Izraelski profesor zarzuca policji z Bonn kłamstwo i przemoc
14 lipca 2018Po antysemickim incydencie w środę (11.07.18) w Bonn ofiara zajścia Izaak Melamed, izraelski profesor filozofii z USA wysuwa poważne zarzuty pod adresem bońskiej policji. W liście do niemieckiej agencji prasowej DPA oraz innych niemieckich mediów wykładowca akademicki obwinia funkcjonariuszy policji o rozpowszechnianie kłamstw nt. zajścia. W opinii Melameda mają one ukryć brutalność i nieskuteczność działania bońskiej policji.
Izraelski profesor z Uniwersytu Johnsa Hopkinsa w Baltimore w USA został napadnięty w środę w Hofgarten w Bonn przez Niemca palestyńskiego pochodzenia. Koleżanka profesora wezwała policję, a ta pomyliła ofiarę z napastnikiem i obezwładniła profesora, uderzając go w twarz.
Policyjne władze przeprosiły profesora, jednocześnie napisały w oświadczeniu prasowym, że wykładowca nie zareagował na wielokrotnie żądania funkcjonariuszy, by się zatrzymał. Dlatego został uznany omyłkowo za sprawcę. Jednocześnie, jak wynika z zeznań policjantów, pięćdziesięciolatek miał się bronić przed ujęciem i dlatego został uderzony w twarz.
Liczne ciosy w twarz
Jednak Izaak Melamed zaprzecza tej wersji, twierdząc, że jedynie wołał, iż nie jest sprawcą. Pomimo to funkcjonariusze skuli go i wielokrotnie bili po twarzy, aż zaczął krwawić. Ponadto jeden z policjantów po zdjęciu kajdanek oświadczył, by „nie ważył się zadzierać z niemiecką policją”. Na co filozof odparł, że niemiecka policja zamordowała w 1942 jego dziadka, babcię, wujka i ciotkę.
„Macie w policji problem z przemocą”
Jak wynika z listu amerykańskiego wykładowcy, na posterunku funkcjonariusze godzinami starali się odwieść go od złożenia zażalenia. Jeden z urzędników oświadczył, że profesor go dotknął i dlatego został obezwładniony. Zdaniem Izaaka Melameda to „wierutne kłamstwo”, gdyż policjanci natychmiast rzucili się na niego grożąc, że jeśli złoży skargę, oskarżą go o stawianie oporu władzy. Stwierdził także, że szefowa bońskiej policji Ursula Brohl-Sowa przeprosiła go osobiście tylko dlatego, bo jest on wykładowcą na amerykańskim uniwersytecie. „Przypadek przeciętnego niemieckiego obywatela nikogo by nie zainteresował i nikt nie uwierzyłby też w jego zarzuty” – napisał wykładowca.
Śledztwo ws. tego incydentu, ze względu na antysemickie tło przejął urząd ochrony państwa, a wyjaśnienia ws. postępowania funkcjonariusza policji, ze względu na nakaz neutralności, przejęły władze policyjne z Kolonii. Wdrożono postępowanie przeciwko funkcjonariuszowi policji ze względu na podejrzenie naruszenia nietykalności cielesnej podczas interwencji.
(dpa,epd,dw / jar)