Konflikt Hamas-Izrael. Jaką rolę odgrywa Syria?
15 listopada 2023Działacze z Syrii, którzy brali udział w antyrządowych demonstracjach, uważają, że to syryjski dyktator Baszar al-Asad jest po części odpowiedzialny za największe okrucieństwa w ich kraju. Czyli przesiedlenia – jak się szacuje – milionów ludzi, torturowanie tysięcy i śmierć pół miliona.
– Przemowa Asada podczas spotkania w Rijadzie poświęconego sytuacji w Gazie mogłaby wygrać nagrodę na najbardziej obłudny moment na świecie – mówi DW Celine Kassem, aktywistka i specjalistka ds. komunikacji z waszyngtońskiego Syrian Emergency Taskforce.
Asad wygłosił to przemówienie w ubiegłą sobotę w Arabii Saudyjskiej podczas specjalnego szczytu, w którym wzięli udział członkowie Ligi Państw Arabskich i przedstawiciele Organizacji Współpracy Islamskiej. Arabscy przywódcy twierdzili tam, że Izrael lekceważy międzynarodowe prawo humanitarne i oskarżali go o popełnianie zbrodni wojennych przeciwko cywilom w Gazie. Syryjski dyktator w swoim przemówieniu krytykował porozumienia o normalizacji stosunków pomiędzy innymi krajami Bliskiego Wschodu i Izraelem.
Izrael bombarduje Strefę Gazy od czasu ataku bojowników Hamasu 7 października br. Zginęło wówczas około 1,2 tys. Izraelczyków. Tymczasem w Gazie – według kontrolowanego przez Hamas ministerstwa zdrowia – w ciągu miesiąca izraelskich bombardowań śmierć poniosło ponad 11 tys. osób. W ubiegły weekend wysoki rangą amerykański dyplomata sugerował, że liczba ofiar w Gazie może być jeszcze wyższa.
– Byłem wstrząśnięty, widząc tego zbrodniarza wojennego, człowieka z tak ciemną historią, który wypowiada się o tak niepokojących sprawach – mówi Ibrahim Zeidan, dziennikarz i aktywista z Idlib, kontrolowanego przez syryjską opozycję miasta na północy Syrii. – Podczas jego przemówienia przypomniałem sobie, jak Syryjczycy byli celem ataków broni chemicznej, a dzieci i cywile nie mogli oddychać. I jak nie mieli szans na pomoc medyczną, bo wszystkie szpitale w Chan Szajchun zostały tego dnia zbombardowane.
Celine Kassem dodaje, że ofiarami dyktatora byli nie tylko Syryjczycy. Siły Asada otaczały i bombardowały także Palestyńczyków, którzy szukali schronienia w Syrii. To bowiem kraj, który niegdyś popierał ideę utworzenia państwa przez Palestyńczyków.
Skomplikowane związki
Związki Syrii z Palestyńczykami i Hamasem są długie i skomplikowane. Przykładowo Hamas ma korzenie w międzynarodowym Bractwie Muzułmańskim, które uważa, że polityka powinna być kierowana zasadami religijnymi. Organizacja była przeciwna temu, aby rodzina Asada panowała w Syrii przez dekady. W 1982 roku, kiedy u władzy był Hafez Asad (ojciec obecnego prezydenta), syryjskie wojsko stłumiło bunt zorganizowany przez Bractwo Muzułmańskie w mieście Hama w centralnej Syrii. Zabito przy tym dziesiątki tysięcy mieszkańców.
Tymczasem później syryjski rząd dumnie okazywał poparcie dla „sprawy palestyńskiej”, która zawsze była dla obywateli Syrii ważna. Damaszek stał się nawet schronieniem dla Palestyńczyków uciekających przez Izraelem. Zamieszkało tam około pół miliona z nich. To także Syria przez wiele lat gościła jednego z liderów Hamasu, przebywającego na wygnaniu Khaleda Mashaala. Rodzina Asada była wprawdzie często skonfliktowana z Hamasem, ale wykorzystywała tę grupę do realizacji własnych celów w polityce zagranicznej.
Było tak do 2012 roku. Ich stosunki się pogorszyły, kiedy pokojowa rewolucja w Syrii zaczęła przeradzać się w krwawą wojnę domową. Hamas odmówił opowiedzenia się po jednej ze stron, a ówczesny lider grupy Mashaal wyjechał do Kataru. Mieszka tam do dziś.
Oblężona enklawa w Damaszku
Syryjska aktywistka Celine Kassem przypomina również, że w czasie wojny domowej rząd celowo atakował Palestyńczyków w Al-Jarmuk, miasta uważanego za dzielnicę Damaszku, wyrosłego z istniejącego tam wcześniej obozu dla palestyńskich uchodźców.
Kiedy zaczęły ją kontrolować antyrządowi rebelianci, siły Asada oblężyły okolicę i uniemożliwiały dostawy jedzenia, energii elektrycznej czy leków. Wiele osób określało wtedy Jarmuk „syryjską Gazą”, bo nikt nie mógł się tam dostać ani stamtąd wyjechać.
Pod koniec ubiegłego roku syryjski reżim i Hamas się pojednali. Stało się to, gdy Asad został ponownie zaproszony do Ligi Państw Arabskich po dziesięciu latach zawieszenia członkostwa ze względu na wojnę domową. Liga nie widziała innej możliwości, jak tylko mieć bezpośredni kontakt z rządem Asada, aby utrzymać stabilność w regionie.
Samuel Ramani z Royal United Services Institute, brytyjskiego think thanku zajmującego się bezpieczeństwem, napisał w swojej analizie, że sytuacja wcale nie jest czarno-biała: wiele sygnałów świadczy o tym, iż Hamas i Asad wciąż sobie nie ufają.
Reakcja reżimu Asada
Po szczycie w Rijadzie uczestniczące w nim kraje wspólnie wydały oświadczenie. Wezwały do wstrzymania ognia i zakończenia oblężenia Gazy przez Izrael tak, aby można było dostarczyć tam wodę, jedzenie, leki i inne potrzebne zaopatrzenie. Zaapelowały również do Międzynarodowego Trybunału Karnego o wszczęcie śledztwa w sprawie „zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości, których dopuszcza się Izrael” na palestyńskich terytoriach.
Rezolucję podpisał wprawdzie także syryjski rząd, jednak poza tym nie odgrywa on zbyt istotnej roli w obecnym konflikcie. – Pomimo że syryjski reżim wyraził solidarność z Gazą, to powstrzymał się od eskalacji działań przeciwko Izraelowi na dużą skalę – wyjaśnia Samuel Ramani. – Reakcja syryjskiego reżimu cechuje się zdecydowaną retoryką, ale powściągliwymi działaniami, bo nie chce w imię Hamasu ponosić ryzyka politycznego i związanego z bezpieczeństwem.
Ramani mówi, że do tej pory Syria ograniczała ataki na Izrael do sporadycznego ostrzeliwania przy granicy i rakiet kierowanych na Wzgórza Golan. Tak sytuacja wygląda od lat. Natomiast izraelskie wojsko przeprowadziło atak rakietowy na syryjskie lotniska w Damaszku i Aleppo, wyłączając je z użytku, aby rzekomo zapobiec napływowi bojowników lub broni z Iranu. Jednak Izrael nie uderzył w znajdujące się w Syrii bazy wojskowe. Zrobiły to Stany Zjednoczone, atakując miejsce, które według USA było irańską kwaterą militarną.
„Bardzo słaby” syryjski rząd
Joseph Daher, profesor Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego i ekspert ds. Syrii, zauważył w wywiadzie dla portalu „Syria Direct”, że syryjski rząd jest „bardzo słabym, biernym uczestnikiem”. Nie ma znaczącej siły militarnej. Rząd Asada przetrwał wojnę domową tak naprawdę dzięki wsparciu wojskowemu i interwencjom ze strony Iranu i Rosji. Jednak choć – jeśli chodzi o konflikt w Gazie – jest mało skłonny do działań, to działające w Syrii i wspierane przez Iran zbrojne formacje mogą już nie mieć oporów. Działają niemal niezależnie od syryjskiego rządu.
Analitycy są jednak zdania, że obecnie nikt nasilenia konfliktu nie chce. „Pomimo serii uderzeń i kontruderzeń, żadna ze stron, czyli Stany Zjednoczone i Izrael po jednej, a po drugiej Iran i wspierające go grupy, wydają się nie chcieć dużej regionalnej eskalacji” – napisali badacze z organizacji International Crisis Group. „Ale wraz z trwaniem wojny w Gazie ryzyko takiego obrotu spraw będzie wzrastać”.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!
Syryjscy aktywiści są zdania, że sytuacja na Bliskim Wschodzie to naczynia połączone. Niektórzy uważają, że brak kary dla reżimu Asada za zbrodnie przeciwko ludzkości, czyli bombardowania szpitali, zabijanie dziennikarzy i ataki bronią chemiczną – spowodowało degradację całego systemu międzynarodowego prawa humanitarnego.
Ibrahim Zeidan, dziennikarz z Idlib, podsumowuje, że obecność Asada na ostatnim szczycie i innych regionalnych wydarzeniach to „bolesne przypomnienie o trwającej walce o pokój i sprawiedliwość”. – Powinniśmy pamiętać, że ta sprawiedliwość i poniesienie odpowiedzialności za straszne wydarzenia, które miały miejsce w Syrii, są po prostu konieczne – dodaje.
Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach DW-English.