Kierowcy ciężarówek. Wyzysk na europejskich autostradach
2 kwietnia 2024Strajk 150 kierowców ciężarówek z Europy Wschodniej ubiegłej jesieni w heskim mieście Gräfenhausen wywołał ogromny szum medialny w całych Niemczech. Kierowcy z Uzbekistanu, Gruzji, Kazachstanu i Tadżykistanu skarżyli się, że ich pracodawca, polski przewoźnik, często miesiącami wstrzymywał im wypłaty – pisze niemiecki portal Tagesschau telewizji publicznej ARD.
Wielu obserwatorom uświadomiło to, w jak ciężkich warunkach pracują kierowcy w UE. Koniec końców strajkujący kierowcy otrzymali dużą część zaległej zapłaty. Jednak eksperci krytykują, że od tamtego czasu niewiele się zmieniło w systemie wyzysku, a wręcz przeciwnie – czytamy.
Portal powołuje się na rozmowy ekipy magazynu gospodarczego ARD Plusminus, która wspólnie z siecią doradczą Fair Mobility DGB spotkała się na parkingu dla ciężarówek w Dortmundzie z kierowcą ciężarówki z Białorusi. Kierowca został zwerbowany przez litewską agencję. Jak poinformował, jego dniówka wynosi 75 euro brutto. Praktycznie cały czas śpi i żyje w swojej ciężarówce, bo finansowo nie stać go na inne rozwiązanie.
Prawo do zachodnioeuropejskiej płacy minimalnej
Tagesschau przytacza również przypadek kierowcy z Ukrainy zatrudnionego przez słowacką agencję. Jej kierowcy jeżdżą dla austriackiej firmy spedycyjnej po całych Niemczech. Kierowca otrzymuje słowacką minimalną płacę w wysokości około 700 do 900 euro.
Według Anny Weirich ze związku zawodowego Fair Mobility DGB kierowcom przysługuje minimalne wynagrodzenie zachodnioniemieckie. Jednak w praktyce wygląda to inaczej. Wszyscy kierowcy ciężarówek są tak wynagradzani. Nie mają również możliwości zmiany pracodawcy, „ponieważ taki nie istnieje” – wyjaśnia Anna Weirich.
Kierowcy powinni zjeżdżać co osiem tygodni
Tagesschau przytacza także opinię socjologa Stefana Sella z Uniwersytetu w Koblencji. Zdaniem eksperta chodzi nie tylko o pieniądze, ale także o godne życie prywatne i rodzinne. Ważne przepisy ochronne takie, jak kabotaż, zgodnie z którymi kierowcy powinni co osiem tygodni wracać do swojego rodzinnego kraju, aby odpocząć, są często lekceważone. „Faktycznie wiemy z wielu raportów, że ci kierowcy często miesiącami, a nawet ponad rok krążą między różnymi celami w Zachodniej Europie, co w rzeczywistości nie jest legalne” – czytamy.
W międzyczasie coraz częściej zatrudniani są także kierowcy pochodzący z Azji. Są jeszcze bardziej zdani na łaskę swoich szefów, głównie ze względu na odległość od kraju pochodzenia – pisze Tagesschau.
Spotkany na parkingu w Bad Hersfeld kierowca z Filipin nieprzerwanie od ośmiu miesięcy przebywa w UE i boi się, że policja go złapie, ponieważ nie ma pozwolenia na pobyt. Z kolei dwóch kierowców z Indii znalazło swoją pracę dzięki ogłoszeniu w gazecie. Musieli zapłacić 4 000 euro agencji pośrednictwa, aby w ogóle móc przyjechać do UE. Otrzymują po 1700 euro miesięcznie na osobę i jeżdżą razem ponad 21 godzin na dobę, jak twierdzą.
Ustawa o łańcuchach dostaw
Już teraz niemieckie ustawy dotyczące łańcuchów dostaw zakazują wszelkich form niewolnictwa lub przymusowej pracy oraz nakazują płacenie minimalnych stawek wynagrodzenia – podaje niemiecki portal medialny. W ten sposób także firmy zamawiające usługi spedytorów są zobowiązane do przestrzegania tych przepisów. Koncern wysyłkowy Amazon na zapytanie Tagesschau napisał: „Wymagamy, aby wszystkie firmy pracujące w naszej sieci przestrzegały naszych zasad oraz obowiązujących przepisów i ustaw, i regularnie sprawdzamy, czy są one przestrzegane”. W podobnym tonie odpisała IKEA Deutschland, która grozi nawet zatrzymaniem dostaw w przypadku naruszenia przepisów.
Posiadanie racji niewiele znaczy
Zdaniem eksperta ds. rynku pracy Stefana Sella większość dotkniętych wyzyskiem kierowców godzi się na eksploatację z prostego powodu. „Jeśli cudzoziemscy kierowcy ciężarówek z krajów spoza UE stracą pracę, tracą także prawo pobytu” – wyjaśnia ekspert.
Związek zawodowy ver.di od lat walczy o poprawę warunków – pisze Tagesschau. Związkowiec Tiny Hobbs domaga się ustanowienia europejskiego minimalnego wynagrodzenia, które opierałoby się na najwyższej dziennej stawce minimalnej w UE.
„Chodzi o stawkę w wysokości 110,40 euro plus diety, które powinien każdy otrzymywać” – mówi Tiny Hobbs. Ponieważ jednak rząd Niemiec uważa, że taka decyzja na szczeblu UE jest mało prawdopodobna, kierowcy ciężarówek w Niemczech nadal będą traktowani jak niewolnicy – czytamy.
(Tagesschau/jar)