Migracyjny szczyt UE w Brukseli: trudne zadanie Merkel
28 czerwca 2018Jak na kontynent, na którym mieszka pół miliarda obywateli UE, liczby nowych przybyszów nie powinny robić większego wrażenia. Do czerwca tego roku w UE przybyło około 33 tys. migrantów – to o połowę mniej niż w 2017. W przeliczeniu na liczbę ludności najbardziej obciążonym migracją krajem jest Grecja. W liczbach absolutnych najwięcej migrantów przybywa obecnie do Hiszpanii, w następnej kolejności do Włoch. Jednak w niemal wszystkich państwach UE coraz większą rolę odgrywają partie prawicowo-populistyczne. Są one u władzy lub uczestniczą w niej jako koalicjanci. I to one napędzają lęki przed obcymi.
Włosi czują się opuszczeni przez UE
Jeszcze za czasów rządów Silvio Berlusconiego Włosi skarżyli się na tzw. system dubliński nakładający na nich odpowiedzialność za migrantów, przybywających tak zwanym szlakiem śródziemnomorskim. Rzym podszedł jednak do tego problemu pragmatycznie – zrezygnował z rejestrowania przybyszów i pozostawił im wybór: albo życie we włoskiej szarej strefie, albo dalsza wędrówka na północ. Dopiero gdy 2014 liczba migrantów zaczęła gwałtownie rosnąć i rok później do UE napłynęło 1,2 mln uchodźców, Unia Europejska zaczęła naciskać na dotrzymywanie zobowiązań. Rząd ówczesnego premiera Matteo Renzi'ego zaczął więc rejestrować migrantów przybywających do włoskich portów. Jednocześnie na wszystkich unijnych szczytach Włosi prosili o pomoc i relokację przynajmniej części przybyszów. Reakcją było wzruszenie ramion.
Pieniądze dla libijskich milicji
Na początku 2017 r. Włosi wzięli sprawy w swoje ręce i zawarli porozumienie z libijskimi milicjami, które w zamian za pieniądze i broń zobowiązały się zatrzymywać migrantów na libijskim wybrzeżu. Unia Europejska rozpoczęła szkolenie libijskiej straży przybrzeżnej i zaczęła płacić za zawracanie pontonów z migrantami. Jednak wspierane milicje i przemytnicy ludzi wywodzą się często z tych samych klanów rodzinnych. Stąd nie wszyscy są zainteresowani tym, by rzeczywiście zawracać imigrantów.
Od ostatnich wyborów powszechnych we Włoszech i zwycięstwa dwóch populistycznych partii najwięcej w kwestii imigracji ma do powiedzenia szef MSW Matteo Salvini z prawicowo-populistycznej partii Liga Północ. Niemal co godzinę w mediach społecznościowych pojawiają się jego posty mobilizujące przeciwko imigrantom, osobom im pomagającym, jak również organizacjom pozarządowym i załogom statków ratowniczych. Jednak jego ostatnia wizyta w Libii zakończyła się fiaskiem. Wicepremier rządu w Trypolisie odrzucił pomysł utworzenia ośrodków recepcyjnych w Libii radząc Włochowi, by zwrócił się raczej do rządów takich krajów jak Niger czy Czad.
Mistrz antyimigranckiej retoryki
Premier Węgier Viktor Orban jako pierwszy w Unii Europejskiej udowodnił, że sięgając po demagogię i podsycanie lęków, można wytworzyć nienawiść przeciwko migrantom – i to w kraju, w którym ich prawie nie ma. W 2017 r. do Węgier przybyło zaledwie 3400 uchodźców. Nagonka skierowana jest przede wszystkim przeciwko muzułmanom, których Orban obarcza winą za zanikanie chrześcijańskich tradycji w Europie.
Swoją kampanię wyborczą wiosną 2018 węgierski premier poświęcił wyłącznie tematyce migracji. W tym celu wymyślił bajkę o spisku Sorosa, według której mieszkający w USA węgiersko-amerykański miliarder realizuje plan masowego sprowadzenia migrantów do kraju swojego pochodzenia.
Orban poszedł nawet dalej niż inni, wprowadzając kary więzienia dla osób pomagających uchodźcom. Przy okazji wykorzystuje napędzaną przez siebie nienawiść do migrantów, by pozbyć się resztek liberalnej demokracji na Węgrzech. Państwo to jest to dziś jednym z największych beneficjentów unijnych subwencji, a Bruksela finansuje sporą część wydatków publicznych.
W 2015 r. Orban nakazał umocnienie granic z Chorwacją i Serbią oraz wystąpił w charakterze pioniera na tym polu. Teraz, kiedy Unia Europejska chce znacznie wzmocnić ochronę swoich granic wewnętrznych, węgierski premier chwali się swoimi osiągnięciami. Jest on ideologicznym liderem państw grupy wyszehradzkiej, której członkowie Polska, Czechy i Słowacja i Węgry wspólnie odmawiają przyjmowania migrantów, a szczególnie ich relokacji w Europie.
Kanclerz Angela Merkel wie, że rozwiązanie problemu migracji możliwe jest tylko z poparciem większości państw członkowskich Unii Europejskiej. Mowa jest o co najmniej 16 państwach. Należą do nich tacy wielcy gracze jak Francja i Hiszpania. Unijne regulacje zezwalają na tego typu pogłębioną współpracę. Porozumienie między nimi wystarczyłoby, aby je zaprezentować jako "europejskie rozwiązanie". To ważne dla Merkel ze względu na presję bawarskiej CSU. Lider tej partii, szef MSW Niemiec Horst Seehofer zagroził, że nakaże straży granicznej odsyłanie zarejestrowanych w innych krajach imigrantów, o ile kanclerz nie uda się w krótkim czasie dojść do porozumienia z europejskimi partnerami.
Pięta achillesowa UE
Tak czy inaczej możliwe jest zapewne porozumienie ws. lepszego zabezpieczenia unijnych granic zewnętrznych. Jednak piętą achillesową UE jest droga morska, przy czym coraz większym wzięciem cieszy się zachodni szlak śródziemnomorski z Afryki północnej do Hiszpanii. Do kontrolowania tego szlaku potrzebnych będzie więcej okrętów patrolowych z państw UE.
Jednocześnie na stole obrad znajduje się propozycja Komisji Europejskiej, by wyznaczyć 10 bezpiecznych portów, w których przybysze byliby przyjmowani do zamkniętych obozów przejściowych. Na tym etapie możnaby dokonać pierwszej selekcji i odesłać osoby będące ewidentnie migrantami ekonomicznymi do ich krajów pochodzenia. Podobną koncepcję chcą przedstawić Unii Europejskiej organizacje pomocy uchodźcom ONZ. Do uzgodnienia są liczne szczegóły, a przede wszystkim potrzebna jest wola współpracy ze strony Francji i Hiszpanii.
Dla Niemiec w zakresie tak zwanej migracji wtórnej najważniejsze są Włochy. Wątpliwe jednak, czy Rzym będzie gotowy zawrzeć porozumienie z Angelą Merkel na temat przyjmowania odsyłanych imigrantów. Nowy populistyczny rząd w Rzymie stylizuje właśnie kanclerz na swojego największego wroga.
Bardziej realne jest osiągnięcie porozumienia z państwami afrykańskimi. W ostatnią niedzielę, w czasie tak zwanego mini-szczytu w Brukseli Merkel za wzór stawiała porozumienia z Turcją. Unia Europejska chce przeznaczyć 6 mld euro dla państw gotowych do zawarcia takiego porozumienia. Hiszpanie mają stosowne umowy z Marokiem, Senegalem i Mauretanią i w ten sposób udało się w ostatnich latach zablokować szlak migracyjny z Czarnego Lądu. Elementem tych umów są także porozumienia dotyczące readmisji migrantów.
Readmisja to w Unii Europejskiej gorący temat. Azyl w UE uzyskuje najwyżej połowa wnioskujących. Ci, którzy dostali odmowy powinni opuścić UE. Ale np. Pakistan odmawia przyjmowania swoich obywateli, Nigeria jest niepewnym partnerem, a Tunezja i Maroko zwlekają z przyjmowaniem migrantów ekonomicznych. Państwom UE nie pozostaje nic innego jak zachęcić ich do działania większymi pieniędzmi.