Bawaria. Głosowanie korespondencyjne w czasach zarazy
1 kwietnia 2020Po wyborach samorządowych w Bawarii, które odbyły się 15 marca, w wielu miastach i gminach musiała odbyć się druga tura, jeżeli żaden z kandydatów nie otrzymał w pierwszym głosowaniu ponad 50 proc. głosów.
Natychmiast po pierwszej turze premier bawarskiego rządu Markus Soeder zapowiedział, że drugi etap odbędzie się w niedzielę 29 marca wyłącznie korespondencyjnie. Osoby uprawnione do głosowania, bez żadnych uprzednich zgłoszeń, otrzymały wszystkie niezbędne dokumenty pocztą.
Każdy musiał osobiście wypełnić swoją kartę do głosowania i zadbać o to, żeby w porę dotarła ona pocztą do komisji wyborczych. Koperty z wypełnionymi kartami musiały do soboty (do godziny 18:00) znaleźć się w jednej ze skrzynek pocztowych na terenie landu.
Poczta z kolei zadbała o to, by wszystkie z 19.559 skrzynek zostało opróżnionych jeszcze w sobotę wieczorem, a przesyłki tego samego dnia dostarczone do komisji wyborczych. Za taki przebieg wyborów ręczył minister spraw wewnętrznych Bawarii Joachim Herrmann.
Jak głosuje się korespondencyjnie?
Na karcie do głosowania każdy musiał osobiście zakreślić swojego kandydata, umieścić kartę w przewidzianej do tego kopercie i zakleić ją. Następnie każdy wyborca musiał na osobnym zaświadczeniu uprawniającym do głosowania napisać datę i złożyć podpis. Ostatnim krokiem było włożenie zaklejonej koperty ze swoim głosem i zaświadczenia do drugiej koperty oraz wysłanie nieofrankowanej przesyłki do magistratu lub gminy.
Jeżeli ktoś obawiał się, że jego przesyłka nie dotrze na czas, mógł ją wrzucić do specjalnych skrzynek pocztowych umieszczonych na ratuszach. W tym celu wolno było wyjść z domu pomimo związanych z epidemią koronawirusa restrykcji.
Wyniki nadeszły nazajutrz
Wszystkich członków komisji wyborczej, którzy liczyli nadesłane głosy, obowiązywały szczególne środki ostrożności. Oprócz minimalnego odstępu półtora metra, osobom tym gwarantowano możliwość umycia rąk, a do ich dyspozycji były jednorazowe rękawiczki i środki dezynfekujące.
W niektórych miejscowościach liczbę pomocników komisji wyborczych zmniejszono tak bardzo, że nie było co liczyć na wynik głosowania jeszcze tego samego dnia. Taka sytuacja miała miejsce m.in. w Monachium.
W innych miejscowościach (np. w Erlangen) nie dopuszczono do liczenia głosów żadnych wolontariuszy. Liczeniem zajęli się w powyborczy poniedziałek pracownicy magistratu.
Frekwencja wyborcza w drugiej turze głosowania wyniosła prawie 51 procent i była nieco wyższa niż w pierwszej turze (49 procent).
(DPA/ma)