Koronakryzys i rosyjska kampania dezinformacyjna
29 lipca 2020Patrick Gensing, dziennikarz śledczy pierwszego programu niemieckiej telewizji publicznej ARD, który gruntownie zbadał tę sprawę, zwraca uwagę na zarzuty strony amerykańskiej dotyczące rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej na temat koronakryzysu w USA. W rozmowie z agencją AP niewymienieni z nazwiska przedstawiciele władz USA stwierdzili, że Moskwa chce wykorzystać pandemię koronawirusa w Stanach Zjednoczonych dla swoich celów przed listopadowymi wyborami prezydenckimi w tym kraju.
Także dziennik "New York Times", powołujący się raporty służb specjalnych, doniósł o tej kampanii, w której dużą rolę odgrywają dwaj wysoko postawieni funkcjonariusze rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU: Denis T. i Aleksander S. Nie wiadomo, czy są to ich prawdziwe nazwiska. Ich zadaniem ma być rozpowszechnianie nieprawdziwych treści, opracowanych przez rosyjskie służby, na trzech stronach internetowych: InfoRos, InfoBrics.org oraz OneWorld.Press.
Jak rosyjskie służby widzą USA i Niemcy
Pomiędzy końcem maja i początkiem czerwca, jak pisze Patrick Gensing, na tych trzech stronach ukazało się około 150 artykułów, stawiających w złym świetle władze amerykańskie i wychwalające Rosję. Jeden z nich dotyczył rzekomej pomocy Rosji dla Ameryki w walce z Covid19, która miała sprzyjać odprężeniu w stosunkach rosyjsko-amerykańskich.
Na tych stronach można także znaleźć informacje o sytuacji w Niemczech. Okazuje się, że „Niemcy są od lat krajem pozbawionym przyszłości”; „że rdzenni Niemcy stali się mniejszością w swoim kraju; że „problemy związane z uchodźcami wymknęły się spod kontroli” i że „Covid19 jest także przyczyną załamania się Niemiec”.
Groźna mieszanka prawdy i kłamstw
Za tę kłamliwą kampanię, twierdzi Gensing, odpowiada przede wszystkim strona InfoRos. Amerykanie zwracają uwagę na sposób, w jaki jest ona realizowana. Artykuły o sytuacji w USA są napisane w doskonałym stylu po angielsku, a zamieszczane w nich treści są wymieszane z doniesieniami agencyjnymi w sposób utrudniający wykrycie ich pochodzenia i podnoszący ich wiarygodność.
Strona amerykańska pozostawia sprawą otwartą, czy te machinacje mają bezpośredni związek z tegorocznymi wyborami prezydenckimi w USA, w sposób zbliżony do rosyjskiej kampanii przeprowadzonej podczas poprzednich wyborów w 2016 roku.
Rosyjskie media odrzucają oskarżenia
Na internetowej stronie OneWorld zamieszczono oświadczenie odnoszące się do zarzutów o prowadzenie przez Rosję kampanii dezinformacyjnej.Wszelkie zachodnie doniesienia na ten temat uznano za kłamstwo, a One World zasugerował ponadto, że w USA działa jakieś „podziemne państwo”, które kryje się za tymi informacjami z zamiarem uniemożliwienia Donaldowi Trumpowi jego reelekcji.
Tymczasem w ubiegłym tygodniu szef amerykańskiego kontrwywiadu ostrzegł przed szkodliwą aktywnością rosyjskich trolli internetowych działających niezmordowanie dalej, zarówno w USA, jak i w Europie. W 2018 roku stwierdzono na przykład, że brytyjskie media ponad sto razy cytowały wypowiedzi rosyjskich trolli, nie zdając sobie sprawy z tego, że zostały one specjalnie spreparowane.
Rosyjscy trolle byli także aktywni podczas niemieckich wyborów do Bundesagu w 2017 roku, podkreśla dziennikarz śledczy ARD Patrick Gensing. Jako Maria, Margareth albo Tina prezentowali swoje profile w Internecie i brali aktywny udział w dyskusjach na tematy aktualne i wysyłali tweety do niemieckich polityków, między innymi do Renate Kuenast, Christiana Lindnera i Petera Taubera.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!
W czerwcu tego roku Twitter zablokował konta wielu polityków i organizacji rosyjskich, ponieważ prowadzili oni skoordynowaną, polityczną kampanie dezinformacyjną. Koronakryzys nasilił to zjawisko do tego stopnia, że ONZ mówi już i „infodemii”, równie groźnej i szkodliwej jak pandemia koronawirusa.
(ARD, tagesschau.de/jak)