Jak groźna jest „podwójna mutacja” koronawirusa z Indii?
28 kwietnia 2021Indyjski wariant koronawirusa B.1.617 wykazuje dwie ważne zmiany jego genomu na powierzchni białkowej: E484Q i L452R. Za tymi oznaczeniami kryje się dokładna pozycja zmian. Pojedyncze mutacje są znane już od dawna. E484Q przypomina wariant E484K, który występuje także w mutacji brytyjskiej, południowoafrykańskiej i brazylijskiej. Wariant L452R znajduje się natomiast w kalifornijskim szczepie koronawirusa CAL.20C. W Indiach obie te mutacje wystąpiły po raz pierwszy łącznie, dlatego często mówi się o „podwójnej mutacji” koronawirusa, ale nie jest ona odpowiedzialna wyłącznie za obecną, dramatyczną sytuację w tym kraju.
Brak wystarczających danych
To, że obie te mutacje występują razem, nie oznacza jednak wcale, że ten wariant koronawirusa jest dwa razy bardziej zaraźliwy albo podwójnie niebezpieczny. To jeszcze trzeba będzie ustalić. Do tej pory brakuje po prostu danych, na podstawie których da się lepiej ocenić związane z nim zagrożenia. Wiadomo jednak na pewno, że „podwójna mutacja” koronawirusa jest tylko jednym z powodów dramatycznej sytuacji na subkontynencie indyjskim. W Indiach odnotowano ponad 17 mln przypadków zakażenia się koronawirusem, co stawia je pod tym względem na drugim miejscu na świecie, za USA. Prawdziwa liczba zakażeń w Indiach może być jednak znacznie wyższa. Do tej pory na koronawirusa zmarło tam prawie 200 tys. osób.
Na powagę sytuacji w Indiach składa się przede wszystkim jednoczesne występowanie wielu ognisk zapalnych i ogromna liczba zakażeń jednego dnia – 332 tysiące. W rezultacie i tak już słabo rozwinięty system ochrony zdrowia w wielu częściach tego kraju musi po prostu ulec załamaniu. Poza tym władze państwowe i lokalne w Indiach zbyt długo zwalczały pandemię koronawirusa tylko połowicznie, zbyt wcześnie ogłaszając złagodzenie restrykcji i tolerując różne imprezy masowe.
Ucieczka przed systemem odpornościowym
Gdy nowej odmianie wirusa uda się znaleźć drogę, pozwalającą mu uciec przed naszym systemem odpornościowym, naukowcy nazywają to „wariantem ucieczki”. Takie mutacje, jak twierdzą specjaliści z Instytutu Roberta Kocha (RKI), charakteryzują się zwiększoną odpornością na ich neutralizowanie przez antyciała albo limfocyty T. Decydujące znaczenie ma przy tym to, w jakim stopniu potrafiły wykształcić tę odporność. „Wariant ucieczki” może sprawić, że osoby już zaszczepione i ozdrowieńcy mogą być bardziej podatne na zarażenie się indyjską mutacją koronawirusa.
Jak zwrócił uwagę na Twitterze polityk SPD i epidemiolog Karl Lauterbach, z badań indyjskich naukowców wynika, że już dostępne szczepionki przeciwko koronawirusowi są skuteczne także przeciwko odmianie B.1.617.
Poza tym, co wynika z badań naukowców brytyjskich, szczepionki te zmniejszają ryzyko zarażenia się o dwie trzecie, o czym także poinformował na Twitterze Lauterbach. Kto jednak mimo to zarazi się koronawirusem, może liczyć na to, że w jego przypadku ryzyko ciężkiego przebiegu choroby COVID-19 także zmniejszy się o dwie trzecie. Pozwala to także przypuszczać, że takie osoby są mniej narażone na zakażenie się koronawirusem.
Międzynarodowe oceny sytuacji w Indiach
Nawet jeśli w obliczu obecnej sytuacji w Indiach brzmi to cynicznie, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) do tej pory zaklasyfikowała indyjski wariant koronawirusa B.1.617 tylko jako „zasługujący na zainteresowanie”. Za „budzące obawy” natomiast uznano warianty: brytyjski B.1.1.7, południowoafrykański B.1.351 i brazylijski P.1.
Z punktu widzenia WHO za budzące obawy uznaje się te warianty koronawirusa, które szybko się rozprzestrzeniają, powodują ciężki i dłuższy przebieg choroby COVID-19, prowadzą do osłabienia systemu odpornościowego człowieka i są odporniejsze na działanie dostępnych szczepionek.
Na temat „podwójnej mutacji” koronawirusa z Indii mamy wciąż za mało sprawdzonych informacji. Nie można zatem wykluczyć, że WHO dopasuje jego ocenę do nowych danych, gdy tylko będą one dostępne.
Szwajcarscy i niemieccy eksperci uspokajają
– Na podstawie niewielu dostępnych obserwacji trudno jest w tej chwili wyrobić sobie zdanie na temat indyjskiej odmiany koronawirusa, która jednak powinna być uważnie obserwowana – powiedział Richard Neher, kierownik grupy badawczej wirusów i bakterii, działającej przy Centrum Biologicznym Uniwersytetu w Bazylei w Szwajcarii.
Na temat niektórych mutacji koronawirusa w ogóle niewiele jeszcze wiadomo. – Mimo to nie uważam, żeby mutacja B.1.617 zasługiwała na więcej uwagi z naszej strony niż inne – dodał Richard Neher.
Podobnego zdania jest naczelny wirusolog w berlińskiej klinice Charité, Christian Drosten, który już w marcu uznał indyjski wariant koronawirusa za niebudzący wzmożonych obaw. Zdaniem Drostena, aby moć skutecznie zwalczać tę i podobne mutacje, wystarczy wprowadzić tylko „niewielkie zmiany” do już produkowanych i przyszłych szczepionek przeciwko koronawirusowi.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>