1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Koloński ksiądz walczy z biedą: „Zacząć skromnie”

Peter Hille
11 października 2022

W piwnicach kościoła św. Teodora w Kolonii proboszcz Franz Meurer demonstruje, jak w zamożnym kraju można walczyć z biedą. Bez polityki, ale za pomocą datków i wolontariuszy.

https://p.dw.com/p/4I3TL
Parafia św. Teodora w Kolonii pomaga najuboższym mieszkańcom zaopatrując ich w żywność
Parafia św. Teodora w Kolonii pomaga najuboższym mieszkańcom zaopatrując ich w żywnośćZdjęcie: Peter Hille/DW

Spiesząc za proboszczem Franzem Meurerem w katakumbach kościoła katolickiego św. Teodora w Kolonii trzeba iść szybko, by nadążyć. 71-latek biegiem mija kartony pełne dziecięcych ubranek, szczelnie zastawione regały z książkami, oparte o siebie rowery. – Rocznie rozdajemy potrzebującym trzy tysiące rzeczy – mówi proboszcz, pozdrawiając jednocześnie mężczyznę w zielonych spodniach roboczych.

Nagle duchowny zatrzymuje się, chwyta ze stosu jeden z tornistrów, oglądając metkę z ceną. – 294 euro. Najlepszy z najlepszych. 400 takich tornistrów rozdajemy dzieciom z dzielnicy Vingst we wschodniej części Kolonii – mówi proboszcz. – To, niestety, najbiedniejsza część miasta. Ale trzymamy się razem. Nie chcemy, aby nasze dzieci musiały chodzić do szkoły z reklamówkami – tłumaczy Meurer.

Proboszcz Franz Meurer wypowiedział wojnę ubóstwu
Proboszcz Franz Meurer wypowiedział wojnę ubóstwuZdjęcie: Peter Hille/DW

„Szczególnie tutaj musi być pięknie”

Piwnice w kościele proboszcza Meurera mają powierzchnię 100 metrów kwadratowych. Koloński duszpasterz stworzył tu swoistą fabrykę do walki z ubóstwem. Z setkami pomocników zbiera datki, rozdaje żywność i odzież, udziela korepetycji, naprawia rowery, organizuje największy w mieście obóz wakacyjny.

– Tam gdzie jest biednie, nie może być jeszcze biedniej – mówi duszpasterz. I jest przekonany o tym, że „szczególnie tutaj musi być pięknie”. Fabryka księdza Meurera pracuje pełną parą, bo i tu obecnie zakrada się ubóstwo. Jak twierdzi, „są tego już pierwsze oznaki”. – Rodziny wielodzietne mówią, że z powodu wysokich cen gazu nie mogą już brać prysznica. Rodziny z nowymi rachunkami za prąd dzwonią, mówiąc: Nigdy mi się nie uda tego załatwić.

Strach przed zimą

To, że brakuje ubrań dla ubogich daje się zauważyć także w dziale odzieżowym w katakumbach kościoła. – Zapełniamy półki, za chwilę są znowu puste – mówi Renate Wesierski, wskazując na luki w towarze między dziecięcymi śpiochami i zimowymi kurtkami. 62-latka składa pościel i podaje ją dwóm młodym kobietom, które przyszły z dziecięcymi wózkami. – Teraz przychodzi więcej ludzi niż zwykle, bo boją się zimy i chcą zrobić zapasy, a kończą się im pieniądze – mówi kobieta. Jedna z matek prosi o gumowe buty dla sześcioletniej córki. Niestety Renate Wesierski nie może pomóc, bo nie ma w tej chwili odpowiedniego rozmiaru.

Dział odzieży, który prowadzi Renata Wiesierski cieszy się ogromną popularnością
Dział odzieży, który prowadzi Renata Wiesierski cieszy się ogromną popularnościąZdjęcie: Peter Hille/DW

Żywność dla ponad 200 rodzin

Kilka drzwi dalej Norbert Zeyss przenosi plastikowe skrzynki pełne papryki i bananów do stolików z piwem, gdzie wydawana jest żywność.

– Co tydzień zaopatrujemy 180 rodzin z Kolonii – wyjaśnia. Jak zaznacza, wiosną doszło jeszcze 45 rodzin z Ukrainy. Ci ludzie potrzebują wszystkiego, co mogą dostać. – Dzięki darowiznom od kolońskich supermarketów można jeszcze zaopatrzyć około 30 rodzin – zapewnia Zeyss. Ale wkrótce i te możliwości zostaną wyczerpane.

Na ścianie za Norbertem Zeyssem widnieją cztery wychudzone twarze dzieci. „Niemieckie dzieci głodują” brzmi podpis na wydruku rysunku kredą autorstwa Kaethe Kollwitz z 1923 roku. Niemcy dotknęła w tym czasie hiperinflacja. Jeden dolar amerykański był wart cztery biliony marek. Zdrożały ceny chleba, a ceny masła stały się niebotyczne i miliony Niemców cierpiały głód. Czy po stu latach ponownie do bogatych Niemiec zawitają takie czasy? Jest mało prawdopodobne, jednak strach przed inflacją i recesją jest ogromny.

 Kiedy rosną koszty dodatkowe

– Myślę, że czasy które nadchodzą, będą jeszcze trudniejsze niż te, które przeżyła moja babcia – mówi Marianna Miebach. Ta 66-latka od wielu godzin stała z wózkiem na zakupy przed kościołem św. Teodora czekając na deszczu na wydanie żywności. – Prawdopodobnie nie dożyję najgorszego, ale martwię się o moich czworo dzieci i pięciu wnuków. Będą musieli pracować całe życie tylko na czynsz i jedzenie – uważa kobieta.

Aby uzupełnić swoją niewielką emeryturę, Miebach wychodzi wcześnie rano z domu i dostarcza gazety. W ten sposób dostaje 1400 euro miesięcznie. Ale czynsz i media za jej małe mieszkanie zostały właśnie podniesione z 730 do 950 euro. Niewiele zostało na jedzenie. Dlatego cieszy się z papryki, chleba i czekoladowych ciasteczek, które lądują dziś w jej wózku.

Bez pomocników nic nie działa. Jennifer Reichertz pomaga w rozdzielaniu żywności
Bez pomocników nic nie działa. Jennifer Reichertz pomaga w rozdzielaniu żywnościZdjęcie: Peter Hille/DW

 „Zacząć skromnie”

Według organizacji charytatywnej "Die Tafeln" obejmującej prawie 1000 sklepów dla ubogich, obecnie dwa miliony ludzi w Niemczech jest uzależnione od pomocy żywnościowej. W związku z rosnącymi gwałtownie cenami i groźbą recesji liczba osób potrzebujących prawdopodobnie jeszcze wzrośnie. Może dojść do upadku części klasy średniej. Miliony osób są zagrożone ubóstwem, czyli stanem posiadania znacznie poniżej średniej.

Czyżby bogaty kraj stawał się krajem wielu ubogich ludzi? Dyskusja o tym, jak temu zapobiec, trwa w najlepsze. Ale nikt nie ma w ofercie prostego rozwiązania. – Nie jestem tym zainteresowany. Politycy, a czasem i dziennikarze zawsze chcą wszystko zmieniać. Ale to błąd – twierdzi proboszcz Franz Meurer. Jego zdaniem ważniejsze jest, aby zacząć skromnie tam, gdzie samemu można coś zmienić. – I tu nie mamy większych ambicji – dodaje duszpasterz.

Światełka w ciemności

Jedną z nich jest przedświąteczne oświetlenie w tej najbiedniejszej dzielnicy Kolonii. Franz Meurer wskazuje przy tym na 130 świątecznych lampek w kształcie gwiazdek, które przechowywane są w jednej z kościelnych piwnic. Co roku w adwencie wolontariusze przyczepiają światełka do okolicznych latarni. Czy również w tym roku rozbłysną adwentowym blaskiem? Jeszcze nie podjęto w tej sprawie żadnej decyzji. Ale wobec niedoboru energii w kraju może się okazać, że okresie przeświątecznym w okolicach kościoła św. Teodora będzie ciemniej niż zazwyczaj.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>