1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ksenofobia - domena wschodnich Niemiec?

Małgorzata Matzke1 września 2015

Prasa zastanawia się, czy faktycznie wschodni Niemcy są wrogo nastawieni do cudzoziemców i czy chodzi im tylko o napływ uchodźców.

https://p.dw.com/p/1GOk1
Deutschland Rechtsextreme Dresden
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Woitas

Berlińska lewicowa "Tageszeitung" w swym komentarzu zaważa z ironią: "Wschodniacy wciąż jeszcze nie pojęli, na czym polega otwartość na świat, twierdzą ich zachodni pobratymcy. Szefowie MSW we wschodnich landach przyłączyli się za to do lamentu, że ossi wciąż się niesprawiedliwie szufladkuje przypisując im skrajnie prawicowe postwy. (...) Czy rasizm szerzący się obecnie na wschód od Łaby jest faktycznie utrwalonym doświadczeniem izolacji, wyniesionym z NRD?

Kto w 25 lat po zjednoczeniu pozwala wschodnim Niemcom dalej podtrzymywać tę wygodną argumentację, ten idzie na łatwiznę.

Ksenofobia, rasizm i przemoc są w pierwszej kolejności zwiastunami niebezpiecznie szerzącej się pogardy wobec demokracji w całych Niemczech. Owszem, ta pogarda wobec demokracji jest silniejsza tam, gdzie ludzie przeżyli złamanie biografii. Ale nie jest to doświadczenie tylko wschodnich Niemców w czasach neoliberalizmu.

W całym kraju nasila się tendencja, by traktować demokrację parlamentarną tylko z punktu widzenia osobistych korzyści. Czy 'polityka' robi to, czego się od niej domagam? Jeżeli nie, to stanę się wkurzonym obywatelem.

Echo politycznego zwrotu na wschodzie antycypuje tylko to, co ogarnia także już zachód RFN: wściekłość zamiast refleksji, przemoc zamiast debaty, niechęć zamiast zainteresowania. 'Polityka' musi znaleźć na to zasadniczą odpowiedź i to możliwie natychmiast".

"Landeszeitung" z Lueneburga pisze: "Wreszcie kanclerz Merkel skierowała dobitne słowa pod adresem frakcji nienawiści. W grupie ludzi, którzy odczuwają zagrożenie na widok przepełnionych pociągów wiozących do Niemiec imigrantów, zaczyna gromadzić się niebezpieczny społeczny ładunek wybuchowy. Prawicowych ekstremistów ośmiela to do realizacji terrorystycznych planów. Podpalenia schronisk azylanckich są pomyślane jako zwiastun prawicowej rewolty. Pogarda wobec demokracji, ich korzeni i reprezentantów zakorzenione są w narodowo-socjalistycznej ideologii z lat 20-tych. Umysły, w których się kłębią, trudno jest przekonać do otwartości na świat. Ale można je odstraszyć surowością prawa".

Bawarski dziennik "Muenchner Merkur" zauważa, że "Tego można się było spodziewać: w niemieckiej debacie na temat uchodźców przechodzi się do rzeczy, co chętnie widziałoby się od samego początku: w mianowicie w kwestii, jak 'brunatny' jest wschód Niemiec. Jest to szalenie praktyczne: Im bardziej polityka ma okazję pomstować na 'motłoch' (Pack) i 'mroczne Niemcy' (Dunkeldeutschland), tym mniej jej uwagę muszą zaprzątać miliony obywateli, których ogarnia strach w obliczu napływu uchodźców, ale którzy wolą milczeć, by nie posądzono ich o kumanie się z 'motłochem'. Prawdą jest, że we wschodnich Niemczech, ale nie tylko tam, jest jeszcze wiele do zrobienia, żeby ludzie nabrali zaufania do otwartego społeczeństwa. Dyletanckie lawirowanie Berlina w kwestii polityki ws. uchodźców nie jest w tym wcale pomocne".

"Mannheimer Morgen" podkreśla, że " Miasta i wsie we wschodnich Niemczech nie dostają już prawie żadnych pieniędzy na pracę u podstaw, na drobne gesty wobec obywateli. Ich budżety wystarczają może na wiązankę kwiatów na urodziny dla zasłużonych osób i dla seniorów z rąk burmistrza czy wójta. Na wschodnioniemieckiej prowincji brak jest właściwie ofert ze strony demokratycznej wspólnoty i w tę właśnie lukę wstrzeliły się skrajnie prawicowe łapiduchy. Oferują ludziom 'perspektywę' w postaci wspólnoty, przygarnięcia, wysłuchania trosk, uznania, troski. W tym właśnie kryje się długofalowe niebezpieczeństwo, niezależnie od obecnych trudności".

"Stuttgarter Zeitung" zaznacza, że "Merkel zabrała wreszcie głos ws. tego, co trzeba zrobić, ale nie jak liczykrupa czy ktoś nierozumiejący świata, jakie to postawy kultywuje się w niektórych zakątkach naszego kraju. Jej postawa jest wzorcowa dla tych, którzy niesienie pomocy stawiają ponad przesadną ostrożność: Kanclerz Merkel zdaje się znalazła dla siebie nową misję i tak może stać się przykładem dla wszystkich innych".

opr. Małgorzata Matzke