Hit internetu: Nagi mężczyzna goni dzika
9 sierpnia 2020Między nami, jaskiniowcami
Ostatnia pogoń gołego człowieka za dziką zwierzyną miała miejsce na terenie Europy prawdopodobnie kilka tysięcy lat temu. Historia jednak lubi się powtarzać i taka właśnie scena rozegrała się nad jeziorem Teufesee, w jednym z ulubionych miejsc na weekendowe wypady z Berlina.
Całkowicie pozbawiony odzieży mężczyna rozpoczął tam pościg za samicą dzika, która ukradła mu torbę z rzeczami, gdy wypoczywał na plaży dla naturystów. Podczas desperackiego biegu za lochą i jej dziećmi naturysta wbiegł na plażę ogólną, gdzie obowiązują ubrania.
Będąca świadkiem wydarzeń kobieta zachowała zimną krew i sfilmowała smartfonem scenę rodem z "Walki o ogień". Materiał opublikowała na swoich kontach w mediach społecznościowych, co wywołało powszechną radość użytkowników, także poza Niemcami, i wiralowe rozpowszechnianie nagrania.
Bohater ostatniej akcji
Historią podzielił się z odbiorcami na Facebooku oraz Instagramie nawet znany australijski dziennikarz Jonathan Swan, który ostatnio trafił na nagłówki w mediach całego świata za wywiad z Donaldem Trumpem na temat pandemii.
Wachlarz reakcji internautów jest szeroki: od kpin i drwin przez uznanie za odwagę po autoironiczne żarty bohatera całego zamieszania. Autorka nagrania, Adele Landauer, w rozmowie z agencją DPA wyjawiła, że mężczyzna nie mógł przestać się śmiać, gdy zobaczył swój film akcji. Bez problemu też zgodził się na publikację.
Co ciekawe, nikt z tak zwanych "tekstylnych" nie miał rozpędzonemu naturyście za złe jego nagości w miejscu publicznym. Jak opowiadała autorka nagrania, "każdy z nas podziwiał go za determinację, a gdy skończył pogoń i wrócił z żółtą torbą w dłoni, zebrał oklaski oraz gratulacje za niewątpliwy sukces". Adele Landauer, która z zawodu jest trenerką osobowości (coachem), podsumowała: "Tak właśnie jest, gdy koncentrujesz się na swoim celu i nie dasz się rozproszyć".
Dzik jest dziki, ale nie zły
A jeśli chodzi o samą lochę, odebranie jej torby nie stanowiło dla niej wielkiej straty. W skadzionym pakunku bowiem nie było jedzenia, a laptop. Ten fakt zapewne stanowił dodatkowy bodziec do rozpoczęcia bezkompromisowego pościgu.
Historia z dzikiem nad berlińskim jeziorem ma jednak ciąg dalszy. Adele Landauer następnego dnia znów poszła na plażę, gdzie ponownie spotkała tę samą lochę z młodymi. Zwierzęta w spokoju spacerowały między wypoczywającymi ludźmi, szukając jedzenia.
To niezwykłe, ponieważ lochy są zazwyczaj bardzo agresywne, gdy towarzyszy im przychówek. W tym wypadku jednak nikomu nie stała się krzywda. To prawdopodobnie dowód na to, że dzikie zwierzęta żyjące w obrębie miast przyzwyczaiły się do obecności ludzi i że poszerzają swój teren o obszary, które muszą dzielić z człowiekiem.