Lekarka z Berlina zbiera środki dla węgierskiego Klubradio
23 maja 2021– Tak, słucham? – przez domofon słychać kobiecy głos z węgierskim akcentem. Vera Braun przyjmuje nas w swoim starym mieszkaniu niedaleko KaDeWe w zachodniej części Berlina. To stąd prowadzi swoją misję na rzecz niezależnych mediów na Węgrzech, w jej ojczyźnie, z której wyjechała – za miłością – w 1968 roku.
Do nowego zajęcia byłą lekarkę skłoniła dawna szkolna znajomość. Jej była koleżanka z ławki, Julia Váradi, jest redaktorką niezależnego nadawcy Klubradio. Węgierski państwowy urząd ds. mediów NMHH odebrał stacji częstotliwość w lutym 2021 roku, wypychając ją do internetu.
– Nie straciliśmy dużej liczby słuchaczy – zapewnia szef radia András Arató w rozmowie z DW. Nawet 200 tysięcy osób słucha programu o dobrej porze. Ale jest inny problem: mało która firma chce się w nim reklamować. – Utrzymujemy się na powierzchni dzięki darowiznom – mówi Arató.
Problemy rozgłośni zaczęły się, gdy po zwycięstwie w wyborach w 2010 roku premier Viktor Orbán obsadził państwowy urząd ds. mediów wyłącznie członkami swojej rządzącej partii Fidesz. Wtedy pojawiły się problemy z koncesjami na korzystanie z radiowych częstotliwości. A w konsekwencji: z finansami. – Jak myślisz, ilu reklamodawców przekonasz, jeśli nie jest jasne, czy program, w którym ma być wyświetlana reklama, będzie nadal dostępny w przyszłym miesiącu? – pyta retorycznie radiowiec.
Brak pieniędzy na pensje
Vera Braun należy do liczącej 4000 osób grupy słuchaczy "Hadd szóljon" (pol. „niech nadaje”), którzy zbierają pieniądze na działalność radia.
Do działania zmotywowała ją wizyta szkolnej koleżanki i redaktorki stacji Julii Váradi w Berlinie w 2013 roku. Ta skarżyła się na słabą kondycję radia. Brakowało nawet na pensje. Braun zaczęła zbierać darowizny, na specjalnym koncie zebrała 3 tysiące euro. ZDF (program drugi niemieckiej telewizji publicznej) podarował ciężarówkę pełną krzeseł biurowych, komputerów i mikrofonów.
Apel do niemieckich firm
Lekarka pisze teraz również do niemieckich firm, które są aktywne na Węgrzech: Boscha, Siemensa, Henkel, Maggi, do producentów żywności dla niemowląt, firm samochodowych i wielu innych. W ponad 100 listach i e-mailach apelowała do firm, aby „reklamowały swoje produkty w węgierskim Klubradio” i „przyczyniły się w ten sposób do dalszego istnienia stacji dzięki dochodom z reklam”.
Jednak wiele firm w ogóle nie udzieliło odpowiedzi, mówi Vera Braun. Większość przesłała tylko ogólne odmowy. Tylko były dyrektor sieci drogerii DM na Węgrzech napisał otwarcie: „Chociaż oczywiście mamy jasną opinię na temat obecnej sytuacji w kraju, to nie uważamy, aby publiczne pozycjonowanie się politycznie miało sens”.
Brak reklam w niezależnych mediach?
Roland Kanyó, obecny rzecznik prasowy DM na Węgrzech, poinformował DW, że firma korzysta z reklam tylko w lokalnych stacjach radiowych, gdy otwiera nowe oddziały: – Reklamujemy się głównie w przedziale atrakcyjnym dla branży kosmetycznej w różnych mediach telewizyjnych, drukowanych i internetowych – powiedział. Nie dotyczy to niezależnego nadawcy z Budapesztu: – Aktualnie i w przeszłości nie mieliśmy żadnych reklam w Klubradio.
– Jeszcze nigdy niemiecka firma się u nas nie reklamowała – powiedział w rozmowie z DW założyciel Klubradio, András Arató. Podobny problem mają też inne media krytyczne wobec rządu. Na przykład aby nie stracić przychylności rządu w Budapeszcie, jeden z niemieckich producentów samochodów nie chciał zamieścić ogłoszenia w tygodniku „Magyar Hang”.
Reklamy lojalnościowe
Zdaniem eksperta ds. mediów Gábora Polyáka, to rząd w Budapeszcie zniechęca firmy do reklamowania się w krytycznych wobec rządu mediach. – Szkoda, że w tej grze biorą udział również inwestorzy z zachodnim zapleczem politycznym i dużym kapitałem – powiedział DW. Jego zdaniem pomagają oni „rujnować demokrację i wolność prasy na Węgrzech”.
Węgierski rząd konsekwentnie twierdzi, że nie wtrąca się w sprawy mediów, a wszystko regulują zasady rynkowe. Szef Klubradia Arató ocenia jednak, że na Węgrzech nie może być mowy o „rynku medialnym”. Podobnie sprawę widzi stowarzyszenie dziennikarzy MUÓSZ. Prezes stowarzyszenia Miklós Hargitai mówi, że reklamy nie są umieszczane tam, gdzie byłyby najczęściej widziane, czytane lub słyszane, a raczej w mediach, których dziennikarze są szczególnie lojalni wobec rządu.
Komisja Europejska: „niedopuszczalna” sytuacja
Vera Braun chce dalej angażować się na rzecz węgierskiej stacji. – Pracownicy Klubradio po prostu wykonują dobrą robotę – mówi lekarka z Berlina. Na starej częstotliwości Klubradio 92,9 MHz nadaje teraz Spirit FM, stacja z grupy ATV. Zdaniem redaktorów Klubradia Spirit FM dostał koncesję, bo zawarł „rozejm” z rządem Orbána.
Obecnie na Węgrzech około dwóch tuzinów niezależnych mediów konkuruje z prawie 500 redakcjami związanymi z rządem. Te drugie, rzekomo ze względu na ich strategiczne znaczenie, zrzeszone są w związanej z Orbánem Środkowoeuropejskiej Fundacji Prasowej i Medialnej (KESMA).
Z punktu widzenia wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Věry Jourovej jest to „nie do przyjęcia”. Chce ona stworzyć nowe instrumenty, aby w przyszłości lepiej chronić różnorodność mediów w UE. Mówi się o promowaniu niezależnych mediów bezpośrednio z Brukseli – omijając rządy krajowe.