Islamiści w Niemczech: czy nadal są niebezpieczni?
13 stycznia 2023Za pomocą cyjanku i rycyny dwaj mężczyźni chcieli zabić „nieokreśloną liczbę osób" – to podejrzenie prokuratury generalnej w Duesseldorfie. Policja wprawdzie nie znalazła przy zatrzymanych 8 stycznia 2023 r. w Castrop-Rauxel (Nadrenia Północna-Westfalia) mężczyznach żadnych materiałów do produkcji bomb, ale pochodzący z Iranu bracia w wieku 32 i 25 lat pozostają w areszcie. Przeszukania mieszkań i garaży nie przyniosły dotychczas skutku, jednak śledczy nadal zakładają, że podejrzani o terroryzm, którzy przybyli do Niemiec w 2015 roku, chcieli zdobyć cyjanek i rycynę.
Niebezpieczna trucizna: rycyna
Na pierwszy rzut oka sprawa przypomina zaawansowany spisek terrorystyczny, który został ujawniony w Kolonii w czerwcu 2018 roku. Oskarżony przechowywał w swoim mieszkaniu duże ilości rycyny. Dwa lata później został skazany na dziesięć lat więzienia za przygotowanie poważnego aktu przemocy zagrażającego państwu.
Do najpoważniejszego ataku o podłożu religijnym w Niemczech doszło w grudniu 2016 roku, kiedy islamista Anis Amri wjechał ciężarówką w jarmark świąteczny w Berlinie. W ataku zginęło dwanaście osób. Zdaniem niemieckiej minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser, niebezpieczeństwo kolejnych ataków pozostaje wysokie: „Nasze organy bezpieczeństwa wychodzą z założenia, że przygotowania do ataku możliwe są w każdej chwili”.
Ostrzeżenie przed samotnymi sprawcami
Z perspektywy czasu to, co prezes Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Thomas Haldenwang powiedział w czerwcu 2022 roku podczas prezentacji rocznego raportu, brzmi niemal jak proroctwo: „Sytuacja jest zdominowana w szczególności przez małe grupy i sprawców działających w pojedynkę, którzy są rekrutowani i radykalizowani poprzez propagandę internetową”. Ostatnio aresztowani mężczyźni również wydają się pasować do tego schematu.
Według minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser od 2000 roku w Niemczech udało się zapobiec 21 atakom islamistów. Bez wsparcia zagranicznych służb wywiadowczych, zwłaszcza z USA, ten sukces raczej nie byłby możliwy. Tak uważa ekspert ds. islamizmu i terroru Guido Steinberg z berlińskiej Fundacji Nauka i Polityka (SWP) w badaniu zleconym przez Fundację Konrada Adenauera.
Decydująca informacja przyszła z USA
Według prokuratury, informacja dotycząca pary braci zatrzymanych kilka dni temu pochodziła z USA. Guido Steinberg w swoim studium z 2021 roku ostrzegł, że „oddanie" dużej części niemieckiej walki z terroryzmem w ręce USA byłoby na dłuższą metę ryzykowne. Jego zdaniem Niemcy od 2001 roku mają duże trudności w walce z islamskim terroryzmem, związane przede wszystkim „z wczesnym wykrywaniem planowania terrorystycznego przez źródła ludzkie i techniczne”.
Guido Steinberg uważa, że fakt, iż liczba zamachów i planowanych ataków gwałtownie spadła po ataku na jarmark bożonarodzeniowy w Berlinie, jest przede wszystkim wynikiem upadku organizacji terrorystycznej Państwo Islamskie (IS) na Bliskim Wschodzie oraz lepszego rozpoznania technicznego ze strony USA. To „w mniejszym stopniu zasługa skuteczności wciąż rozdrobnionego, dziurawego i podatnego na błędy niemieckiego zwalczania terroryzmu” – czytamy w jego analizie.
Fatalne błędy służb
Ze względu na federalną strukturę Niemiec, każdy z 16 krajów związkowych posiada własne urzędy policji i ochrony konstytucji, które przez długi czas nie wymieniały ze sobą prawie żadnych informacji. Ale od 2004 roku siedzą przy jednym stole z przedstawicielami ośmiu federalnych agencji bezpieczeństwa we Wspólnym Centrum Antyterrorystycznym (GTAZ) w Berlinie. Dzięki temu udało się wyeliminować wiele problemów z koordynacją – chwali Guido Steinberg.
Mimo to znawca islamu i ekspert od terroryzmu widzi potrzebę dalszych reform. Przypadek Anisa Amriego pokazał, że problemy mają bardziej fundamentalny charakter. Urząd Policji Kryminalnej Nadrenii Północnej-Westfalii, który początkowo zajmował się obserwacją zamachowca, prawidłowo uznał, „że Tunezyjczyk jest niebezpiecznym terrorystą” i – jak podkreśla Steinberg – „odpowiednio go nadzorował".
Jednak gdy w lutym 2016 roku mężczyzna przeprowadził się do Berlina i zaczął handlować narkotykami, policja w stolicy Niemiec zaklasyfikowała go jako drobnego przestępcę, a więc nie osobę niebezpieczną. „Jego nadzór wygasł, co utorowało drogę do ataku na Breitscheidplatz 19 grudnia" – podsumowuje Guido Steinberg. Ustalenia specjalnego śledczego powołanego przez berliński Senat potwierdzają ten pogląd o okolicznościach zamachu i porażce państwa.
Od tamtego zamachu w Niemczech nie doszło do poważnych ataków. Jednak organy bezpieczeństwa są w ciągłej gotowości. Islamiści „nadal realizują cel, jakim jest wykorzystanie każdej dostępnej okazji do ataku terrorystycznego" – wynika z najnowszego raportu Urzędu Ochrony Konstytucji.
Mniej zagrożeń po 2016
To, że zagrożenie bywa bagatelizowane, wynika być może także z gwałtownego spadku liczby tzw. osób niebezpiecznych. Mowa tu o ludziach, którzy są w stanie przeprowadzić zamach terrorystyczny. W 2018 roku policja zarejestrowała ponad 770 osób niebezpiecznych ze środowiska islamistów, dwa lata później było ich niespełna 630, a obecnie jest ich już tylko około 530.
„Wszystkie zamachy, które miały miejsce w Niemczech w ostatnich latach, zostały dokonane przez sprawców indywidualnych, którzy sami się zradykalizowali" – powiedział w grudniu w wywiadzie dla Deutsche Presse-Agentur (dpa) prezes Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Thomas Haldenwang. Do tej grupy osób mogą należeć aresztowani ostatnio mężczyźni podejrzani o terroryzm.
Do 10 lat więzienia
Gdyby pomimo poszukiwań nie udowodniono im posiadania substancji chemicznych do budowy bomb, to i tak mogą stanąć przed zarzutami i wyrokiem skazującym. Jeśli w toku śledztwa uda się udowodnić, że przygotowywali poważny akt przemocy zagrażający państwu, musieliby liczyć się z karą więzienia od sześciu miesięcy do dziesięciu lat.