Muzułmanie w Niemczech mają problem: brak cmentarzy
8 lutego 2023„Coraz więcej rodzin chce tu chować swoich zmarłych, ale taka jest też wola samych zainteresowanych” – Samir Bouaissa podsumowuje to, że rosnąca liczba muzułmańskich imigrantów chce być pochowana po śmierci w Niemczech. Trend ten trwa od dawna. Ale przez długi czas nic się nie działo.
Bouaissa jest wuppertalczykiem. Ma 50 lat, a do miasta w Nadrenii przyjechał jako dwuletnie dziecko marokańskiej rodziny. W tym swoim rodzinnym mieście jest przewodniczącym stowarzyszenia Muzułmańskie Cmentarze w Wuppertal”. Chodzi o pierwszy w Niemczech cmentarz, prowadzony wyłącznie przez gminy muzułmańskie. „Zaczęliśmy to w Wuppertalu w 2008 roku” – mówi Bouaissa w rozmowie z Deutsche Welle. Według niego już wtedy było jasne, że Niemcy potrzebują muzułmańskich cmentarzy.
Muzułmanie w Niemczech. Już zadomowieni
Bouaissa jest zatem pionierem. Bowiem ponad 60 lat po przybyciu do Niemiec pierwszych gastarbeiterów, którzy potem zadomowili się w tym kraju wraz ze swoimi tradycjami religijnymi i kulturowymi, muzułmanom brakuje możliwości stosownego chowania swoich zmarłych w nowej ojczyźnie.
Miało to wiele aspektów. Republika Federalna Niemiec jako kraj przyjmujący praktycznie nie zajmowała się tą sprawą. Mało też działo się na płaszczyźnie prawnej krajów związkowych i samorządów. Potrzeba było wielu publicznych debat, żeby pierwsze kraje związkowe zrezygnowały ze ścisłego nakazu pochówku w trumnie. Zarówno żydowska, jak i muzułmańska tradycja wymaga pogrzebania ciała w chuście, bez trumny. Obecnie brakuje odpowiednich nowelizacji ustaw już tylko w Saksonii i Saksonii-Anhalt, są one jednak w trakcie konsultacji. Zakładanie odpowiednich cmentarzy to jednak wciąż zadanie samorządów. Także to wymaga czasu. A w wydzielonych na niektórych cmentarzach komunalnych sektorach dla muzułmanów jest coraz mniej miejsca.
W minionych tygodniach napływały zatem z Berlina ostrzeżenia, że te nieliczne cmentarze miejskie, które zarezerwowały miejsce na groby muzułmańskie, dochodzą lub już doszły do granic swoich możliwości. Także Bouaissa zna w Nadrenii szereg miast, w których brakuje wydzielonych sektorów. Już od lat muzułmanie muszą tam korzystać z cmentarzy w sąsiednich miastach.
Niemieccy Turcy w trumnie do dawnej ojczyzny
Meczet Sehitlik przy Columbiadamm w berlińskiej dzielnicy Tempelhof to świątynia Turecko-Islamskiej Unii Instytucji Religijnych (DITIB). Prawie codziennie tureccy lub mający tureckie pochodzenie muzułmanie żegnają tu się ze swoimi zmarłymi bliskimi. Ostatnie modlitwy prowadzone przez imama, pogrążeni w żałobie, szlochający najbliżsi. Przed terenem meczetu czekają zaś samochody zakładów pogrzebowych, które zabierają trumny na lotnisko, a samolotem, zwykle maszynami rejsowymi, do Turcji.
Na wieczny odpoczynek za granicę
Odpowiada to życzeniu wczesnych pokoleń imigrantów, żeby zostać pochowanym w kraju pochodzenia. Jest to zarazem uregulowane długofalowo. Od wielu dziesięcioleci DITIB oferuje „ubezpieczenie na wypadek pogrzebu”, pokrywające całe koszty związane z przewozem zwłok. Podobne oferty dla migrantów, jak wyjaśnia Bouaissa, istnieją również w takich krajach jak Maroko, Tunezja czy Algieria.
Jednak Federalny Związek Niemieckich Zakładów Pogrzebowych obserwuje wzrost liczby muzułmańskich pochówków w Niemczech „już ze względu na zmiany demograficzne”. Według Związku w młodszych pokoleniach rośnie pragnienie pochówku w Niemczech. „To dobrze, gdyż kultura pogrzebowa jest zwierciadłem społeczeństwa” – ocenia sekretarz generalny Stephan Neuser.
Jego związek oręduje też od lat za tym, żeby pracownik zakładu pogrzebowego stał się zawodem objętym obowiązkowym kształceniem. Na razie każdy, kto ma zezwolenie na działalność gospodarczą, może otworzyć tego rodzaju firmę. Neuser podkreśla, że także aspekty kulturowe, sprawa pogrzebu religijnego czy praktyka pochówku bez trumny powinny być elementem uregulowanego kształcenia zawodowego.
Prusy między Neukoelln a Kreuzbergiem
Meczet Sehitlik ze swoimi wysokimi minaretami to również znakomity symbol pochówków muzułmanów w Niemczech. Od czasów pruskich, od 1866 roku, czyli jeszcze przed utworzeniem Cesarstwa Niemieckiego w 1871 roku, znajduje się tu Cmentarz Turecki w Berlinie, najstarsze miejsce pochówków muzułmańskich w Niemczech.
Nawet na dziedzińcu przed meczetem, którego poprzednik został wybudowany na tym terenie, stoi kilka starych nagrobków. Na tym cmentarzu jednak już dawno brakuje miejsc, a więcej grobów muzułmańskich znajduje się na sąsiednim cmentarzu garnizonowym. Wtedy były to Prusy, a dziś ten areał, położony między Kreuzbergiem a Neukoelln, należy do wielokulturowego Berlina.
Jak w soczewce widać tu typowe dla tego miasta współistnienie. Rzuca się w oczy monument podpisany „1914-1918 – Pułkowi nr 4 Grenadierów Gwardii Królowej Augusty i jego Synom” z napisem „Polegliśmy, aby Niemcy żyły, pozwólcie więc nam żyć w Was!”. Gdzieś na tym terenie spoczywa też jeden z adiutantów cesarza, gdzie indziej żołnierze francuscy czy niemieccy żołnierze z Niemieckiej Afryki Południowo-Zachodniej, czyli dawnej kolonii w dzisiejszej Namibii.
Jednak zaledwie kilka kroków dalej spoczywają, jeśli spojrzeć na kamienie z napisami raczej w języku niemieckim niż tureckim czy arabskim, zmarli o imionach takich jak Ismail i Ersin, Sarah i Chukri, Sultan, Sabie i Ibrahim. A jako miejsca urodzenia pojawiają się Stambuł lub inne miejscowości w Turcji, ale także Bejrut, Kabul czy Jerozolima.
Niektóre z muzułmańskich nagrobków przypominają minarety lub sylwetkę meczetu. To już groby młodsze, z minionych lat i dekad. A zmarli mieli nierzadko niespełna 20, 30 lub 40 lat. Przy wielu grobach stoi jedno lub dwa plastikowe krzesła. To miejsca do przystawania, przeżywania żałoby, może też do rozmowy.
Ale także w tym sektorze cmentarza ilość miejsca jest ograniczona. W styczniu właściwy wydział Senatu Berlina odpowiedział na pytanie agencji prasowej EPD, że jeszcze w 2023 roku na „co najmniej trzech innych cmentarzach: powinny zostać otwarte nowe strefy pochówków muzułmańskich”. Stwierdzono, że w ostatnich latach rośnie zapotrzebowanie na możliwości pochówku w obrządku islamskim. Dlatego „bezwzględnie konieczne” jest rychłe wydzielenie nowych powierzchni.
Bouaissa, który jest też przewodniczącym CDU w wuppertalskiej dzielnicy Vohwinkel, wiceprzewodniczącym organizacji powiatowej CDU w Wuppertalu i przewodniczącym krajowym Centralnej Rady Muzułmanów, zna tę sprawę od dawna. Od lat – mówi w rozmowie z DW – muzułmanie z braku miejsca nie mogą być już chowani w Wuppertalu i muszą korzystać z wydzielonych sektorów cmentarzy w okolicy, na przykład w Essen czy Solingen. Podobnie jest z muzułmanami w Hilden, Mettmann lub innych częściach Nadrenii Północnej-Westfalii.
Niemieccy muzułmanie: pochówek bez trumny
Bouaissa wyjaśnia, że z muzułmańskimi grobami jest generalnie tak: muzułmanie praktykują pochówek bez trumny (czyli niemożliwa jest też kremacja i pochówek w urnie), a pogrzeb jest na wieczne czasy: kto raz został pochowany, tego szczątków nie wolno przenosić.
Od 2008 roku Bouaissa wraz z popierającymi go osobami chce przezwyciężyć niedobór miejsc pochówku. „Zapotrzebowanie jest” – mówi. W wielu rodzinach doszło jego zdaniem do zmiany sposobu myślenia; chcą one mieć swoich zmarłych u siebie w Niemczech, w nowej ojczyźnie. Dlatego też ta inicjatywa cieszy się w radzie miejskiej Wuppertalu ponadpartyjnym poparciem.
A pierwszy w całej RFN cmentarz zarządzany przez muzułmanów ma mieć charakter modelowy. Tuż obok znajduje się najstarszy protestancki cmentarz miasta i nowy cmentarz żydowski. „Wspólny plac przed cmentarzami, ale trzy cmentarze z trzema salami błogosławienia zmarłych” – widzi to Bouaissa. Może to być jego zdaniem również miejsce spotkań dla klas szkolnych lub zainteresowanych grup.
Taki jest optymistyczny plan. Od 15 lat Bouaissa ma do czynienia z niemieckimi przepisami i przekonuje się, jaki jest zakres odpowiedzialności administracji lokalnej, a jaki – kraju związkowego, kiedy jakaś ustawa, a kiedy jakiś przepis musi zostać zmieniony. Oraz jakiego rodzaju ekspertyzy istnieją – w sprawie krajobrazu i ochrony gatunków, ale także gleby. Tak czy owak: planowany areał ma dziś status „ziemi oczekującej na przekształcenie w cmentarz”. Obecnie sprawdzana jest stabilność całego zbocza po powodzi, która nawiedziła latem 2021 także dolinę rzeki Wupper.
Bouaissa wymienia jeszcze inny aspekt, który sprawia, że konieczne są nowe możliwości pochówków. Mówi o uchodźcach, których setki tysięcy przybyły do Niemiec w latach 2015/2016 i później: „To przecież w wielu wypadkach ludzie, którzy w ogóle nie mają możliwości podróżowania do ojczyzny”. Dlatego także oni potrzebują miejsc na groby tu w Niemczech.