Ludobójstwo Herero w Namibii. "Trzeba przyznać się do winy”
3 czerwca 2015– Niemcy muszą się wreszcie z tym pogodzić, że w dzisiejszej Namibii dokonano ludobójstwa Herero, Nama, Damara i San – zaznacza żyjący w Berlinie Herero Israel Kaunatjike. Herero jest grupą etniczną zamieszkującą południową część Afryki, głównie Namibię, choć także Botswanę i Angolę. Po oficjalnym uznaniu ludobójstwa Ormian, podnoszą się głosy żądające również uznania ludobójstwa Herero. – Po prostu nie biorą nas na poważnie. To jest dyskryminujące i świadczy o braku respektu wobec ofiar – dodaje Kaunatjike, który od lat angażuje się we wspólnej kampanii organizacji pozarządowych na rzecz godnego traktowania jego przodków.
W 1904 roku niemieckie wojska kolonialne, tzw. Schutztruppe pod dowództwem Lothara von Trothy dokonały w ówczesnej kolonii Niemiecka Afryka Południowo-Zachodnia pierwszego w XX wieku ludobójstwa. Między historykami a ONZ panuje co do tego zgodność. Lothar von Trotha wykorzystał powstanie ludu Herero, by dokonać eksterminacji około 70 tysięcy osób – 80 procent wszystkich przedstawicieli tej grupy etnicznej – i prawie połowy ludu Nama. Narody Zjednoczone już w 1948 roku oficjalnie uznały tę kampanię za ludobójstwo. Tylko Niemcy mają z tym jeszcze problemy.
Szczególnie intensywna współpraca z Namibią
W setną rocznicę ludobójstwa, w 2004 roku, reprezentująca niemiecki rząd minister współpracy gospodarczej Heidemarie Wieczorek-Zeul, oddała cześć pomordowanym i przeprosiła za zbrodnie w imieniu Niemców. Od tego czasu Hererowie nadal czekają na oficjalne przeprosiny Niemiec. – W Bundestagu mieliśmy kilka inicjatyw, ale nie poparł ich żaden rząd – tłumaczy Wieczorek-Zeul w rozmowie z DW.
W sierpniu 2012 roku rząd RFN wskazał w odpowiedzi na wniosek SPD i Zielonych, że konwencja z 9 grudnia 1948 roku w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa, nie działa wstecz. Niezależnie od tego rząd ponownie przyznał się do historycznej i moralnej odpowiedzialności Niemiec wobec Namibii, czego odzwierciedleniem jest szczególnie intensywna współpraca z tym krajem.
W porównaniu z innymi krajami Afryki Namibia otrzymuje na głowę mieszkańca największą pomoc rozwojową z Niemiec.
„Nie można stale wymagać od innych”
Według Kaunatjike nie ma to jednak nic wspólnego z przyznaniem się do winy.
Wieczorek-Zeul uważa, że „nie można stale od innych wymagać, by przejęli odpowiedzialność za swoje czyny, lecz trzeba też przyznać się do własnej winy”.
Z dyskusji politycznej Kaunatjike czerpie nową nadzieję. Za rzetelnym zbadaniem tego mrocznego rozdziału historii i „żywą kulturą pamięci” w szkołach i podręcznikach do historii opowiedział się też poseł do Bundestagu Karamba Diaby (SPD).
– Obok oficjalnych przeprosin potomkowie pomordowanych liczą również na zadośćuczynienie – twierdzi Kaunatjike. – Powinni dostać odszkodowanie za ziemię zrabowaną ich przodkom – dodaje Namibijczyk.
Wieczorek-Zeul też jest tego zdania. Mimo że rząd Namibii preferowałby przekazanie przez Niemcy środków bezpośrednio do budżetu państwa, uważa ona, że „muszą one dotrzeć do mieszkańców poszkodowanych regionów, żeby polepszyć im byt”.
„Niewiedza i brak wrażliwości”
Według Kaunatjike Niemcy ignorują też fakt, że częścią historii ich kraju są rasowe badania medyczne prowadzone na ocalałych z pogromu Herero. Po dziś dzień w niemieckich muzeach przechowuje się prawie 3 tysiące kości ludzkich. W 2011 roku, po raz pierwszy kości i czaszki Herero zostały przetransportowane do Namibii. Odbyło się to jak twierdzi Wieczorek-Zeul, w duchu „całkowitej niewiedzy i braku wrażliwości ze strony ówczesnego rządu federalnego, co doprowadziło raczej do jeszcze większej irytacji”.
Cała nadzieja Kaunatjike spoczywa teraz na podróży grupy niemieckich parlamentarzystów do Namibii na początku czerwca tego roku. Delegacja pod kierownictwem polityk SPD Dagmar Freitag ma się tam spotkać z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego, fundacji i środowisk naukowych.
Theresa Krinninger / Iwona D. Metzner