MKO: Niemiecki wymiar sprawiedliwości zawiódł
16 lutego 2021Międzynarodowy Komitet Oświęcimski (MKO) postrzega ściganie zbrodniarzy nazistowskich jako porażkę i zaniedbanie niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, „które trwało przez dziesięciolecia”. Świadomość, że większość obozowych oprawców mogła prowadzić spokojne życie, "nie odpowiadając za swoje czyny przed niemieckim sądem, obciążała ocalałych przez całe ich życie" – powiedział wiceprezydent Komitetu Christoph Heubner w rozmowie z Grupą Medialną Funke.
Okazją do krytyki są dwa ostatnie akty oskarżenia rozpatrywane obecnie przez sąd okręgowy w Itzehoe przeciwko 95-letniej byłej sekretarce komendanta niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof oraz przez sąd okręgowy w Neuruppin przeciwko 100-letniemu byłemu strażnikowi obozu Sachsenhausen.
Każdy ponosił winę
Od roku 2011, kiedy sąd w Monachium uznał byłego strażnika obozu zagłady w Sobiborze Johna Demjaniuka za winnego, w niemieckim orzecznictwie panuje wykładnia, że każdy, kto pełnił służbę w nazistowskiej machinie mordowania, był współodpowiedzialny za „poniżanie, torturowanie i mordowanie więźniów”.
Według Heubnera do zbrodniczej machiny należeli również sekretarka i były strażnik, którzy są teraz oskarżeni.
Chodzi o sprawiedliwość
Jak zaznaczył Huebner, ocalałym nie chodzi o zemstę, tylko o sprawiedliwość – a ta nie ma żadnej daty ważności. - I dlatego procesy te są nadal ważne, mimo że sprawcy i ofiary, które przeżyły, są już w zaawansowanym wieku – powiedział.
Heubner dodał, że dla ocalałych to dziwne, że procesy te toczą się w czasie, gdy "nowi naziści" znowu nawołują do nienawiści i gloryfikują to, co wydarzyło się w niemieckich obozach koncentracyjnych i zagłady.
(KNA, DPA, AFP/dom)