Mizerny poziom niemieckich szkół podstawowych
29 stycznia 2004Pod skrótowcem IGLU kryje się kolejna międzynarodowa analiza poziomu szkół - tym razem podstawowych Wykazała ona, że poziom szkół na południu Niemiec, czyli w Bawarii, Badenii -Wirtembergii i Hesji pozwala uplasować się ich uczniom w międzynarodowej czołówce : tuż za małymi Szwedami, Holendrami i Anglikami - przynajmniej jeżeli chodzi o umiejętność czytania. Natomiast to jak ze słowem pisanym radzą sobie uczniowie 4. klas w takich landach jak NadreniaPółnocna -Westfalia, Brema i Brandenburgia pozostawia bardzo wiele do życzenia .
Jeżeli uwzględnia się kulturowe i społeczne pochodzenia uczniów - wyniki IGLU są także alarmujące. Nie ma mowy o równości szans. Czwartoklasista z niemieckiej rodziny ma 4-krotnie większe szanse, że od swej szkoły dostanie tak zwane zalecenie kontynuowania nauki w gimnazjum niż uczeń, który pochodzi z nie-niemieckiej rodziny.
Wilfried Bos, odpowiedzialny w Niemczech za analizę IGLU wyjaśnia, że na przykład syn niemieckiej rodziny lekarzy - nawet jeżeli osiąga słabsze wyniki w nauce - ma większe szanse aby polecono go do gimnazjum niż córka tureckiej sprzątaczki, ucząca się bardzo dobrze.
Krytykuje on, że faktyczne zdolności uczniów szkół podstawowych niewiele mają wspólnego z ich dalszą "karierą" szkolną. Niekorzystne jest też to, że zwrotnice , do jakich szkół iść dalej ustawiane są w niemieckich szkołach już w 4. klasie, i trudno jest potem zejść z obranej raz drogi.
Hamburski pedagog postuluje z tego względu radykalne otwarcie i udrożnienie niemieckiego systemu szkolnego i zmianę sposobu myślenia. Rzadko kiedy bowiem współodpowiedzialnych za szkolną mizerię szuka się wśród nauczycieli i szkolnych struktur. Ogólnie powiedziawszy: wciąż jeszcze dominuje wyobrażenie, że to dzieci muszą dostosować się do wymogów szkoły a nie że to szkoły powinny reagować na warunki życia i problemy uczniów. Senator do spraw edukacji Bremy, który to land najgorzej wypadł w tym teście - Willi Lemke z SPD, stwierdził, że wyniki jego landu są "kompletnie deprymujące". Ma on zamiar wysłać do szkół grupę niezależnych ekspertów, którzy opracować mają zalecenia, jak sytuację można by poprawić.
Natomiast krajowa minister edukacji Nadrenii Północnej -Westfalii Ute Schaefer chciałaby przy pomocy dodatkowych kursów niemieckiego poprawić szanse dzieci z rodzin cudzoziemskich.
Berlińska minister edukacji Edelgard Bulmahn wezwała natomiast wszystkie kraje związkowe do jak najszybszego wdrożenia modelu szkół całodziennych i radykalnych reform.