Komisja Europejska: Unia równości dla LGBT
12 listopada 2020- Każdy powinien czuć się wolny do bycia tym, kim jest. A w Unii nadal ponad połowa ludzi LGBTIQ nigdy albo bardzo rzadko mówi otwarcie, kim są. A to oznacza, że obawiają się do tego otwarcie przyznać. Boją się społecznego piętna wynikłego z coming-outu – powiedziała dziś Vera Jourova, wiceszefowa Komisji Europejskiej, podczas prezentacji pięcioletniej strategii na rzecz równości osób LGBTIQ. Według Agencji Praw Podstawowych UE aż 43 proc. osób LGBTIQ w Unii czuło się dyskryminowanych w 2019 r. w porównaniu z 37 proc. w 2012 r., co ukazuje negatywne trendy w części krajów UE.
– Odrzucam tę całą sagę z „ideologią” LGBT. Chodzi o tożsamość, a nie o ideologię. Będziemy bronić ludzi przed tymi, którzy mają teraz rosnący apetyt na atakowanie ich z tego „ideologicznego” punktu widzenia. Osobiście myślę, że to należy do zagrywek autorytarnych, na co nie ma miejsca w Europie – powiedziała dziś Jourova.
Bruksela – oprócz przeglądu, czy obecne prawo antydyskryminacyjne UE jest należycie wdrażane w całej Unii – zamierza zaproponować europarlamentowi oraz krajom Unii wpisanie homofobicznych przestępstw i mowy nienawiści do katalogu „przestępstw unijnych”. Traktat o UE pozwala na przyjmowanie takich dyrektyw o „normach minimalnych odnoszących się do określania przestępstw oraz kar” w pewnych dziedzinach o charakterze transgranicznym. – Unia musi być miejscem, gdzie ludzie LGBTI mogą prowadzić normalne życie – powiedziała komisarz UE ds. równości Helena Dalli.
Tęczowe rodziny
Komisja potwierdziła – zapowiadany już wcześniej przez Ursulę von der Leyen - zamiar przedłożenia przepisów o wzajemnym uznawaniu praw rodzicielskich w różnych krajach Unii. – Teraz dziecko przestaje być czyimś dzieckiem, gdy przekracza jakąś granicę wewnątrz UE. To nieakceptowalne – powiedziała Jourova. Ale unormowania w tej dziedzinie są w Unii zastrzeżone do jednomyślnych decyzji 27 państw UE. Teraz 21 z nich ma w swym prawie krajowym homoseksualne małżeństwa lub co najmniej związki partnerskie, a jeszcze mniej uznaje pełne prawo do adopcji.
Reforma o uznawaniu praw (homo)rodzicielskich może zatem się skończyć – przykładowo wskutek oporów Polski – na „wzmocnionej współpracy” tylko części krajów Unii. Taka wzmocniona współpraca bez Polski już teraz działa w kwestii małżeństw, rozwodów, spadków. Albo zasady uznawania zagranicznych praw rodzicielskich zostaną - co sugerowała dziś Jourova - tak przykrojone, by jednak mogli zaakceptować je wszyscy w Unii, choćby na płaszczyźnie traktatowej swobody przepływu ludzi.
Co z funduszami?
Bruksela ostatniego lata odcięła kilka polskich miejscowości od – stosunkowo małego jak na budżet UE - finansowania projektów w ramach „partnerstw miast” z powodu uchwał o „strefach wolnych od ideologii LGBT”. Komisja Europejska dziś już kolejny raz musiała się tłumaczyć, dlaczego w kwestii tych „stref” nie wszczyna postępowań przeciwnaruszeniowych, które ostatecznie mogłyby doprowadzić do zaskarżenia Polski w TSUE. Jourova tłumaczyła, że skoro decyzje polskich miejscowości o „strefach” to nie są nowe przepisy, lecz uchwały, to Komisja może reagować postępowaniami dyscyplinarnymi dopiero po zebraniu twardych dowodów, że istotnie dochodzi do przypadków dyskryminacji ludzi LGBT sprzecznej z prawem unijnym.
Czy polskie gminy z zadeklarowanymi „strefami” muszą liczyć się, że zostaną uznane za nieuprawnione do większych funduszy, w tym z polityki spójności? Jourova dziś tłumaczyła, że także w tej kwestii Bruksela będzie musiała indywidualnie badać każdy pojedynczy projekt. – Kiedy zajmowałam się funduszami jako minister w czeskim rządzie, we wnioskach o finansowanie niemal automatycznie odhaczało się punkt „zgodny z polityką równościową”. Ale to było do 2013 r., kiedy nie było takich trendów, jak obecnie w Polsce. Teraz nie będzie już takiego automatyzmu – tłumaczyła dziś Jourova.