Krzyżowa. Msza pojednania po 25 latach
12 listopada 2014Msza pojednania była pomysłem arcybiskupa Alfonsa Nossola, bo gdy latem 1989 roku przygotowywana była wizyta kanclerza Kohla w Polsce, spotkał się z nim i zaprosił go na mszę świętą do śląskiego sanktuarium na górze świętej Anny.
Do wizyty kanclerza w tym miejscu jednak nie doszło, bo związane z nim były zbyt wielkie emocje po obu stronach dawnych konfliktów, polskiej i niemieckiej. Podczas III Powstania Śląskiego doszło tu bowiem do bitwy między Polakami a Niemcami. „Okazało, że to wszystko było za świeże, że ten moment jeszcze nie dojrzał, żeby móc znaleźć się właśnie tutaj z czysto religijnych racji. Trzeba było znaleźć inną motywację”, wspominał arcybiskup Nossol.
Znaleziono Krzyżową – małą wioskę pod Świdnicą na Dolnym Śląsku, gdzie ku upadkowi chylił się pałac należący do Helmuta Jamesa von Moltke, twórcy Kręgu z Krzyżowej – jednego z najważniejszych ugrupowań niemieckiej opozycji antynazistowskiej podczas II wojny światowej. W latach 1942-43 jego uczestnicy dyskutowali o nowym ładzie w Niemczech i Europie po upadku Hitlera. Von Moltke i siedmiu dalszych członków Kręgu zapłacili za to życiem.
Polskie obawy
„Widziałem bardzo wielkie wzruszenie kanclerza Kohla wtedy, kiedy wymienialiśmy ten znak pokoju, autentyczne wzruszenie, i widziałem, że dla niego jest to także wielki dzień”, mówił w jednym z wywiadów w przeddzień 20. rocznicy mszy pojednania premier Tadeusz Mazowiecki.
To był niewątpliwie dobry wstęp do trudnych rozmów, które czekały oba państwa: odzyskującą niepodległość Polskę i stojące od trzech dni przed wyzwaniem ponownego zjednoczenia Niemcy. Podstawa do nich była zdaniem premiera mocna, ugruntowana nie tylko przez wymianę listów między episkopatami obu krajów, lecz także stanowisko opozycji demokratycznej wyrażone najdobitniej przez Jana Józefa Lipskiego w jego słynnym eseju „Dwie ojczyzny – dwa patriotyzmy. Uwagi o megalomanii narodowej i ksenofobii Polaków”.
„Ale z drugiej strony obawy przed silnymi Niemcami też istniały w społeczeństwie polskim, także obawy, czy jakieś tendencje rewizjonistyczne nie zaczną grać roli w polityce niemieckiej. Dlatego więc uregulowanie tych kwestii było zupełnie zasadniczym zadaniem”, podkreślał pierwszy premier III Rzeczypospolitej.
W cieniu muru
Zdaniem Waldemara Czachura z Uniwersytetu Warszawskiego, który jest związany z Krzyżową od kilkunastu lat, trzeba przypominać tamto nabożeństwo z 12 listopada ’89 roku: „Msza pojednania miała niesamowicie silny ładunek emocjonalny, ale dynamika tamtych dni, to znaczy upadek muru berlińskiego, spowodowała, że to było jednodniowe podniecenie się wręcz Europy, ale bez żadnych politycznych konsekwencji”, Przez to, że mur runął akurat wtedy, odebrał Krzyżowej zdaniem Czachura wielki potencjał symbolu.
„Tak, przez te lata, kiedy tu pracowałam, zawsze musiałam Niemcom tłumaczyć, co to była ta msza pojednania”, zgadza się Annemarie Franke, od 2004 do 2013 roku jedna z dwojga dyrektorów zarządzających Fundacji Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego. „Owszem, były o niej informacje w głównych wiadomościach, ale przez to, że wszyscy patrzyli na Berlin i granicę niemiecko-niemiecką, nie zachowała się w pamięci". W Polsce msza pojednania jest do dziś odbierana jako wielkie wydarzenie – w Niemczech zaś jest praktycznie nieznana.
„Odwaga i pojednanie”
Trwałym wspomnieniem po obchodach 25 rocznicy mszy pojednania w Krzyżowej będzie wystawa, która zostanie oficjalnie otwarta 20 listopada przez kanclerz Angelę Merkel i premier Ewę Kopacz.
O głównym przesłaniu wystawy mówi jej tytuł: „Odwaga i pojednanie”. Czy chodzi w pierwszym rzędzie o odwagę do pojednania? „Żeby się dokonało pojednanie niemiecko-polskie potrzebni byli odważni ludzie, którzy potrafili w okresie, kiedy to nie było popularne, przekroczyć granice wytworzone przez drugą wojnę światową, znaleźć partnerów po drugiej stronie i stworzyć środowisko, które tego pojednania chciało” - mówi kurator wystawy Kazimierz Wóycicki i podaje jako przykład dwa nazwiska: publicysty Tygodnika Powszechnego Stanisław Stommy po stronie polskiej i Güntera Serhena z działającej w NRD Akcji Znak Pokuty po niemieckiej. Zdaniem kuratora wystawy ekspozycja „ma podkreślać, że wszędzie tam, gdzie jest jakiś poważniejszy konflikt, odwaga cywilna jest czynnikiem decydującym".
"Warto ze sobą rozmawiać"
Waldemar Czachur wskazuje na jeszcze jeden przekaz Krzyżowej: „Tutaj się czuje, że warto siebie poznawać, warto ze sobą rozmawiać” - mówi. Warunki ku temu stwarza także architektura tego miejsca – zamknięty układ budynków dający bezpieczeństwo, tworzący intymność i rodzący zaufanie potrzebne dla tego dialogu.
„To jest urok i walor tego miejsca” - podkreśla Czachur. Jego życzeniem jest, „żeby Krzyżowa była tym miejscem na mentalnej mapie Europy, które mówi, że dla dzisiejszej integrującej się Europy ważne było pojednanie niemiecko-francuskie, ale drugim bardzo ważnym pojednaniem było pojednanie polsko-niemieckie”.
Aureliusz M. Pędziwol