Jak robot może uratować rannego? [GALERIA]
Współczesne roboty wojskowe potrafią zastąpić sanitariuszy na polu minowym albo w terenie skażonym. Można się było o tym przekonać na tegorocznych zawodach M-ELROB.
Zadanie: ewakuować rannego!
Żołnierze niosą na wyznaczone miejsce na poligonie 75-kilogramowy manekin udający rannego, którego trzeba jak najszybciej ewakuować z rejonu zagrożenia. Na pomoc rannemu nie pospieszą jednak sanitariusze, tylko wyspecjalizowane roboty wojskowe.
Wysoka trawa i drut kolczasty
Robot powoli pokonuje wysoką trawę i zasieki z drutu kolczastego. Dzięki własmemu systemowi nawigacyjnemu GPS wie, gdzie leży ranny żołnierz. To ważne, bo choć jest zdalnie sterowany, to jego operator nie widzi dokładnie sytuacji na miejscu. Przeszkadza mu w tym wysoka trawa.
Znalazłem!
Robot zlokalizował rannego, ale jak teraz wynieść go ze strefy zagrożenia?
Silne ramię
To proste. Hydrauliczny chwytak robota ma dość siły aby złapać rannego wysoko za kamizelkę kuloodporną i unieść go na tyle, żeby nogami nie dotykał podłoża, które może być zaminowane.
Wypadek przy pracy
Zdarza się i tak. Robot stracił równowagę i przewrócił się na bok. Musi teraz wypuścić rannego i przy pomocy wysuwanego hydraulicznie chwytaka stanąć na nogi, a raczej na koła. Nie jest to wcale łatwe i podczas tego pokazu też mu się nie udało. To się nazywa pech!
Waga ciężka
Na pomoc spieszy mu "Marek" - zdalnie sterowany robot samobieżny, skonstruowany w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. "Marek" potrafi wyrwać drzewo z korzeniami. Wywiezienie rannego jest dla niego błahostką.
Tylko delikatnie!
"Marek" działa szybko, ale ostrożnie. Zagłębia dolną część szufli w twardy, poligonowy grunt tak, żeby nie zrobić dodatkowej krzywdy rannemu i delikatnie go na niej układa.
Bezpiecznie i wygodnie
W ciągu zaledwie paru sekund "Marek" umieścił rannego na szufli, Bezpiecznie i wygodnie, bo zadbał o podłożenie mu materaca z ziemi i trawy. Teraz trzeba szybko wycofać się na tyły, gdzie na rannego czeka już pomoc lekarska.
Gąsienicowy wszędołaz
Tam, gdzie nie można użyć tak dużych robotów jak WAT-owski "Marek", przydają się bardzo mniejsze roboty gąsienicowe. Takie jak ten, skonstruowany w RFN w Instytucie Fraunhofera ds. Przetwarzania Informacji i Ergonomii (FKIE). Potrafi on wjechać po schodach na dowolne piętro zaminowanego lub zagrożonego zawaleniem budynku i zwinnie poruszać się po jego wąskich korytarzach.
Lina ewakuacyjna
Tak mały robot nie ma, rzecz jasna, dość siły aby wziąć rannego na pokład. Ale od czego jego wysięgnik z hakiem, do którego podczepiona jest niezawodna lina ewakuacyjna?
Po co żołnierzowi pas?
W razie potrzeby do tego, żeby pewnie zaczepić o niego hak z liną ewakuacyjną. Robotowi to się udało i może teraz ostrożnie wyciągnąć rannego na tyły.
Z dystansu
Operatorzy sterują robotami z bezpiecznej odległości. Podczas tegorocznych zawodów w Warszawie umieszczono ich w zaciemnionym namiocie wojskowym. Dzięki temu lepiej widzieli obraz przekazywany im przez kamery i czujniki robotów.