Józef Szmidt. „Najlepszy w swoich czasach”
31 lipca 2024Magazyn „Der Spiegel” pisze o zmarłym 29 lipca br. polskim lekkoatlecie niemieckiego pochodzenia Józefie Szmidcie.
Dwukrotny mistrz olimpijskim w trójskoku wygrał na olimpiadach w Rzymie (1960) i Tokio (1964). „Skoczył w inny wymiar i uciekł do innego świata” – pisze niemiecki magazyn, nawiązując do niemieckich i polskich aspektów życia słynnego trójskoczka. „W Polsce był bohaterem, ale do swojego kraju miał trudny stosunek” – zauważa autor nekrologu Peter Ahrens.
„Był najlepszym w swoich czasach”, jako pierwszy skoczył w swoim rodzinnym Olsztynie 17,03 metra – podkreśla „Der Spiegel”, a wynoszący 16,86 m rekord Szmidta z olimpiady w Tokio utrzymał się przez osiem lat.
Życie w podzielonej Europie
„Ale Szmidt miał również historię poza sportem”, był kimś, kto nie chciał zaakceptować podziału na Wschód i Zachód, żelaznej kurtyny wzdłuż Europy – czytamy.
Jego życie było odzwierciedleniem historii Europy – pisze „Der Spiegel”, wymieniając poszczególne etapy: Rzeszę Niemiecką, Śląsk, polonizację, integrację przez sport. „Dopóki odnosił sukcesy w sporcie, był pogodzony z Polską, a Polska z nim” – pisze Ahrens.
Ale kiedy Szmidt zakończył karierę i ujawnił w wywiadzie, że nie zamierza iść na wybory do Sejmu, bo nie darzy sympatią komunistycznego reżimu w Warszawie, jego sława dobiegła końca. Od tego momentu jego nazwisko nie było już wymieniane publicznie i nie mógł liczyć na przywileje, jakimi cieszyli się inni sportowcy w bloku wschodnim.
Wyjazd do Niemiec i powrót
Komunistyczny reżim odrzucał wnioski Szmidta o wyjazd z kraju. Dopiero w 1975 roku udało mu się wyjechać z delegacją kibiców podróżujących do Amsterdamu na polskie eliminacje do Mistrzostw Europy. Z Holandii Szmidt przedostał się do RFN, a w Polsce urzędy szykanowały jego żonę i dzieci. Ich wyjazd do Niemiec udał się dopiero później.
Po upadku muru berlińskiego rodzina Szmidtów wróciła do Polski, ale ze sportowymi działaczami Józef Szmidt nie chciał mieć nic wspólnego. Ze swoją rodziną zamieszkał na gospodarstwie, hodował kozy i zbierał owoce. Ucieszył się jednak, gdy rodzinny Olsztyn przyznał mu tytuł honorowego obywatela miasta – zauważa „Der Spiegel”.
Chcesz skomentować nasze artykuły? Dołącz do nas na facebooku! >>