Kryzys uchodźczy narzędziem rosyjskiej propagandy
21 stycznia 2016Pierwszy kanał rosyjskiej telewizji państwowej przedstawił w sobotę wieczorem (16.01.15) historię mrożącą krew w żyłach. Chodziło o domniemany gwałt na 13-letniej dziewczynce rosyjskiego pochodzenia, którego mieli dopuścić się imigranci w Berlinie. Dziewczynkę miano porwać samochodem, zamknąć w mieszkaniu i cały dzień molestować seksualne. O szczegółach informowała rosyjskiego nadawcę domniemana "ciotka” ofiary. Ona sama, ani jej rodzice nie wypowiedzieli się na ten temat. Natomiast głos zabrali żyjący w Berlinie i niekryjący irytacji Rosjanie. Rzekomy wujek dziewczyny zapewnił, iż policja na pewno ujmie sprawców.
Tymczasem berlińska policja w rozmowie z Deutsche Welle w miniony weekend nie potwierdziła tych doniesień. Jak zapewniła, nie doszło ani do uprowadzenia, ani do użycia przemocy seksualnej.
W poniedziałek (18.01) policja wydała raz jeszcze oficjalny komunikat dementujący te niepokojące informacje. Jednocześnie poinformowała, że na początku ubiegłego tygodnia zgłoszono wprawdzie zaginięcie dziewczyny w berlińskiej dzielnicy Marzan-Hellersdorf, lecz już się odnalazła.
Wiadomości bez sprawdzenia źródeł
Rosyjska telewizja podała tymczasem jako źródło informacji portal internetowy „Genosse.su”. Portal reprezentuje Międzynarodowy Konwent Niemców Rosyjskich z siedzibą w Berlinie i jest adresowany do „sowieckiego Niemca”. Konwent zapowiedział swe poparcie dla zaplanowanej na 23 stycznia w Berlinie przed Urzędem Kanclerskim demonstracji rosyjskich Niemców „przeciwko przemocy” .
Informacje takie, jak ta o domniemanym porwaniu i przemocy seksualnej napotyka wśród niektórych Rosjan na podatny grunt. Temat ten podjęły również portale społecznościowe, gdzie toczą się gorące dyskusje.
Rosyjskie media od miesięcy informują szczegółowo o kryzysie migracyjnym w Niemczech, rozpowszechniając hiobowe wieści. Wiadomość o zbiorowym molestowaniu kobiet przez imigrantów w sylwestrową noc (31.12.15) w Kolonii stała się tylko potwierdzeniem głoszonych przez ekspertów rosyjskich opinii o klęsce Niemiec i Europy.
Ocenia się, że cztery do sześciu milionów osób rosyjskiego pochodzenia, żyjących w Niemczech ogląda regularnie rosyjską telewizję. Nie ma wprawdzie dotąd badań ankietowych nastrojów tej grupy wobec uchodźców. Jednak po wydarzeniach w Kolonii niektórzy Rosjanie prowadzą w blogach nagonkę przeciwko imigrantom. Żyjący w Berlinie pisarz Władimir Kaminer nie jest jednak przekonany, by stosunek Rosjan do imigrantów w Niemczech był wyjątkowo krytyczny. – Owszem Rosjanie oglądają rosyjską telewizję, ale zawsze mają też możliwość przyjrzenia się temu, co dzieje się na ulicy i wysłuchania relacji niemieckich mediów – powiedział pisarz Deutsche Welle.
Wiadomości jak filmowa fabuła
Relacja pierwszego kanału rosyjskiej telewizji państwowej o domniemanym gwałcie 13-latki w Berlinie przypomina do złudzenia rosyjską propagandę w okresie natężenia konfliktu ukraińskiego. Większość doniesień rosyjskich mediów na temat konfliktu na Ukrainie w całości lub częściowo nie odpowiadała prawdzie. Jednym z najbardziej znanych przykładów była informacja o rzekomym ukrzyżowaniu przez żołnierzy ukraińskich trzyletniego chłopca w Słowiańsku, o czym informował pierwszy kanał rosyjskiej telewizji w lipcu ubiegłego roku. Później dopiero nadawca przyznał, że nie sprawdzono wiarygodności świadka tej historii.
Żyjący w Londynie ekspert ds. mediów Peter Pomerantsev jest przekonany, że pierwszy program rosyjskiej telewizji nie opracowuje swoich informacji według standardów zachodnich. – Nie wierzę, by program ten szczególnie interesował się faktami – powiedział Pomerantsev Deutsche Welle. W jego opinii Rosjanie w swoim przekazie bliżsi są filmowi fabularnemu, którego głównym wątkiem jest „koniec Europy”. – To bardzo ważny temat, gdyż władza prezydenta Władimira Putina opiera się na idei braku alternatywy: u nas jest źle, ale źle jest wszędzie – stwierdził ekspert z Londynu. Jest on przekonany, że takie doniesienia, jak te o dziewczynie z Berlina skierowane są przede wszystkim do rosyjskich odbiorców z założeniem, by przedstawić Europę w jak najmniej korzystnym świetle. Opinię tę podziela również pisarz Władimir Kaminer, ironizując: „najgorsze informacje o Niemczech otrzymujemy zawsze z Rosji”.
Roman Gonczarenko / Alexandra Jarecka