów uniemożliwia obecnie krajowi normalne funkcjonowanie. Termometr regularnie sięga temperatur wyższych niż 40 stopni.
Podczas gdy słońce zamienia miasto w piekarnik, Karavatos i jego pies mogą chwilę odetchnąć na wzgórzach Seich Sou. Tu też jest gorąco, ale wieje lekki wiaterek, który wznieca suchy pył. Nawet mała iskra wystarczyłaby, aby i ten kawałek lasu stanął w płomieniach. Kilka tygodni temu w bezpośrednim sąsiedztwie wybuchł pożar, ale po kilku godzinach udało się go opanować straży pożarnej. Nie wiadomo, dlaczego wybuchł. – Pewnie niedopałek papierosa – spekuluje strażak obserwujący las.
Karavatos jest zirytowany lekkomyślnym zachowaniem innych ludzi. W rzeczywistości organizacja skupiająca się na ochronie środowiska World Wide Fund For Nature (WWF) zaświadcza, że 90 procent wszystkich pożarów lasów w Grecji jest spowodowanych brakiem ostrożności. Kilka tygodni temu w Atenach aresztowano pszczelarza za wypalanie liści w środku lata, a teraz podejrzewa się go o wzniecenie ogromnego pożaru. Dla Karavatosa odpowiedzialność zaczyna się znacznie wcześniej. – Możemy chociażby zadbać o to, by nie wyrzucać śmieci do lasu. Szklanka, puszka, kawałek plastiku: przy tym cieple i tej intensywności słońca, już samo to może spowodować pożar – tłumaczy.
Dobrze pamięta 7 lipca 1997 roku. – Było tak gorąco, że prawie nie można było oddychać. Wtedy z lasu uniosły się ogromne kłęby dymu i w krótkim czasie wszystko stanęło w płomieniach – opowiada. Tego dnia spłonęła ponad połowa lasu. Klimat w Salonikach znacząco się zmienił na przestrzeni lat, zauważa Karavatos. Dziś brakuje około 30 procent pierwotnej powierzchni leśnej.
„Staramy się, by las był czysty”
Stergios Xrysikos prowadzi wraz z bratem restaurację na skraju pobliskiej wioski Oraiokastro. Tutaj las i miasto płynnie się łączą. Za tarasem dla gości rozciąga się morze pachnących sosen. Ale Xrysikos wie z licznych nagrań pożarów, które pojawiają na ekranach telewizorów w całej Grecji, że ogień może wybuchnąć tu w każdej chwili. – Boimy się. Staramy się, by las był czysty, ale nadal jest niebezpiecznie – wyjaśnia.
Dodaje, że ekstremalne temperatury sprawiły, że flora zachorowała i wyschła. W rezultacie, jak zauważa, zagrożenie pożarowe ogromnie wzrasta. – Co roku sadzimy od 20 do 30 nowych drzew – wyjaśnia Xrysikos, wskazując na świeżą zieleń bezpośrednio za restauracją. Nie ma wątpliwości co do tego, że w takiej sytuacji każdy ponosi odpowiedzialność. W Langadas, 20 kilometrów dalej, w ciągu ostatnich kilku dni zmierzono 47 stopni. Od tygodni nie padało. Pięć minut drogi samochodem od restauracji Xrysikosa kilka dni temu wybuchł pożar. Ma nadzieję, że wszyscy rozumieją, jak poważna jest ta sytuacja.
Potrzebna jest pomoc
Jedno jest pewne: ludzi w Grecji czeka trudna walka. Pantelis Tsakiris również o tym wie. Dla burmistrza Oraiokastro ochrona przeciwpożarowa jest jednym z najważniejszych punktów programu politycznego. Aktualne zdjęcia niszczycielskich pożarów na Rodos, płonących domów na półwyspie Peloponez czy gęstych chmur dymu nad Atenami bardzo go niepokoją.
Wszystko to przypomina katastrofę z 2018 roku w Mati. Spłonęło wówczas całe miasto, a 102 osoby straciły życie. – Coś takiego nie może się już nigdy powtórzyć – podkreśla Tsakiris. Odwołuje się też do odpowiedzialności obywateli i apeluje o programy edukacyjne, które na pierwszym planie stawiają ochronę klimatu i lasów. – Wszyscy musimy zrozumieć, że las jest naszym domem – argumentuje.
Zapobieganie i ograniczanie szkód
Ale oczywiście chodzi też o pieniądze. Burmistrz Tsakiris otrzymał 1,5 mln euro dofinansowania na wyposażenie Oraiokastro w najnowszą technologię. Kamery termowizyjne i drony będą od przyszłego roku wykorzystywane do zapobiegania pożarom. Ale samo to nie wystarczy. – Pilnie potrzebujemy wsparcia finansowego, aby utrzymać las w czystości. Nie mamy takich możliwości jako gmina, żeby pozbierać wszystkie suche gałęzie – tłumaczy. A to, jak mówi, jest istotnym elementem w zapobieganiu pożarom. Jest to zadanie ciągłe, na które po prostu nie ma budżetu. – Potrzebujemy pomocy od państwa – nie kryje.
W Grecji panuje stan wyjątkowy. Ludzie zaczynają rozumieć, co katastrofa klimatyczna oznacza dla ich kraju i ich życia. Codziennie wybuchają nowe, groźne pożary – ponad 100 w ciągu doby. Dla Takisa Grigoriou z Greenpeace nie jest to niespodzianką. W obliczu tej sytuacji jest szczególnie rozczarowany europejską agendą klimatyczną. – Naukowcy twierdzą, że Europa musi zredukować emisję CO2 o 65 do 70 procent – stwierdza i dodaje, że poprzedni cel (46 procent) nie będzie wystarczający. – Pożary będą częstsze, a także znacznie bardziej intensywne. Tak więc wiele wysiłków skierowanych jest na właściwe przygotowania – wyjaśnia.
Jak podkreśla, chodzi o intensywną ochronę i utrzymanie greckich lasów, a to nie jest w wystarczającym stopniu zagwarantowane. W związku z tym ryzyko pożaru w lecie jest jeszcze większe. Ponadto, dobrze wyszkoleni strażacy pilnie potrzebują więcej pojazdów, a także odpowiedniego zarządzania. – Podczas poprzednich pożarów zaobserwowaliśmy słabą komunikację i złe zarządzanie – relacjonuje Takis Grigoriou. Zaznacza równocześnie, że to „doprowadziło do tragicznych konsekwencji". Jego zdaniem nadszedł czas, aby przydzielać role przywódcze w oparciu o fachową wiedzę, a nie motywacje polityczne.