Karzaj na GMF: czas na nową konferencję dla Afganistanu
13 czerwca 2018Były prezydent Afganistanu Hamid Karzaj miał podczas Global Media Forum w Bonn aż dwie okazje, aby przypomnieć o niekończącym się konflikcie w jego kraju. Tematem przewodnim międzynarodowej konferencji medialnej GMF organizowanej przez Deutsche Welle były w tym roku nierówności na świecie. W ostatnich latach Afganistan regularnie spadał w rankingu Global Peace Index, obrazującym stan pokoju w danych krajach. Obecnie znajduje się na przedostatnim miejscu. Gorzej jest tylko w Syrii.
Karzaj ma dość jasne wytłumaczenie tego, jak jego kraj znalazł się w tej fatalnej sytuacji. Ma też pomysł na to, jak przywrócić Afganistanowi pokój. Były prezydent sam określa siebie jako pacyfistę w kraju, w którym dawno już doszło do eskalacji przemocy.
Na pierwsze wystąpienie Karzaja trzeba było nieco poczekać. Sala w Bonn była wypełniona. Na podium zasiedli już inni uczestnicy panelu, wymieniając uwagi na temat Global Media Forum. – Karzaj lubi występy przed duża publicznością – stwierdzia półżartem prowadząca Waslat Hasrat-Nazimi.
60-letni Karzaj w końcu wchodzi na scene, nie robiąc wokół siebie dużo hałasu. Jego wystąpienie podczas Global Media Forum jest jednak warte odnotowania. Towarzysząca mu delegacja składa się w większości z zaufanych ludzi znanych mu jeszcze z czasów prezydentury. Przypomina to trochę sztab wyborczy i podsyca plotki, jakoby Karzaj znowu mógłby ubiegać się o władze w Afganistanie.
Czy pokój w Afganistanie jest możliwy? A jeśli tak, to w jaki sposób to osiągnąć? Na to pytanie odpowiada nie tylko Karzaj, który rządził krajem od 2001 do 2014. Na scenie siedzą też Markus Potzel – były ambasador Niemiec w Kabulu a obecnie pełnomocnik rządu RFN ds. Afganistanu, Horia Mosadiq – pracująca dla Amnesty International oraz dziennikarka Deutsche Welle i znawczymi Afganistanu Sandra Petersmann.
„To nie jest wojna Afgańczyków”
Uczestnicy panelu ożywiają się już przy pytaniu o powody przemocy w Afganistanie. Mają w tej sprawie różne opinie. Dla Karzaja sprawa jest prosta: to inni ponoszą odpowiedzialność za ciągły stan wojny w jego kraju. – Ta wojna nie jest wojną Afgańczyków, Afgańczycy umierają z powodu obcych interesów – mówił.
Karzaj ma powody, by tak uważać. W 1979 roku do Afganistanu wkroczyli Sowieci, aby wesprzeć sekularne, komunistyczne władze kraju. Afganistan staje się areną zdalnej konfrontacji między Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi, które chciały zatrzymać wzrost wpływów komunistów. Waszyngton oraz kraje Zatoki Perskiej przeznaczyły na ten cel miliony dolarów wspierając ruch oporu w Afganistanie – często o charakterze dżihadystycznym.
Pieniądze dla islamistów płynęły także z Pakistanu. Nie brakuje głosów, że po odsunięciu Talibów od władzy w 2001 to właśnie Pakistan wspiera ich finansowo. Stąd ostre słowa Karzaja pod adresem Islamabadu. – Powodem dla którego wciąż nie odnosimy sukcesów w procesie pokojowym są nasi sąsiedzi – powiedział.
Pełnomocnik niemieckiego rządu Markus Potzel był jednak zdecydowanie innego zdania. Jak mówił, wojna w Afganistanie ma także wyraźny wymiar wewnątrzpolityczny. – Struktury państwowe w Afganistanie są bardzo słabe i to od wielu dekad – zauważał. Także Sandra Petersmann mówiła, że istnieje co prawda wiele czynników zewnętrznych, ale także sam afgański rząd nie jest w stanie dojść do porozumienia.
Więcej kobiet, mniej brodatych mężczyzn
Działaczka na rzecz praw człowieka Horia Mosadiq krytykowała instrumentalizację kobiet. – Kobiety były wykorzystywane do usprawiedliwiania wojen – mówiła zaznaczając, że podczas rokowań pokojowych żadna kobieta nie odgrywała nigdy żadnej znaczącej roli. - Traktaty pokojowe ustalane są przez starych, brodatych mężczyzn – mówiła. Mosadiq zarzuciła też Karzajowi, że w latach 2003-2004 zostawił kraj na pastwę losu. – Zamiast w więzieniach, zbyt wielu przestępców wylądowało w parlamencie – zarzucała politykowi.
Karzaj odpowiadał, że aby wprowadzić rządy prawa, potrzebny jest najpierw pokój. – Niezaproszenie Talibów na pierwszą konferencję ws. Afganistanu w 2001 roku było poważnym błędem – mówił. Także Markus Potzel był podobnego zdania.
Hamid Karzaj stawia jednak na negocjacje. Były prezydent życzy sobie nowej konferencji ws. Afganistanu, w której tym razem brali by udział przedstawiciele Talibów. Karzaj powtórzył tę propozycję podczas swojego późniejszego przemówienia w sali byłego bońskiego Bundestagu. 70 procent terytorium Afganistanu kontrolowane jest obecnie przez Talibów.