Sytuacja na granicy z Ukrainą: zagrożone miejsca pracy
8 listopada 2023Niemieckie media donoszą o długich kolejkach, które tworzą się na granicy polsko-ukraińskiej w związku z zaostrzonymi polskimi kontrolami. Co najmniej dwanaście dni muszą zaplanować kierowcy wiozący ukraiński towar przez Polskę do UE – podaje portal „Tagesschau” publicznej telewizji ARD.
Cytowany przez portal przedstawiciel jednej z niemieckich firm produkujących kable i zatrudniającej w Ukrainie 8 tys. osób nie jest pewien, czy w kraju tym można dalej produkować. „Zagrożone są teraz miejsca pracy w Ukrainie, ale nie z powodu wojny, tylko czasu oczekiwania dla ciężarówek na granicy z UE” – mówi w rozmowie z ARD. Dodaje, że od października czas oczekiwania na granicy z Polską stale rośnie – z początkowo dwóch, pięciu dni do obecnie nawet dwunastu. Odpowiedzialna jest polska strona, bo polskie władze nie zapewniły dodatkowego personelu – podkreśla niemiecki przedsiębiorca. W rzeczywistości kontrole na granicy ukraińsko-polskiej zostały zaostrzone z powodu zboża i kukurydzy – przypomina „Tagesschau”.
Sztuczki, by ominąć kolejki
Niemiecki przedsiębiorca zdradza, że tylko za pomocą sztuczek da się ominąć długie kolejki. Towary z ciężarówki są przeładowywane na małe transportery, których czas oczekiwania na granicy jest krótszy. To drogie rozwiązanie, bo dla jednego tira potrzeba 20 transporterów – skarży się niemiecka firma.
Od początku tygodnia strajkują również polscy kierowcy ciężarówek, którzy blokują poszczególne przejścia graniczne – donosi „Tagesschau”. Oni z kolei oskarżają stronę ukraińską o karanie ich na granicy i powodowanie długich czasów oczekiwania. „Nikt nie chce ponosić odpowiedzialności: Kijów wskazuje palcem na Warszawę, Warszawa na UE” – czytamy. Spór trzeba rozwiązać szybko, bo jeśli towary nie przekroczą granicy Ukrainy z UE, fabryki samochodów w Niemczech również wkrótce staną w miejscu.
Polskie firmy protestują
O trudnościach na granicy polsko-ukraińskiej pisze także niemiecki dziennik „Frankfurter Rundschau” („FR”). Gazeta wskazuje na skargi i strajk polskich firm transportowych, które obawiają się, że ukraińskie tiry, nie potrzebując pozwoleń unijnych, odbierają im klientów. Od czasu wojny Rosji w Ukrainie UE zrezygnowała z systemu zezwoleń dla ukraińskich firm transportowych wjeżdżających do Ukrainy. Według polskich firm – jak czytamy – krok ten spowodował napływ ukraińskich konkurentów i „odbijanie” przez nich klientów polskim firmom. Polscy przedsiębiorcy skarżą się, że ukraińskie firmy mają niższe koszty pracy i mogą oferować niższe ceny za przewóz.
Dlatego protestujące polskie firmy domagają się, aby ukraińskie ciężarówki wpuszczane były na teren Polski tylko za zezwoleniom. Ponadto należy – jak donosi „FR” – sprawdzić licencje przyznane nowo utworzonym po rosyjskiej inwazji firmom transportowym w Ukrainie. Tymczasem – jak czytamy – polskie ministerstwo infrastruktury stwierdza, że Warszawa nie może spełnić żądań protestujących firm, powołując się na przepisy UE.