Mało zysków, dużo strat: prorosyjska polityka Orbana
19 sierpnia 2022Orban wygłosił w lipcu tego roku w rumuńskim kurorcie Baile Tusnad na Karpatach przemówienie, które wywołało spore oburzenie. Premier Węgier skrytykował w nim mieszanie „ras” europejskich z pozaeuropejskimi, co według niego, może doprowadzić do wyparcia narodów Europy Zachodniej i powstania krajów „mieszanych” w „post zachodnim” świecie.
Właśnie ta terminologia, przypominająca język nazistów, stała się powodem wybuchu międzynarodowych kontrowersji. Mniejsze oburzenie wywołały natomiast wypowiedzi Orbana na temat Rosji i prowadzonej przez nią wojny przeciwko Ukrainie. Jednak również i one zasługują na podobną uwagę.
Premier Węgier stał się w Baile Tusnad wręcz rzecznikiem Kremla. Podziela bowiem rosyjskie zastrzeżenia wobec członkostwa Ukrainy w NATO określając je jako zrozumiałe, chociaż nie usprawiedliwiające tej agresji. Powtórzył także groźby rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa o tym, że Rosja rozszerzy front dalej na zachód.
Ignorancja wobec Ukrainy
Orban mówił także otwarcie o odpowiedzialności krajów Zachodu, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, za tę wojnę, ponieważ, w jego opinii, zignorowały zastrzeżenia Rosji dotyczące kwestii jej bezpieczeństwa i opowiedział się za podjęciem natychmiastowych rozmów pokojowych. Ich powodzenie Orban uzależnił od rozpoczęcia bezpośrednich negocjacji Rosji z USA, ponieważ to Amerykanie byliby w stanie uwzględnić obawy Moskwy dotyczące jej bezpieczeństwa. Nawet jeżeli węgierski premier nie zamierzał usprawiedliwiać wprost rosyjskiej agresji, to jednak żądanie takich właśnie rozmów pokojowych, oznacza całkowite zignorowanie prawa Ukrainy, jako państwa suwerennego, do członkostwa w dowolnym sojuszu oraz jej zdolności do samodzielnego działania. Węgry, przejmując argumentację Rosji, zaprzeczają tym wartościom i międzynarodowym zobowiązaniom, na jakich opiera się członkostwo Węgier w sojuszu.
Weto wobec sankcji Unii Europejskiej
To, że Orban w swoim przemówieniu posługiwał się rosyjską narracją, pasuje znakomicie do polityki rządu węgierskiego, uprawianej od początku rosyjskiej inwazji w Ukrainie. Dla Orbana priorytetem jest utrzymanie dobrych stosunków z Moskwą i głośne podważanie sensowności sankcji stosowanych ze strony Unii. W czerwcu szef węgierskiego rządu zagroził zawetowaniem szóstego pakietu sankcji, jeżeli będą one dotyczyły rosyjskiego patriarchy Cyryla – i to po tym, jak Węgry wynegocjowały dla siebie specjalne zasady stosowania embarga Unii na rosyjską ropę.
Podczas gdy Unia Europejska wzywa do zmniejszenia zależności krajów członkowskich od rosyjskiego gazu, węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto spotkał się w lipcu ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Ławrowem, aby uzgodnić dostawy dodatkowych 700 milionów metrów sześciennych gazu dla Węgier. Orban już wcześniej, podczas wizyty w lutym tego roku u Putina, negocjował powiększenie rocznych dostaw wynoszących 4,5 miliarda metrów sześciennych gazu, o dodatkowy miliard – w nadziei, że uda mu się osiągnąć to porozumienie przed wyborami parlamentarnymi na Węgrzech w kwietniu 2022 roku, co jednak się nie powiodło.
Polityka socjalna Orbana zagrożona
Kilka dni temu doszło jednak do zawarcia porozumienia, ale objęło ono dużo mniejsze dostawy niż oczekiwał tego Orban. Przyznane Węgrom dodatkowe ilości gazu na sierpień tego roku wynoszą jedynie 52 miliony metrów sześciennych. I to w sytuacji, gdy Rosja, z powodu ograniczeń dostaw, jakie miały płynąć do Węgier przez Austrię, nie dostarczyła zakontraktowanych już ilości.
Tym samy zagrożona została polityka socjalna Orbana w sferze opłat za energię dla mieszkańców Węgier. Jeszcze podczas wizyty w Moskwie na początku lutego Orban oświadczył, że długotrwałe i niskie ceny zaopatrzenia w energię będą zagwarantowane rosyjskimi dodatkowymi dostawami.
Polska i Węgry – koniec przyjaźni?
Po fiasku tych dostaw, korzyści z prorosyjskiej polityki Orbana okazują się więcej niż wątpliwe. Jednak, z powodu uzależnienia Węgier od rosyjskich surowców, jest raczej mało prawdopodobne, aby postawa Budapesztu wobec Moskwy uległa zmianie i przybliżyła się do stanowiska państw zachodnich. Partnerzy w Unii są coraz bardziej zirytowani postawą Węgier. Tym bardziej, że Węgry nie tylko nieustannie krytykują instytucje Unii Europejskiej i politykę USA, ale także odchodzą coraz bardziej od standardów praworządności europejskiej. Wydaje się, iż poprzez prorosyjską postawę rząd w Budapeszcie utracił poparcie swojego największego sojusznika, czyli Polski.
Według premiera Mateusza Morawickiego drogi obu krajów rozeszły się. Nawet Orban mówi już o tym, aby zawiesić polsko-węgierską współpracę do czasu zakończenia wojny w Ukrainie. Dwóch pozostałych członków Grupy Wyszehradzkiej, Słowacja i Czechy, jeszcze przed wybuchem wojny zaczęło dystansować się od Węgier, a prorosyjska postawa Orbana tylko pogłębiła te różnice.
Współpraca sił skrajnie prawicowych
Oziębienie stosunków między Fideszem i PiS zaprzepaściło także plany Orbana stworzenia skrajnie prawicowej koalicji w ramach UE. Miała ona obejmować partie wchodzące w skład Sojuszu Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, któremu przewodniczy PiS, grupę Tożsamość i Demokracja pod przewodnictwem francuskiego Zjednoczenia Narodowego oraz włoskiej Ligi Północy. Fidesz ma jednak zamiar nadal utrzymywać stosunki z tym gronem, w nadziei na dojście tych pozostałych partii do władzy. Przemówienie Orbana otwierające Conservative Political Action Conference (CPAC) w Teksasie na początku sierpnia, w którym wyraził on poparcie dla byłego prezydenta USA Donalda Trumpa i nadzieję na jego powrót do władzy w 2024 roku, pokazuje, że Orban planuje długofalową współpracę z siłami skrajnie prawicowymi.
Orban stawia wszystko na jedną kartę, a to wskazuje na brak z jego strony woli poprawy stosunków z aktualnym prezydentem USA i krajami Unii Europejskiej. Może to doprowadzić do dalszego zaostrzania się konfliktu z zachodnimi sojusznikami i znacznego ochłodzenia stosunków dyplomatycznych – a wszystko to w okresie, kiedy jedność państw zachodnich potrzebna jest jak nigdy dotąd od czasu zakończenia drugiej wojny światowej.
Wprawdzie nie dojdzie w najbliższym czasie do wyjścia Węgier z Unii, a zwłaszcza z NATO, jako że członkostwo to leży jak najbardziej w interesie Orbana, to jednak jego ubolewania nad upadkiem Zachodu i przyjazne gesty wobec jego przeciwników – w pierwszej linii Rosji, ale także i Chin – pozostaną instrumentami polityki zagranicznej Węgier, do czego zachodni partnerzy będą musieli się przyzwyczaić.
Orban swoim postępowaniem usiłuje powiększyć polityczne pole działania Węgier, ale w praktyce dokonuje czegoś wręcz przeciwnego. Poprzez zniszczenie pozycji swojego kraju na Zachodzie jako wiarygodnego partnera, Węgry, w wyniku prowadzonej polityki, będą wykorzystywane przez siły, które chcą osłabić sojusze, do których należy teraz Budapeszt, i na których, przynajmniej na razie, tak zależy Orbanowi.