Kanclerska troska o wypędzonych
21 września 2009W 60-tą rocznicę pierwszego expose kanclerza Konrada Adenauera, 20 września 1949 roku, Związek Wypędzonych przypomniał w Berlinie niemiecką politykę wobec milionów przymusowo wysiedlonych z dawnych wschodnich terenów Trzeciej Rzeszy.
Wypędzeni - troską Adenauera
W owym przemówieniu Adenauer zapowiedział możliwie szybką integrację wypędzonych z zachodnioniemieckim społeczeństwem, poprawę warunków życia tej grupy oraz tzw. “Lastenausgleichgesetz”, czyli ustawę regulującą pomoc dla wypędzonych i przymusowo wysiedlonych. Adenauer wspomniał w expose z 20 września 1949 roku o 200 tysiącach Niemców, którzy pozostali po wojnie na terenie byłych Prus Wschodnich oraz na Śląsku. - “Wśród nich jest wiele kobiet i dzieci, które w powojennym szoku czekały na swoich mężów. (…) Międzynarodowy Czerwony Krzyż prowadził rozmowy na temat przesiedleń z Aliantami oraz z rządami w Warszawie i Pradze, które zostały jednak ku naszemu zdziwieniu przerwane (…)” – wyjaśniał w połowie swojego expose Konrad Adenauer. W tym samym przemówieniu kanclerz powiedział również, że Niemcy nie pogodzą się z nowymi granicami i nazwał kwestie graniczne “sprawą życia” dla niemieckiego narodu. Jego zdaniem wypędzenia były niezgodne z postanowieniami Traktatu Poczdamskiego. – “W tym traktacie jest wyłącznie mowa o przesiedleniu Niemców z Polski, Czechosłowacji i Węgier oraz, że miały się one odbywać w humanitarny sposób. To, co się stało z milionami Niemców, którzy po części zginęli w wyniku przymusowej akcji wysiedleńczej, było sprzeczne z postanowieniami z Poczdamu”, mówił Adenauer.
Wspólna linia
Podczas dyskusji w Berlinie z okazji 60-tej rocznicy przemówienia Adenauera, historycy i politycy analizowali nastawienie niemieckich kanclerzy do kwestii wypędzonych na przestrzeni dziesięcioleci. Historyk Horst Moeller z monachijskiego Instytutu Historii Współczesnej zauważył, że linia, jaką obrał Adenauer była niemalże konsekwentnie kontynuowana. Podobnie jak nastawienie rządów do kwestii granicy na Odrze i Nysie. – “Również Willy Brandt, który w 1970 roku jako pierwszy uznał w imieniu RFN utratę byłych niemieckich ziem na wschodzie, miał świadomość, że w obliczu prawa międzynarodowego granice zostaną ostatecznie uznane dopiero po podpisaniu traktatu pokojowego, jak ustalono w Poczdamie”, przypomniał Moeller.
Zdaniem uczestników konferencji niemieccy kanclerze mieli do zjednoczenia Niemiec świadomość, iż nie uznanie granic na wschodzie jest środkiem nacisku w sprawie zjednoczenia. – “Dopóki Brama Brandenburska była zamknięta, dopóty kwestia granic miała pozostać otwarta”, powiedział minister spraw wewnętrznych Niemiec Wolfgang Schaueble (CDU).
Polityk chadecji opowiedział się również za tym, by w ramach procesu pojednania między narodami nazywać “cierpienia i niesprawiedliwość po imieniu”. - “Nie zapominając o przyczynach wywołanej przez nazistowskie Niemcy drugiej wojny światowej należy pamiętać o cierpieniu niemieckich ofiar wojny”, powiedział Wolfgang Schaeuble.
Zmienne opinie?
Podczas dyskusji panelowej historycy i politycy przypomnieli o wyzwaniach związanych z wypędzonymi na początku powojennej historii RFN. – “Jeszcze w 1949 roku 96 procent wypędzonych i 60 procent rdzennych mieszkańców powojennych Niemiec twierdziła, że ich wzajemne relacje są złe. Karta Wypędzonych z 1950 roku, w której wyrzeczono się przemocy i odwetu była ważnym sygnałem ze strony wysiedleńców”, podkreślił Schaueble.
Horst Moeller przypomniał też o tym, iż w 1949 roku 82 procent wypędzonych zamierzało powrócić na dawne tereny. – “30 lat później taką wolę deklarował tylko co drugi”, powiedział historyk. Dodał: – “Mam wrażenie, że po zjednoczeniu liczba ochotników zamierzających powrócić spadła do poziomu około zera”. Jego zdaniem “sprawy wypędzonych coraz mniej interesują”. Przez kanclerzy chadecji wypędzeni byli i są postrzegali jako grupa wyborcza. Najmocniej to uwzględniał Adenauer, ale również jeszcze Helmut Kohl wahał się krótko przed podpisaniem 1990 nowego traktatu z Polską, w którym uznał granicę zjednoczonych Niemiec na Odrze i Nysie. Wtedy obawiał się, czy aby ten krok nie odbije się negatywnie dla chadecji w nadchodzących wyborach. Historyk Horst Moeller jest zdania, że wpływ środowisk wypędzonych na politykę pomimo kontrowersyjnych polsko-niemieckich dyskusji maleje.
Historyk z Instytutu Historii Współczesnej w Monachium nie sądzi, by po najbliższych wyborach parlamentarnych w Niemczech i ewentualnym dojściu do władzy koalicji CDU/CSU z liberalną FDP polityka względem środowisk wypędzonych miała ulec zmianie. Kontrowersyjna sprawa udziału Eriki Steinbach w radzie fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" ma jego zdaniem wyłącznie wymiar symboliczny. Polska i niemiecka socjaldemokracja sprzeciwiają się wejściu Steinbach do gremium fundacji, które przygotowuje berlińską placówkę dokumentacyjną poświęconą wypędzonym.
W dyskusji panelowej na konferencji z okazji 60-tej rocznicy expose Adenauera wzięła udział także przewodnicząca BdV Erika Steinbach. Jak przyznała, ma nadzieję, że “wschodni sąsiedzi Niemiec pójdą pewnego dnia za przykładem Węgier, gdzie w 2007 r. na uroczystym posiedzeniu parlamentu potępiono wypędzenia Niemców z tego kraju”. Steinbach dodała: - "Jestem optymistką, że kiedyś ta chwila nastąpi, choć nie wiem czy jej dożyję".
Róża Romaniec, DW Berlin
red. odp. Iwona Metzner