Migracje klimatyczne: Zdążyć, zanim fale pochłoną dom
7 lipca 2022Mieszkańcy Holandii dzięki umiejętnej budowie wałów przeciwpowodziowych przez dekady metr po metrze wydzierali morzu przestrzeń dla siebie. Z kolei nad wybrzeżem Dubaju powstała "The Palm", czyli sztuczna wyspa z luksusowymi hotelami i elitarnymi willami. Czy zatem wystarczy dobre zaplanowanie budowy i człowiek poradzi sobie z nadmorską przestrzenią?
Niekoniecznie, bo poziom morza stale rośnie. Coraz częściej występujące na wybrzeżach na całym świecie ekstremalne zjawiska pogodowe kończą się regularnymi powodziami. A w coraz większej liczbie nadmorskich społeczności chodzi już tylko o ratowanie swojego dobytku przed wodą.
Adaptacja do zmian klimatu może czasem oznaczać wycofanie się człowieka i „oddanie” danego kawałka ziemi naturze. Takie zjawisko nazywa się przesiedleniem lub migracją klimatyczną i oznacza wcześniej zaplanowane wycofywanie się ludzi z obszarów, które stają się niemożliwe do zamieszkania ze względu na postępujące zmiany klimatyczne.
Problem może dotykać także dużych miast. W Sydney, australijskiej metropolii, 3 lipca br. ulewne deszcze przerwały tamy, co doprowadziło do wylania rzek i zmusiło ponad 30 tys. mieszkańców do opuszczenia domów. Północne i południowe części miasta w ciągu 24 godzin zostały zalane półtorametrowymi opadami. Według australijskiej służby meteorologicznej to tyle, ile normalnie w stanie Nowa Południowa Walia pada przez cały rok.
Po tym, jak jeszcze w kwietniu masy wody zalały miasto, gubernator stanu przyznał, że takie sytuacje „będą występować częściej” i że trzeba „reagować na zmieniającą się naturę”.
Jak działa przesiedlenie klimatyczne?
Planowane przesiedlenie polega na trwałym opuszczeniu zagrożonych terenów przez ludzi. Może do tego dojść prewencyjnie lub bezpośrednio po katastrofie. Tak stało się na przykład w Nowym Orleanie. W 2005 r. huragan Katrina zdewastował dużą część miasta leżącego w pobliżu ujścia Missisipi.
„Zmiany klimatyczne dotykają ludzi na całym świecie. I każdy szuka sposobów, by jakoś sobie z tym poradzić” – napisał badacz katastrof naturalnych A.R. Siders w opracowaniu z czerwca 2021 r. Naukowiec prowadzi badania na Uniwersytecie Delaware w USA. „Gdyby ludzie opuszczali znane strefy zagrożenia, byłaby to skuteczna ochrona. Jednak ta możliwość nadal często nie jest brana pod uwagę”.
W Nowym Orleanie uruchomiono programy odbudowy dla uboższych rodzin. Ich nowe domy leżą obecnie nieco wyżej, w bezpiecznej odległości od stref zalewowych. Podobne programy działają w całych Stanach Zjednoczonych. Państwowa agencja FEMA prowadzi program Hazard Mitigation Grant Program w ramach którego w samym 2017 r. wykupiono ponad 43 tys. domów leżących na terenach zagrożonych powodzią - w samych Stanach Zjednoczonych oraz na eksterytorialnych terenach kraju.
Takie masowe przenosiny nie są jednak łatwe. Po pierwsze wymaga to ogromnego nakładu biurokracji. Zawsze istnieje też niebezpieczeństwo, że wysiedlenie społeczności o ukształtowanej już strukturze doprowadzi do pogłębienia się nierówności społecznych.
„Uporządkowane przesiedlenie danego obszaru nie jest drogą, którą można łatwo odwrócić" – jeszcze w 2017 r. Miyuki Hino zwracała uwagę w raporcie dla Carbon Brief, brytyjskiego serwisu internetowego specjalizującego się w nauce o klimacie oraz polityce klimatycznej i energetycznej. A jak twierdziła Hino, wówczas doktorantka na Uniwersytecie Stanforda, „przesiedlenie niesie ze sobą problemy społeczne i psychologiczne, które są trudne dla osób, których ten problem dotyka, tym bardziej, jeśli stare miejsce zamieszkania stanowi dziedzictwo kulturowe lub był wieloletnią siedzibą danej rodziny.”
Ucieczka przez zmianami klimatu
Kiribati to wyspiarska republika na Oceanie Spokojnym. Leży tuż nad poziomem morza. Kiribati jest więc jednym z tych krajów na świecie, który jako jedno z pierwszych bezpośrednio odczuwa skutki rosnącego poziomu wód. Niektóre wyspy wchodzące w skład republiki nie nadają się już do zamieszkania.
Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) przewiduje, że poziom morza wzrośnie do 2050 r. od 10 do 25 centymetrów. Eksperci spodziewają się, że ten trend utrzyma się aż do końca stulecia. Przy takim scenariuszu wyspy Kiribati pochłoną wody Pacyfiku.
W 2014 r. rząd republiki kupił ziemię na Fidżi, aby mógł przesiedlić tam swoich obywateli. Niedawno jednak ogłoszono nowe plany we współpracy z Chinami, aby wykorzystać te tereny na potrzeby rolnictwa, w celu wyżywienia ludności. Kiribati rozwija również programy szkoleniowe z Australią i Nową Zelandią. Mają one zapewnić obywatelom małego wyspiarskiego kraju umiejętności niezbędne do znalezienia pracy, gdyby zostali zmuszeni do emigracji.
Renaturalizacja dawnych terenów mieszkaniowych
Rząd amerykańskiego stanu New Jersey również wykupuje ziemię, aby zapobiec zagrożeniom związanym ze zmianami klimatu. W tym przypadku chodzi o prywatne domy na obszarach, które są w wyniku zmian klimatu w wysokim stopniu zagrożone burzami i powodziami. Teren ten jest obecnie przekształcany w obszary rekreacyjne i przyrodnicze. W ten sposób będzie służyć jako „naturalna ochrona przed przyszłymi burzami i powodziami” – wyjaśnia stanowe ministerstwo środowiska.
Program planowanych przesiedleń pod nazwą Blue Acre ruszył w 1995 r. Został dodatkowo zwiększony po niszczycielskim huraganie Sandy w 2012 r. Od tego czasu na terenach zalewowych rzek Delaware, Passaic i Raritan oraz ich dopływów wyburzono ponad 700 domów.
„W New Jersey w przyszłości będzie częściej dochodzić do powodzi. Dlatego logiczne jest, że rozwijamy nasz program Blue Acres" – powiedział w październiku ub. r. w programie NJ Spotlight News specjalista ds. ochrony środowiska New Jersey Shawn M. LaTourette. „Pytanie będzie następujące: ile nieruchomości może kupić państwo, ilu ludzi będzie skłonnych sprzedać i ile to wszystko będzie kosztować?".
Jednak mimo stale rosnących zagrożeń, w żadnym wypadku nie jest tak, że ludzie porzucają swoje domostwa z powodu zagrożenia rosnącego poziomu wód. To prawda, że dla większości mieszkańców wybrzeż świadomość, że wody przybywa, jest przerażająca – wyjaśnia w rozmowie z DW Hans-Ulrich Roesner, szef biura WWF przy Morzu Wattowym. Natomiast „można to zrobić tylko wtedy, gdy ludzie są do tego przekonani”.
Oddanie terenów zalewowych rzekom
W 2006 r. również brytyjska Agencja Ochrony Środowiska zdecydowała się na radykalny krok. Przy ujściu rzeki Humber we wschodniej Anglii, na zachód od Hull, u zbiegu tych dwóch rzek wielokrotnie dochodziło do powodzi. Podjęto więc decyzję o przekształceniu 440 hektarów gruntów rolnych w tereny zalewowe. W tym celu usunięto część wałów, które pierwotnie służyły za ochronę przeciwpowodziową.
W ten sposób powstało Alkborough Flats, jedna z największych równin zalewowych w ówczesnej Europie. Dzięki temu zmniejszono ryzyko zalania ponad 600 nieruchomości. A dalej w górę rzeki od tego czasu konieczne są mniejsze środki ochrony przeciwpowodziowej. W międzyczasie w nowo powstałym mokradle osiedliło się wiele ptaków, ryb, owadów i roślin. Ten radykalny krok nie jest wyjątkiem. Podobne tereny zalewowe tworzone są m.in. w Holandii, Indiach czy Tajlandii.
Rosnący poziom morza zmusza Dżakartę do przeprowadzki
Indonezja stoi obecnie przed jedną z największych akcji planowanego przesiedlenia na świecie. Dżakarta, stolica kraju, co roku zapada się o kolejne 20 centymetrów, częściowo dlatego, że wydobywa się zbyt dużo wód gruntowych. Wraz z podnoszeniem się poziomu wód morze pochłania coraz więcej obszarów dziesięciomilionowej metropolii.
Rząd Indonezji planuje więc przeniesienie stolicy na oddaloną o 2 tys. kilometrów wyspę Borneo. Czasu pozostało niewiele. Eksperci szacują, że do 2050 r. większa część północnej Dżakarty zostanie zalana przez morze. Nawet jeśli do tego czasu władze państwowe przeniosą się do nowej stolicy – to otwartą kwestią pozostaje, gdzie zostaną przeniesione miliony mieszkańców miejskich slumsów.