1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Skończmy z pieniędzmi zauszników Putina!

DW I Kommentarbild  Eugen Theise
Eugen Theise
1 marca 2022

Jeśli chodzi o pieniądze rosyjskich oligarchów, Niemcy nie były jak dotąd wybredne. Po ataku Putina na Ukrainę ci ludzie również powinni zostać poddani ostracyzmowi jako wspólnicy kremlowskiego przywódcy. OPINIA

https://p.dw.com/p/47qV8
Jacht "Dilbar"
"Pływający pałac" rosyjskiego oligarchy Aliszera UsmanowaZdjęcie: Imago/M. Segerer

Mają na pokładzie baseny z jacuzzi, kino, wytworne jadalnie, duże parkiety do tańca i oczywiście obowiązkowe lądowisko dla helikopterów - luksusowy jacht jest symbolem statusu każdego oligarchy. Dzięki zamiłowaniu rosyjskich miliarderów do luksusu producenci tych pływających pałaców zarabiają niezłe pieniądze.

Cena zakupu dwóch najdroższych jachtów rosyjskich oligarchów - "Eclipse" Romana Abramowicza i "Dilbar" Aliszera Usmanowa - szacowana jest na około 1,5 mld dolarów za sztukę. Luksusowe "Made in Germany" - zbudowane w tradycyjnych stoczniach w Hamburgu i Bremie. Już w 2014 roku, po aneksji Krymu przez Rosję, w niemieckiej i europejskiej prasie pojawiło się pytanie, czy demokratyczna Europa nie traktuje tych wątpliwych miliardów z Rosji zbyt lekko. Podobne głosy pojawiły się po próbie otrucia krytyka Kremla Aleksieja Nawalnego. Ale nic się nie wydarzyło.

Wspólnicy Kremla

Od dwóch dekad nowobogaccy Rosjanie inwestują w luksusowe nieruchomości w Europie Zachodniej, kupują w najdroższych butikach w Paryżu, Mediolanie czy Rzymie. Szczególnie lubią cieszyć się swoim bogactwem tutaj, na Zachodzie. Nie w Norylsku ani w Czukockim Okręgu Autonomicznym daleko na północnym wschodzie Rosji, gdzie metale szlachetne, ropa i gaz są wydobywane w ich imieniu w najbardziej niesprzyjających warunkach przez zwykłych Rosjan.

Nowobogaccy Rosjanie wysyłają swoje dzieci do grzesznie drogich elitarnych szkół na Zachodzie, w tym w Niemczech. A jednocześnie gardzą europejskim ideałem wolnego, demokratycznego społeczeństwa. Zamiast tego wspierają kleptokratyczny reżim dyktatora, który staje się coraz bardziej agresywny w swoich rewizjonistycznych marzeniach.

To, że w Rosji nie ma dostępu do surowców naturalnych bez lojalności wobec Kremla, powinno być jasne dla wszystkich co najmniej od czasu uwięzienia i wywłaszczenia byłego magnata naftowego Michaiła Chodorkowskiego prawie 20 lat temu. Bezwzględna lojalność jest nagradzana koncesjami na produkcję, dużymi kontraktami państwowymi i dotacjami. Przy prywatyzacji wielkich zakładów przemysłowych i obsadzaniu najważniejszych stanowisk w - częściowo tylko formalnie - państwowych koncernach surowcowych nie pominięto nikogo z najbardziej oddanej Putinowi gwardii oligarchów.

Eugen Theise
Autor komentarza Eugen Theise z Redakcji Ukraińskiej DWZdjęcie: Privat

Same sankcje nie wystarczą

Zarabiają miliardy i są za to odznaczani medalami. I popierają każdą aneksję władcy Kremla, akceptują każde zabójstwo reżimu dokonane z nakazu państwa, każde podstępne otrucie krytyków władzy. A teraz także krwawa wojna napastnicza przeciwko Ukrainie - pierwsza na taką skalę w Europie od czasów Adolfa Hitlera. Krew Ukraińców jest teraz także na ich rękach. Ich pieniądze to krwawe pieniądze. Jednak niewielu z nich znajduje się jeszcze na liście sankcji Unii Europejskiej.

Jednak nawet jeśli znajdą się one na tej liście, trudno będzie wyegzekwować odpowiednie środki. Nawet te przeciwko Władimirowi Putinowi, który teraz został ukarany osobiście. Rosyjscy kleptokraci, cyniczni spekulanci reżimu, a prawdopodobnie także sam dyktator, w ciągu kilkudziesięciu lat sprawowania władzy doprowadzili sztukę ukrywania majątków do perfekcji.

Imperialne ambicje

"Pałac Putina" w mieście Gelendzik na południu Rosji, ujawniony przez uwięzionego obecnie krytyka reżimu Aleksieja Nawalnego, godny jest samego "Króla Słońce" Ludwika XIV. Na papierze nie należy on jednak ani do samego władcy Kremla, ani do państwa, lecz do niepozornych firm, przez których konta przepływają miliardy na budowę i wyposażenie okazałego budynku. I to okrężną drogą: z kont należących do firm, których właścicielami są ludzie zawdzięczający swoje bogactwo wyłącznie Putinowi.

Russland | Putin Palast am Schwarzen Meer
"Wersal Putina" nad Morzem Czarnym Zdjęcie: Navalny Life/dpa/picture alliance

Miliardowe udziały w firmach niepozornego wiolonczelisty i przyjaciela Putina z dzieciństwa, Siergieja Roldugina, które zostały ujawnione w trakcie publikacji Panama Papers, są kolejnym doskonałym przykładem rosyjskiej sztuki ukrywania majątków. Czy to sam dyktator, jego przyjaciele z dzieciństwa, czy oligarchowie - wszyscy oni mają praktykę w zachowywaniu całkowitej anonimowości za pomocą firm fasadowych i "słupów". A w razie potrzeby - przygotowani są do omijania sankcji.

Koniec z luksusem oligarchów

W odpowiedzi na wojnę Putina z Ukrainą, ale także po to, by chronić demokrację w Niemczech i na kontynencie, Europa musi wreszcie zrezygnować ze słodkiej trucizny wielkich pieniędzy miliarderów z Kremla. Wszyscy oni, bez wyjątku, powinni znaleźć się na liście sankcji UE. Co więcej: aby zidentyfikować podejrzane rosyjskie pieniądze od wszystkich popleczników władcy Kremla, należy znacznie wzmocnić zaniedbywaną do tej pory jednostkę wywiadu finansowego w Niemczech.

Oprócz wszystkich środków politycznych, niezwykle ważne jest, aby nie tylko Putin, ale także jego oligarchowie byli bez wyjątku poddawani ostracyzmowi na Zachodzie. Sama przyzwoitość wymaga, abyśmy powstrzymali się od robienia interesów, które pozwalają wspólnikom krwawego dyktatora nieźle zarabiać na życie. Na początek należałoby zaprzestać konserwacji i napraw luksusowych jachtów Rosjan, budowanych w Niemczech. Podobnie jak to miało miejsce w lotnictwie cywilnym w związku z ostatnimi sankcjami. Jeśli w ten sposób karzemy zwykłych podróżujących samolotami z Rosji, dlaczego oszczędzamy popleczników Putina?