Koronawirus w Indiach. Kraj walczy o każdy oddech
Pandenia uderzyła w Indie z całą mocą. Zrujnowany system opieki zdrowotnej już nie daje rady. W niektórych regionach brakuje medycznego tlenu, by podać go chorym.
Głęboka rozpacz
Krewni pacjenta zmarłego na COVID-19 opłakują go przed szpitalem w Ahmedabadzie. Pandemia zatacza w Indiach coraz szersze kręgi. Ponad 330 tys. nowych zarażeń w ciągu 24 godzin - takiego wyniku nie zanotowano dotychczas w żadnym innym kraju. Tym samym tylko w ciągu czterech dni wirusem zaraziło się ponad milion osób w Indiach.
Przepełnione szpitale
Pacjenci z COVID-19 czekają w tym szpitalu w Nowym Delhi na leczenie. Wiele szpitali jest przepełnionych. "Brakuje nam pilnie potrzebnych łóżek, tlenu oraz lekarstw" - opowiada DW Shuchin Bajaj, indyjski lekarz i dyrektor sieci szpitali. "Jesteśmy zmuszeni odsyłać pacjentów. Sytuacja w kraju to apokalipsa" - dodaje.
Ryksza zamiast poczekalni
Wielu pacjentów mimo wszystko wyrusza w miasto, szukając pomocy. Czasem muszą wytrzymać kilkugodzinne oczekiwanie; jak ten mężczyzna w rykszy w Ahmedabadzie. Przynajmniej dostał butlę z tlenem, choć tych jest coraz mniej. W samym Delhi oficjalnie brakuje 5 tys. łóżek na oddziałach intensywnej terapii. Niektóre szpitale nie mają już żadnych zapasów tlenu.
Zapasy dla bliskich
Podobnie jak tutaj, w Allahabadzie, w wielu częściach kraju krewni tłoczą się z pustymi butlami na stacjach benzynowych, by zdobyć tlen dla bliskich. Tlen jest już sprzedawany po wygórowanych cenach na czarnym rynku. Rząd rozważa zatrzymanie rafinerii ropy naftowej i innych gałęzi przemysłu wykorzystujących tlen do produkcji. Zamiast tego tlen powinien być dostarczany do szpitali.
Pożar na OIOM-ie
W nocy w tym szpitalu w Mumbaju wybuchł pożar. Spłonął cały oddział intensywnej terapii, zginęło co najmniej 13 pacjentów covidowych. Przyczyna wypadku nie jest znana, ale w Indiach często dochodzi do niebezpiecznych pożarów, także w szpitalach. Ich źródłem z reguły jest źle działające lub przestarzałe wyposażenie. Ochrona przeciwpożarowa nierzadko jest wadliwa, brakuje wyjść ewakuacyjnych.
Przeciążone krematoria
Od początku pandemii w Indiach zmarło już ponad 200 tys. osób po zarażeniu się koronawirusem. Hinduizm zezwala tylko na pogrzebanie ich prochów, ale w wielu regionach kraju, także w widocznej na zdjęciu stolicy, krematoria nie nadążają ze spopielaniem zwłok.
Mutacje w natarciu
Sytuację w kraju zaostrza szybkie rozprzestrzenianie się szczególnie zaraźliwej, podwójnej mutacji koronawirusa. Ze względu na pojawienie się wariantu B.1.617 wiele państw nie zezwala na wjazd osób przybywających z Indii, a także ostrzega przed udawaniem się do tego kraju. W USA dotyczy to także osób już zaszczepionych na koronawirusa.
Czekanie na szczepionkę
Indie liczą ponad 1,3 mld mieszkańców, ale tylko niespełna 2 proc. dorosłych zostało już zaszczepionych. Warto zwrócić uwagę, że Indie należą do największych producentów szczepionek na świecie. Tym razem tamtejszym firmom zbyt późno zalecono pokrycie zapotrzebowania na rynku wewnętrznym. Od 1 maja w Indiach mają być dostępne szczepionki dla wszystkich osób, które ukończyły 18 lat.
Święto pielgrzymów w czasach pandemii
Ale nie tylko niewielka liczba zaszczepionych odpowiada, zdaniem ekspertów, za szybkie rozprzestrzenianie się koronawirusa w Indiach. Winne są także masowe imprezy religijne, polityczne i sportowe. W Kumbhamela, największym święcie hinduistycznym, biorą udział miliony pielgrzymów. Podczas wspólnej rytualnej kąpieli w wodach Gangesu nie ma mowy o maskach ochronnych i zachowaniu dystansu.
Walka wyborcza zamiast ostrzeżeń
Indyjscy politycy też nie świecą dobrym przykładem. W stanie Bengal Zachodni na początku kwietnia odbyły się wybory regionalne. W kampanii wyborczej w jego stolicy, Kolkacie, zorganizowano spotkania i wiece z udziałem czołowych polityków rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej. Przybył na nie także premier Indii Narendra Modi, który chętnie wysłuchiwał oklasków wielotysięcznych tłumów.