Merkel stawia czoła Chemnitz: wiem, że moja twarz polaryzuje
17 listopada 2018Kanclerz Merkel pojechała w piątek (16.11.2018) do miasta, w którym jak w soczewce skupiają się wszystkie problemy będące powidokami kryzysu migracyjnego: niezadowolenie ludzi, ksenofobia, szykanowanie uchodźców, rasistowskie wybryki.
Spotkanie Angeli Merkel z czytelnikami zorganizował w Chemnitz dziennik „Freie Presse”. Kanclerz odpowiadając na pytania zaznaczyła, że demonstracje ludzi przeciwstawiających się prawicowcom, to dobry znak. – Trzeba zabierać głos, by pokazać jeszcze inny obraz miasta, bo jesteście przecież większością.
Politycy za mało rozmawiali z ludźmi
Kanclerz wezwała wschodnich Niemców do okazywania większej pewności siebie, bo mają do tego wszelkie powody. Wymieniła konkretnie Saksończyków, którzy przed 30 laty zrobili bardzo wiele dla obalenia systemu i pokojowej rewolucji. – Jesteście kreatywnymi i przedsiębiorczymi ludźmi. Macie wszelkie powody, żeby być dumnymi z tego, jacy jesteście.
Szefowa niemieckiego rządu przyznała, że być może w przeszłości politycy zbyt mało rozmawiali z ludźmi, by wyjaśnić im swoje decyzje. Przyznała, że rząd Niemiec w polityce migracyjnej popełnił błędy.
– Błędem nie było jednak udzielenie uchodźcom pomocy w krytycznej sytuacji, lecz to, że odpowiednio wcześniej nikt nie zajmował się krajami czy regionami, skąd napływali uchodźcy.
Miasto Chemnitz znalazło się w sierpniu br. na czołówkach gazet po tym, jak 35-letni mieszkaniec Chemnitz został zadźgany prawdopodobnie przez azylantów. Tysiące obywateli, w tym także skrajni prawicowcy wyszli wtedy na ulice. Były ataki na obcokrajowców, na żydowskie, perskiej i tureckie restauracje. Poza tym władze zdemaskowały działalność prawicowego ugrupowania terrorystycznego „Rewolucja Chemnitz.
Milczenie od 3 lat
Wobec wzburzenia, jakie powstało po tym zabójstwie w Chemnitz, Merkel wyraziła zrozumienie dla ludzi, którzy nie czują się teraz bezpiecznie w tym mieście. Ale jak zastrzegła, nie usprawiedliwia to hitlerowskiej symboliki i hajlowania podczas demonstracji. Niektórzy demonstranci podczas protestów podnosili rękę w geście hitlerowskiego pozdrowienia, za co usłyszeli wyroki skazujące.
Burmistrz Chemnitz Barbara Ludwig zarzuciła niemieckiej kanclerz „trwające praktycznie od trzech lat milczenie”, którego następstwa szczególnie odczuwa się na polu integracji.
– Debaty pozostawia się zbyt często tym, którzy instrumentalizują strach czy faktyczne problemy – powiedziała polityk SPD, wzywając Merkel, by częściej bezpośrednio starała się nawiązywać dialog z obywatelami. – Jestem przekonana, że musimy wyjść do ludzi i wyjaśnić nasze działania, jeżeli nie chcemy ich stracić. Także rząd jej zdaniem powinien to regularnie robić. Dodała, że w Chemnitz np. od 12 lat odbywają się walne zebrania mieszkańców.
Niemieckie firmy drżą o reputację. „Klienci pytają, czy zatrudniamy nazistów”
Wszystko za późno
Angela Merkel ustosunkowała się do zarzutów burmistrz miasta, co do jej rzekomo spóźnionej wizyty w Chemnitz. Jak wyjaśniała, rozmawiała ona z Ludwig przez telefon tuż po 26 sierpnia i rozważała, kiedy byłby najlepszy moment na taką wizytę. Trzeba było przy tym uwzględnić, że jej osoba polaryzuje oraz że nie chciała też przyjechać do miasta w którym wrzało.– Wiem, że moja twarz polaryzuje – powiedziała Merkel. A jej aktualna wizyta ma przyczynić się do tego, żeby Chemnitz nie pozostało na zawsze w tak złym świetle.
– Poza tym problemy można poznać lepiej, kiedy w mieście jest się przez kilka godzin. Teraz trzeba zobaczyć, co władze federalne mogą zrobić, żeby miasto nie pozostało w tak złym świetle.
Przed spotkaniem z czytelnikami „Freie Presse” kanclerz spotkała się z lokalną drużyną koszykarską Niners oraz za zamkniętymi drzwiami z premierem saksońskiego rządu Michaelem Kretschmerem (CDU).
Wizycie Merkel w Chemnitz towarzyszyły protesty skrajnie prawicowego zrzeszenia „Pro Chemnitz”.
rtr,dpa/ma