Krym: Piłka nożna w cieniu polityki
1 kwietnia 2015- Przez 30 lat byłem kibicem Tawriji – mówi Igor z Symferopola, największego miasta na Krymie. Miał dziesięć lat, kiedy ojciec pierwszy raz zabrał go na stadion. Od tej pory nie przegapił prawie żadnego meczu. Wraca do wielkich chwil klubu, choćby roku 1991, kiedy Tawrija została pierwszym mistrzem niepodległej Ukrainy. Z tęsknotą wspomina atmosferę na stadionie, kiedy klub grał nawet w europejskiej lidze. – Na trybunach było ponad 10 tys. kibiców, kiedy w 2010 przyjechał Bayer Leverkusen – opowiada Igor. Nigdy nie zapomni euforii po bramce nigeryjskiego napastnika Lucky Idahora przeciw „farmaceutom”, jak Leverkusen nazywane jest na Ukrainie. Bayern wygrało co prawda 3:1, dla Igora był to jednak szczególny dzień, Tawrija była bowiem dla niego wszystkim. Do marca 2014, kiedy stało się niepojęte: klub przestał istnieć.
Z przyjściem pierwszych żołnierzy, odeszli piłkarze
Kiedy na Krymie pojawiły się pierwsze uzbrojone „zielone ludziki“ i zajęły budynki administracji, gwiazdy Tawriji spakowały walizki. – Boję się – przyznał wówczas dziennikowi „Aftonbladet” szwedzki defensywny pomocnik Gustav Svensson. Gdy stało się jasne, że Rosja zaanektuje Krym, coraz więcej zagranicznych i ukraińskich piłkarzy zaczęło opuszczać półwysep. Uciekła też większość aktywistów fanklubu Tawriji. – Drżeliśmy o nasze życie – wspomina Oleg Komuniar. Długoletni fan Tawriji od aneksji Krymu żyje w Kijowie.
- Wielu z nas wspierało Majdan. Szliśmy na ulice z flagami Ukrainy i UE. Kiedy przyszłi Rosjanie, zacząłem dostawać pogróżki. Niektórzy moi znajomi zniknęli i od roku nie wiemy, gdzie są – mówi Oleg Komuniar.
Igor został na Krymie. Ale też się boi. Prosi, żeby nie publikować jego zdjęcia. Także nazwisko zostało na jego życzenie zmienione. Wyrażenie już najmniejszej wątpliwości co do słuszności aneksji Krymu może oznaczać problemy, w pracy czy wręcz z osławioną, prorosyjską „Samoobroną”.
Nowymi klub z nowymi piłkarzami
W Symferopolu nie został ani jeden zawodowy piłkarz. Zgodnie z regułami Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA) zawodowi piłkarze mogą bowiem grać na Krymie tylko wówczas, jeżeli grają dla Ukrainy i w mistrzostwach Ukrainy. Prorosyjskie władze Krymu koniecznie chciały jednak włączyć półwysep do Rosji także piłkarsko i to szybko. Już więc w sierpniu 2014 klub z Symferopola wystartował w trzeciej rosyjskiej lidze, w regionalnej lidze „Południe”.
W ciągu zaledwie kilku miesięcy, niewątpliwie z wydatną pomocą z Moskwy, na Krym zostały przysłane dwa tuziny piłkarzy ze wszystkich części Rosji, znaleziono rosyjskiego sponsora. Ukraińska przeszłość Tawriji została wymazana: sportowy klub Tawrija stał się „TSK“. Na nowej stronie internetowej nie ma nawet śladu wskazującego na jego ukraińską przeszłość. Ale też nie drużyna TSK była w 1991 roku piłkarskim mistrzem Ukrainy.
Otrzeźwienie przyszło jednak szybko. Po proteście ukraińskiego Związku Piłki Nożnej UEFA zabroniła klubom krymskim gry w rosyjskiej lidze. Szef TSK i nowe władze Krymu stanęły przed piłkarską kupą gruzów. W międzynarodowej piłce nożnej inny kraj nie może tak po prostu anektować regionu.
Dalsze piłkarskie losy Krymu były całkowicie niejasne. Ostatecznie w połowie marca 2015 UEFA zatwierdziła kompromisowe rozwiązanie: Krym będzie miał własną ligę. Pod koniec kwietnia na Krym ma przyjechać delegacja UEFY, by sprawdzić, jaką piłkarską infrastrukturą dysponuje w ogóle Krym. Planowane są rozgrywki ośmiu zespołów. Tylko jednak sześć klubów ma w ogóle stadiony z w miarę przyzwoitymi trybunami i oświetleniem.
Szef „TSK” Alexander Gajdasz chce, by liga krymska wystartowała już w sierpniu. Klubom brakuje jednak piłkarzy. – Do ośmiu klubów potrzebuję co najmniej 160 zawodowców. Na całym Krynie mamy maksymalnie 50 piłkarzy na takim poziomie – przyznaje w rozmowie z Deutsche Welle.
Wiele pytań
Niejasne jeszcze, czy w nowej lidze mogą grać tylko piłkarze z Krymu czy też z Rosji lub Ukrainy. Na zagranicznych piłkarzy kluby raczej nie będą sobie mogły pozwolić. Potencjalni sponsorzy nie są zainteresowani ligą krymską. Gajdasz ma nadzieję, że wszystkie koszty przejmie UEFA. – Nawet jeżeli miałoby to być tylko 100 euro na całą ligę, podzielimy tę sumę i każdy klub dostanie 12,50 euro – stwierdza ironicznie.
UEFA jednak się nie spieszy z jakimikolwiek przyrzeczeniami. Z reguły wspiera tylko szkolenie piłkarskiego narybku. Nie wiadomo też, czy kluby z Krymu będą mogły kiedykolwiek uczestniczyć w międzynarodowych rozgrywkach. – Oczywiście stawiamy te pytania także kolegom z UEFA. Nie można zamknąć nas przecież tutaj w klatce – mówi szef „TSK”.
Przyjdą kibice?
Międzynarodowe rozgrywki są chwilowo bliżej nieokreśloną przyszłością. Gajdasz musi najpierw próbować zapalić mieszkańców Symferopola do swojego klubu. Na regionalne mecze przychodzi chwilowo garstka, nie więcej niż ze stu kibiców. Z myślą o fanach klub wrócił nawet do swej dawnej nazwy - tyle, że nie nazywa się FC Tawrija tylko SC Tawrija. Dla Igora nie ma to znaczenia. – To już nie jest mój klub. Nie chodzę na stadion – przyznaje.
Powstanie krymskiej ligi mimo to uważa za dobry pomysł. W ten sposób jakieś szanse mają przynajmniej młodzi, miejscowi piłkarze. Igor jest też przekonany, że krymska liga przyciągnie na stadiony widzów w małych miastach, gdzie do tej pory grali tylko amatorzy. Trybuny na stadionie w Symferopolu długo jednak pozostaną puste. – Dla rozpieszczonego sukcesami kibica mecz z Żemczużyną Jałta nigdy nie będzie tak ponętny jak z Dynamo Kijów czy Szachtar Donieck – uważa Igor.
Eugen Theise / tł. Elżbieta Stasik