Komentarz: Odstraszanie i gotowość do dialogu z Rosją
28 października 2016Władimir Putin w czwartek (27.10.2016) w Soczi powiedział że to jest „po prostu śmieszne”, kiedy mówi się, że Rosja może być militarnym zagrożeniem dla państw NATO. Jeszcze niedawno niektórzy krytycy rosyjskiego prezydenta może nawet by mu przytaknęli, bo zdawało się to tak niewyobrażalne. Ale w przeciągu ubiegłych dwóch lat Rosja pozwoliła sobie na rzeczy, których wcześniej nie mogli wyobrazić sobie nawet pesymiści. Kiedy Putin dwa i pół roku po aneksji Krymu i rozpoczęciu wojny na wschodzie Ukrainy twierdzi, że nie będzie na nikogo napadać, przypomina to słowa Waltera Ulbrichta z 1961 r. Szef partii SED krótko przed budową muru berlińskiego twierdził, że nikt nie ma zamiaru wznosić muru.
Nie oznacza to, że jest jakieś bezpośrednie zagrożenie. Ale ponieważ Putina można obecnie tak samo darzyć zaufaniem, jak swego czasu Ulbrichta, NATO musi rozważać także możliwości, które najlepiej byłoby wykluczyć. Dlatego słuszne jest, że Sojusz po sesji ministrów obrony w połowie mijającego tygodnia zaczął realizować ustalone na warszawskim szczycie NATO rozmieszczanie wielonarodowych działów w krajach bałtyckich i w Polsce. Sama tylko ich obecność zmniejsza już groźbę, że faktycznie coś by się mogło stać. Gdyby NATO nie podjęło żadnych działań, hardlinerzy z Kremla mogliby się pokusić o wypróbowanie, czy Sojusz faktycznie broniłby swoich sprzymierzeńców na wschodzie. A w ten sposób kwestia ta została wyjaśniona, ponieważ każde igranie z ogniem w krajach bałtyckich czy w Polsce automatycznie byłoby także wejściem w konflikt z jedną z wiodących nacji Sojuszu. Jeśli Putin jest racjonalnie postępującym politykiem, Rosja z tego względu nie będzie na serio zagrażać militarnie żadnemu z tych krajów.
Wraz z tą demonstrację gotowości do obrony sojusz NATO wysyła do Moskwy sygnał, że dalej zainteresowany jest dialogiem. Także to jest słuszne i ważne. Nie ma co spodziewać się po tym wielkich rezultatów. Ale z dialogiem jest tak jak z sankcjami, które ze względu na aneksję Krymu i wojnę na Ukrainie wprowadzono przeciwko Rosji. Nawet, jeżeli nadzieja, że mogą one odwieść rosyjskie kierownictwo od polityki agresji jest nikła, trzeba tego przynajmniej spróbować.
Reinhard Veser / tł.: Małgorzata Matzke