Miasta 15-minutowe. Utopia czy realia?
16 marca 2023Miasta na całym świecie rozwijają się coraz szybciej – a z nimi problemy wynikające ze złego planowania. Należą do nich nierówności i wykluczenie społeczne, zatłoczona sieć komunikacyjna, smog i związane z nim szkody dla zdrowia i środowiska.
O ile piętnaście lat temu mniej więcej tyle samo ludzi mieszkało w miastach, co i na wsi, o tyle według Organizacji Narodów Zjednoczonych do 2050 roku dwie trzecie z wówczas już 10 miliardów mieszkańców świata będzie mieszkało w regionach miejskich.
Jeden z pomysłów na to, jak uczynić przyszłość bardziej zrównoważoną, bardziej przyjazną dla życia i zdrowszą, nosi nazwę „miasto 15-minutowe”.
Zakupy, zieleń i praca – w 15 minut pieszo lub na rowerze
Lepsza jakość życia i wszystko co potrzebne mieszkańcowi miasta w pobliżu jego domu, a dokładniej osiągalne w ciągu 15 minut pieszo lub na rowerze. Na tym polega podstawowy pomysł na miasto 15-minutowe. O czymś takim wielu mieszkańców dużych miast może dziś tylko pomarzyć. Korki w drodze do pracy i kiepski dostęp do transportu publicznego kosztują dziś ludzi na całym świecie wiele czasu i nerwów.
Niezależnie od tego, czy ma to być droga do pracy, szkoły, sklepu, restauracji, na boisko, do lekarza, parku, kina, teatru czy muzeum, chodzi o „dostęp dla każdego i przez cały czas”, jak napisał Carlos Moreno z paryskiej Sorbony, który jako pierwszy sformułował ten pomysł w 2016 roku. To urbanistyczny koncept „projektowania zorientowanego na człowieka” (Human-centered design) swego rodzaju, który ludzi i ich potrzeby stawia na pierwszym planie.
– Aby zaprojektować bardziej przyjazne dla życia i zrównoważone miasta, urbaniści muszą zmienić sposób myślenia. Tereny zielone, boiska sportowe, kina czy sklepy powinny być tam, gdzie żyją ludzie, a nie gdzieś całkiem indziej – mówi Benjamin Buettner, ekspert do spraw mobilności z TU Monachium. – W tym celu nie trzeba wszystkiego burzyć i budować od nowa. Trzeba po prostu przeprojektować istniejącą przestrzeń publiczną – dodaje.
Z drugiej strony miasto 15-minutowe kojarzy się też z jasną koncepcją mobilności. Przede wszystkim ma w nim być mniej samochodów, a więcej przestrzeni dla rowerzystów i pieszych, bezpieczne ścieżki dla dzieci, osób niepełnosprawnych i seniorów, a także miejsca spotkań i wymiany społecznej.
– Co najmniej w centrach miast samochody są problemem. Po prostu zabierają zbyt wiele miejsca. Przede wszystkim mogą utrudniać mobilność aktywną – twierdzi Buettner.
Przebudowa od Paryża aż po Szanghaj
Na całym świecie jest już 16 miast, które bądź wdrożyły takie koncepty, jak miasto 15-minutowe, bądź się do tego przymierzają. Pomysły są różne. Jedne miasta chcą wdrożyć koncepty 20-minutowe, inne 10-minutowe. Niektórych z nich koncentrują się na początek na pojedynczych dzielnicach, gdzie indziej ma się zmienić całe miasto.
Do pionierów należy stolica Francji. Gdy w 2016 roku Carlos Moreno przedstawił swój koncept, ubiegająca się o reelekcję burmistrzyni Paryża Anne Hidalgo włączyła koncepcję miasta 15-minutowego do swojego programu wyborczego i rozpoczęła jej realizację.
Jądrem paryskiego konceptu są szkoły jako „stolice”, czyli centralne punkty poszczególnych dzielnic. Szkolne podwórza są po części przekształcane w parki, tak żeby można było z nich korzystać także po zakończeniu zajęć szkolnych i podczas weekendów.
Poza tym połowa ze 140 tysięcy miejsc parkingowych w Paryżu ma zostać przekształcona w tereny zielone, place zabaw, miejsca sąsiedzkich spotkań czy też parkingi dla rowerów. Do 2026 roku wszystkie ulice stolicy Francji mają być przyjazne dla rowerzystów.
W 2016 roku również Szanghaj ogłosił wprowadzenie tak zwanych 15-minutowych kręgów życia społecznego (15-minutes community life circles). W przyszłości każdy będzie mógł tam w ciągu 15 minut dotrzeć na piechotę do miejsc swoich codziennych działań. 50 innych chińskich miast także chce przyjąć tę koncepcję.
Poprawę jakości życia mieszkańców miast chce również osiągnąć pewna inicjatywa w Wielkiej Brytanii. W ramach ogólnokrajowego programu renaturyzacji rząd brytyjski zapowiedział, że w przyszłości każdy będzie mógł w ciągu 15 minut lub szybciej dotrzeć z miejsca swego zamieszkania tam, gdzie jest zieleń, lub nad otwarte wody.
„Superilles” – super dzielnice Barcelony
Barcelona w Hiszpanii eksperymentuje od jakiegoś czasu z „superilles” (to słowo katalańskie, liczba mnoga od „superilla” – przyp.), czyli „superblokami”. Chodzi o połączenie kilku bloków mieszkalnych w jeden superblok, na obszar którego mogą wjeżdżać swoimi samochodami jedynie jego mieszkańcy, a także pojazdy dostawcze. W obrębie superbloku obowiązuje prędkość maksymalna 10 kilometrów na godzinę.
Wiele ulic zostało zamkniętych dla samochodów. Dziś są one wykorzystywane inaczej. Tam, gdzie wcześniej były miejsca parkingowe, stoją drzewa, pod którymi bawią się dzieci. W ich cieniu na parkowych ławkach siedzą seniorzy, a na podwyższonych grządkach kwitną kwiaty lub dojrzewają warzywa.
Buettner nazywa to podejście „urbanizmem taktycznym”. – Te koncepty są wypróbowywane przez dwa do sześciu miesięcy, żeby potem móc zobaczyć, czy przyniosły poprawę, czy też pogorszenie sytuacji. Zawsze można wrócić do tego, co było wcześniej. Albo też, jeśli się polepszyło, pozostać na stałe przy nowym rozwiązaniu – tłumaczy ekspert z Monachium.
Obecnie na potrzeby ruchu ulicznego wykorzystuje się w Barcelonie 60 procent przestrzeni publicznej i 85 procent dróg. Ponad połowa mieszkańców jest narażona na hałas i zanieczyszczenie powietrza znacznie przekraczające limity WHO, czego skutkiem są wyższe wskaźniki zgonów. W nowych dzielnicach ruch samochodowy ma być zredukowany o 21 procent. W przyszłości zamiast 56 procent, tylko 6 procent ludzi ma być narażonych na wysokie, przekraczające wartości graniczne zanieczyszczenie powietrza.
Czy brak aut szkodzi biznesom?
Kto nie potrzebuje samochodu w życiu codziennym, ten oszczędza pieniądze. Miasta, które inwestują w ścieżki rowerowe i piesze, w transport publiczny i tereny zielone, stają się bardziej atrakcyjne turystycznie i przyciągają gości.
Badania pokazują, że większa liczba rowerzystów i pieszych pozwala miastom i regionom zaoszczędzić pieniądze, ponieważ mogą wydawać mniej na utrzymanie dróg i sektor zdrowia publicznego.
Europejska Federacja Cyklistów (European Cyclists' Federation, ECF) szacuje pozytywne skutki ruchu rowerowego na ponad 90 miliardów euro w samej tylko Unii Europejskiej. Dla porównania ruch samochodowy generuje na tym obszarze koszty w wysokości ponad 800 miliardów euro rocznie na opiekę zdrowotną, ochronę środowiska i infrastrukturę.
Biznesmeni początkowo podchodzą sceptycznie do tych konceptów, ponieważ obawiają się spadku sprzedaży, jeśli klienci nie będą mogli już dojechać do nich autem. A tak naprawdę mogą oni skorzystać z działań15-minutowych, jak na przykład w mieście Portland na zachodzie Stanów Zjednoczonych, gdzie ruch samochodowy zmalał o 20 procent. Jednocześnie miejscowe sklepy zarobiły od tego czasu około 1,2 miliarda dolarów więcej, ponieważ poruszający się przez miasto piesi i rowerzyści częściej robili zakupy.
Koncepty 15-minutowe w każdym miejscu inne
Aby jak najwięcej osób mogło skorzystać z tych przemian i żeby uniknąć zagrożenia nowymi nierównościami i gentryfikacją, eksperci postulują socjalne przemieszanie, które miałoby objąć jak najwięcej dzielnic. Wymaga to również nowego przemyślenia zarówno rozporządzeń dotyczących użytkowania jak i klasycznych kategorii planowania, takich jak centrum miasta, dzielnica mieszkaniowa, przedmieście, obszary przemysłowe i peryferyjne, które przyczyniły się do powstania nierówności społecznych i wykluczenia w miastach na całym świecie.
Według Buettnera potrzebne są przede wszystkim wola polityczna i odwaga ze strony polityków i zarządców oraz obywatelski dialog ze wszystkimi zainteresowanymi. Jedno uniwersalne rozwiązanie dla wszystkich miast bowiem nie istnieje. Każde miejsce, każda struktura społeczna, gospodarcza i ekologiczna miasta jest inna, podkreśla ekspert z Monachium. W zależności od kontekstu należy zdecydować, jakie działania pasują najlepiej.