Merkel i Orban. Dwa bieguny w europejskiej polityce azylowej
23 października 2015Kanclerz Angela Merkel na konwencie konserwatywnej Europejskiej Partii Ludowej EPL podkreślała nakaz humanitarnego traktowania uchodźców. Podczas gdy Merkel apelowała o człowieczeństwo, premier Węgier Orban upominał, by bronić dziedzictwa Europy przed falą migrantów, sprawiającą wręcz wrażenie armii.
Angela Merkel w swoim wystąpieniu przed przedstawicielami 75 partii z 40 krajów podkreśliła, że granice w Europie powinny zostać otwarte i że nie ma żadnego limitu uchodźców i azylantów. – Każdy, kto dociera do Europy, ma prawo do tego, by być traktowanym po ludzku. Nie po to uchwalaliśmy Kartę Praw Podstawowych, żeby niehumanitarnie traktować ludzi przybywających z innych stron - powiedziała szefowa niemieckich chadeków. – Poradzimy sobie – powtórzyła swoje hasło, którym starała się już dodać otuchy niemieckiemu społeczeństwu. Nie wspomniała w swym wystąpieniu o chaosie panującym obecnie na szlaku bałkańskim.
Zaznaczyła jednak: „Musimy sprawiedliwie dzielić się ciężarem i zadaniami. Każdy powinien podjąć się tego, czemu może podołać i co jest z jego strony możliwe. W Europie zawsze tak postępowaliśmy i osiągnęliśmy sukces, dlatego nie przestanę walczyć o to, żebyśmy solidarnie uporali się z największym wyzwaniem ostatnich dziesięcioleci”.
Orban: Europa jest słaba
Premier węgierskiego rządu Viktor Orban uważa tę politykę za błędną i nie kryje się ze swoimi opiniami. Domaga się on przede wszystkim lepszej ochrony zewnętrznych granic UE, by ograniczyć napływ uchodźców. - Jeżeli nie funkcjonuje to w Grecji, zadanie to muszą przejąć Węgry i Słowenia. Europa jest dziś bogata i słaba i to jest najniebezpieczniejsza kombinacja - powiedział Orban w swoim wystąpieniu.
Zaznaczył, że nie ma nic przeciwko muzułmanom, ale „nikt nie dał nam mandatu, by całkowiecie zmienić europejskie społeczeństwo”.
Zwracając się do Angeli Merkel, powiedział, że nie wolno dawać uchodźcom żadnych obietnic, których nie jest się w stanie dotrzymać. Wielu migrantów wcale nie uciekało przed wojną domową, tylko są to młodzi ludzie, którzy wyglądają jak żołnierze jakieś armii, powiedział.
Ociągają się z płaceniem
Cała debata na konwencie EPL w Madrycie zdominowana była przez temat uchodźców. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk ubolewał, że Europa utraciła zdolność ochrony swoich granic. - Musimy zakończyć bezsensowną dyskusję pomiędzy tymi, którzy chcą bronić granic, a zwolennikami solidarności i otwartości – powiedział były polski premier przed wystąpieniami Angeli Merkel i Viktora Orbana.
Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker opowiedział się za długofalową pomocą. – Kryzys uchodźczy nie skończy się w Boże Narodzenie – powiedział i upominał, że państwa UE nie wywiązują się ze swoich zobowiązań. Jak wyliczył, obiecano przeznaczyć na potrzeby uchodźców 2,3 mld euro, ale na konto KE wpłynęło dopiero 275 mln.
Pół miliona szlakiem bałkańskim
Szereg uczestników konwentu EPL w Madrycie spotka się już wkrótce na nadzwyczajnym szczycie w sprawie uchodźców, który zwołany został na najbliższą niedzielę w Brukseli. Spotkać mają się tam przedstawiciele państw i rządów Niemiec, Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Grecji, Węgier, Rumunii i Słowenii oraz nienależących do UE Macedonii i Serbii.
Od początku br. tak zwanym szlakiem bałkańskim na obszar Unii Europejskiej przybyło ponad pół miliona uchodźców. W obliczu tak wyjątkowej sytuacji w krajach na zachodnim szlaku bałkańskim konieczna jest szersza współpraca, intensywniejsze narady i natychmiastowe działanie – zaznacza biuro Junckera organizujące szczyt. Większość uchodźców, którzy przez Morze Śródziemne najpierw trafiają do Grecji, udaje się dalej szlakiem bałkańskim do krajów Europy Środkowej i Północnej.
Bernd Riegert, Bruksela / Małgorzata Matzke