Krajobraz po politycznej burzy. Co dalej z Turyngią?
7 lutego 2020W reakcji na falę oburzenia, jaka przetoczyła się przez Niemcy po wyborze Thomasa Kemmericha na premiera Turyngii, polityk liberalnej FDP ogłosił wczoraj, że zrezygnuje z funkcji. Jak tłumaczył, chce w ten sposób zdjąć ze stanowiska premiera skazę, jaką było otrzymane podczas głosowania w regionalnym parlamencie wsparcie za strony prawicowo-populistycznej Alternatywy dla Niemiec (AfD). – Rezygnacja jest nieunikniona – przyznawał po kryzysowym spotkaniu z szefem FDP Christianem Lindnerem. Jak mówił, „AfD stosując perfidną sztuczkę próbowało zaszkodzić demokracji”.
Liderzy partii Lewica, SPD i Zielonych, którzy rządzili dotychczas w Turyngii, wezwali Kemmericha, aby najpóźniej do niedzieli oficjalnie złożył rezygnację z funkcji premiera, czego jak dotąd nie zrobił. Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała wcześniej, że wybór Kemmericha na premiera, przy pomocy AfD, był „złym dniem dla demokracji” i że trzeba będzie doprowadzić do jego cofnięcia.
Frakcja FDP w landtagu Turyngii zapowiedziała, że będzie chciała rozwiązania lokalnego parlamentu. Okazuje się jednak, że nie będzie to takie proste. Konstytucja landu Turyngia przewiduje, że wniosek o przeprowadzenie nowych wyborów może zostać złożony przez przynajmniej jedną trzecią posłów (w przypadku Turyngii byłoby to 30 osób). Frakcja FDP ma jednak tylko 5 posłów. Aby rozpisać nowe wybory potrzeba nawet dwóch trzecich głosów.
Chadecy stracili
Nowego głosowania nie chce jednak szef lokalnych struktur CDU Mike Mohring. Ostrzegł on, że w przypadku przyspieszonych wyborów, jego partia musiałaby się liczyć z poważnymi stratami. Dlatego chadecja musi, jak przekonuje, wysondować inne parlamentarne możliwości nowego startu. Dopiero gdy to zawiedzie, można będzie myśleć o wyborach.
Słowa Mohringa potwierdzają wyniki sondażu przeprowadzonego na zlecenie telewizji RTL przez ośrodek Forsa. Pokazuje on, że CDU w Turyngii traci obecnie 10 punktów procentowych w porównaniu do rezultatu ostatnich wyborów. Wyraźnie zyskuje za to Lewica, która próbowała utworzyć kolejny rząd w koalicji z socjaldemokracją i Zielonymi. Z sondażu wynika, że taka koalicja mogłaby teraz liczyć na większość absolutną w landtagu, a pokonany w środę dotychczasowy premier Bodo Ramelow mógłby rządzić dalej. Ramelow ogłosił już, że nadal jest gotowy do objęcia funkcji premiera.
Złamanie tabu
Wybór Thomasa Kemmericha na stanowisko premiera uznano w Niemczech za polityczne trzęsienie ziemi i złamanie tabu. Po raz pierwszy prawicowo-populistyczna AfD miała bowiem wpływ na obsadę tak ważnego stanowiska. Dotychczas partia ta była izolowana w Niemczech, a żelazna zasada partii głównego nurtu brzmiała: żadnych większości z pomocą AfD. W środę w Turyngii zasada została złamana przez CDU i FDP. Konsekwencje tej decyzji mogą być odczuwalne jeszcze długo, nie tylko na szczeblu lokalnym, ale i federalnym.
Pod presją znalazł się lider FDP Christian Lindner. Na dzisiaj zwołane zostało nadzwyczajne posiedzenie zarządu partii, na którym Lindner ma złożyć wniosek o wotum zaufania. Nieposłuszeństwo lokalnych struktur CDU osłabia także pozycję szefowej CDU Annegret-Kramp Karrenbauer. W Berlinie zebrało się dzisiaj prezydium partii.
(DPA,AFP/szym)