Koniunktura: koniec kryzysu?
16 września 2009Najgorsze za nami – słyszało się w minionych tygodniach raz po raz z ust ekonomistów, działaczy gospodarczych i polityków. Oznaki poprawy koniunktury rzeczywiście istnieją. W ubiegłym tygodniu ekonomiści Instytutu Gospodarski Światowej w Kilonii (IfW) ogłosili, że koniunktura w Niemczech stabilizuje się. Stwierdzili, że kryzys nie da się nam tak dramatycznie we znaki, jak obawiano się pod koniec roku ubiegłego. Eksperci Instytutu IfW oczekują w tym roku mimo to spadku produktu krajowego brutto o prawie pięć procent. Uprzednio zakładano, że minus przekroczy sześć procent.
Niektóre kraje europejskie jeszcze walczą z kryzysem
Także Europejski Bank Centralny (EBC) dostrzega pierwsze oznaki koniunkturalnego ożywienia. Szef Banku Federalnego Axel Weber rejestruje jednak różnice między poszczególnymi krajami Unii Europejskiej, a nawet strefy euro. Podczas gdy w krajach jak Niemcy czy Francja koniunktura zaczyna się stabilizować, inne być może nie osiągnęły jeszcze dna kryzysu – powiedział Weber na ostatnim Global Economic Symposium (GES) w północno-niemieckim Plön.
Koniunktura nadal zdana na wsparcie ze strony państwa
Prezes Banku Federalnego ostrzega mimo wszystko przed euforią. I w Niemczech trend w kierunku poprawy koniunktury nie jest jeszcze samoczynny, lecz w znacznym stopniu efektem odpowiednich rządowych programów wsparcia banków i innych branż gospodarki narodowej. „Z trwałym ożywieniem koniunktury będziemy mieli dopiero wtedy do czynienia, kiedy impulsy ze strony eksportu, na razie jeszcze bardzo słabe, zwiększą skłonność do inwestowania w Niemczech” – uważa Axel Weber.
Również amerykański ekonomista Robert Shiller wychodzi z założenia, że w obecnej fazie programy rządowe w USA i innych krajach mają istotny udział w tym, że kryzys nie przebiega aż tak dramatycznie, jak się obawiano. Jest czymś pozytywnym, że społeczność międzynarodowa tym razem wspólnie zwalcza kryzys gospodarczy – podkreślił Shiller.
Dalsze wstrząsy koniunktury?
Laureat Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii George Akerlof zwraca uwagę na znaczenie pozytywnych nastrojów i generalnie psychologii w zakresie procesów gospodarczych. Jego zdaniem opinia publiczna w większości krajów nie jest przygotowana na kolejne wstrząsy i perturbacje na globalnych rynkach. Po wcieleniu w życie kolejnych planów ratowania koniunktury jesteśmy aktualnie w fazie owocnego wdrażania „planu D” – argumentuje George Akerlof. By skutecznie stawić czoła ewentualnym dalszym kryzysowym wstrząsom, musimy mieć w zanadrzu „Plan E”, a jeśli zajdzie potrzeba nawet „Plan F" – dodaje prominentny ekonomista.
Powrót do dawnego poziomu dopiero w roku 2013
Ale nawet jeżeli już nie dojdzie do poważniejszych perturbacji, proces ożywienia gospodarki nieco potrwa. Szef Banku Federalnego Axel Weber oczekuje, że Niemcy dopiero w roku 2013 osiągną poziom PKB z roku 2008. To jego zdaniem zbyt długi okres, by powiedzieć, że możemy zrezygnować z takich czy innych posunięć państwa stabilizujących gospodarkę. „To przecież oczywiste: jeżeli koniunktura nadal porusza się o kulach, to nie ma sensu domagać się, by pacjent je oddał. Z dnia na dzień nie stanie na własnych nogach” – mówi Axel Weber.
(bs/jr/dpa/rtr/ap)