"Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie". Najbogatsi dzihadyści świata
23 czerwca 2014Po zdobyciu Mosulu sunniccy bojownicy z Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie (IPIL) stali się najbogatszymi terrorystami na świecie. W ich ręce wpadło 500 mld irackich dinarów, czyli przeszło 420 mln dolarów amerykańskich. Eksperci są zdania, że IPIL ma w tej chwili ok. 2 mld dolarów na prowadzenie "świętej wojny". Skąd pochodzą te pieniądze? Zdania są podzielone.
ISIL otrzymuje pieniądze z Arabii Saudyjskiej
Tego zdania jest szyicki rząd Iraku. Premier Nuri al-Maliki obarczył we wtorek 17 czerwca Arabię Saudyjską odpowiedzialnością za "moralne i finansowe wspieranie bojowników z IPIL". Saudyjczycy zachowali milczenie. Zareagowali natomiast Amerykanie. Jeszcze tego samego dnia wieczorem Jen Psaki, rzeczniczka Departamentu Stanu, odrzuciła oskarżenia irackiego premiera, uznając jego wypowiedź za "niedokładną i obraźliwą".
Czy za IPIL-em stoją państwa Zatoki Perskiej?
– Nie ma żadnego, dostępnego publicznie dowodu, że rząd jakiegoś państwa uczestniczył w założeniu, względnie finansowaniu IPIL jako organizacji – powiedział Charles Lister, amerykański naukowiec specjalizujący się w problematyce islamskiego terroryzmu, obecnie goszczący w Brookings Doha Center w Katarze, filii znanego, amerykańskiego think tanku Brookings Institution z Waszyngtonu.
Niemieccy arabiści i politolodzy są innego zdania. Prof. Guenter Meyer z Centrum Badań Świata Arabskiego przy Uniwersytecie w Moguncji nie ma żadnych wątpliwości co do pochodzenia pieniędzy, z których korzystają dżihadyści z IPIL-u. – Najważniejszym źródłem finansowania ich działalności były do tej pory państwa Zatoki Perskiej. Z Arabią Saudyjską na czele, ale także Katarem, Kuwejtem i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi – powiedział w wywiadzie dla Deutsche Welle.
– Głównym motywem udzialania przez nie pomocy sunncikim bojownikom z organizacji Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie jest ich walka z reżimem prezydenta Baszszara al-Asada w Syrii. Trzy czwarte mieszkańców tego kraju to sunnici, ale Syrią rządzą alawici, będący niewielkim liczebnie odłamem islamu szyickiego – wyjaśnia Meyer.
– W tej chwili jednak rządzący Arabią Saudyjską zdali sobie sprawę, że bezwarunkowe popieranie IPIL może okazać się groźne dla nich samych. Saudyjczycy stanowią obecnie największą grupę zagranicznych bojowników tej organizacji i kiedy powrócą do ojczyzny mogą się obrócić przeciwko królowi i jego klice. Nie oznacza to jednak wcale przerwania dopływu pieniędzy dla dżihadystów, bowiem zamiast rządu będą ich wspierać finansowo nieofocjalnie bogaci Saudyjczycy – twierdzi.
Drugie źródło: ropa, grabieże, wymuszenia i podatki
Dżihadyści z IPIL potrafią jednak sami zadbać o pieniądze. – Udało im się uzyskać kontrolę nad polami naftowymi na północy Syrii. Dzięki temu mają zapewnione zyski z jej sprzedaży, a raczej przemytu samochodami cysternami do Turcji – wyjaśnia Guenter Meyer.
Także Charles Lister z Brookings Doha Center twierdzi, że IPIL to organizacja potrafiąca w dużym stopniu sama się finansować. – IPIL przez cały czas stara się stworzyć w społeczności, w której działa, sprawnie funkcjonującą sieć powiązań, przez co ma zapewniony stały dopływ gotówki – mówi.
W wywiadzie dla Deutsche Welle Lister wyjaśnił. że IPIL działa dwutorowo. Sympatycy ugrupowania sami przekazują datki na "świętą wojnę", a od innych pieniądze uzyskuje się poprzez wymuszenia, szantaż i, w ostateczności, zwykłą grabież. – Ofiarą tych zabiegów padają zarówno drobni kupcy jak i bogaci przemysłowcy na terenach opanowanych przez Islamskie Państwo w Iraku i Lewancie. Przypuszcza się, że w tej chwili dżihadyści z IPIL obłożyli ich podatkami – dodaje.
Największym dotychczasowym sukcesem finansowym IPIL było, wpomniane na początku, zdobycie banku centralnego w Mosulu, co dało dżihadystom 429 mln dolarów. Przy okazji splądrowano także sejfy innych banków, ale nie wiadomo ile było w nich pieniędzy. Dość jednak powiedzieć, że owe 429 mln pozwoli kierownictwu ISIL utrzymywać przez rok 60 tys. wojowników, płacąc im miesięczny żołd w wysokości 600 dolarów amerykańskich. Ocenia się, że w szeregach Islamskiego Państwa w Iraku i Lewancie walczy obecnie 10 tys. dobrze uzbrojonych bojowników.
Andreas Becker / Andrzej Pawlak
red. odp.: Elżbieta Stasik