Młode Ukrainki oddają włosy na armię
15 grudnia 2022Kira ma 18 lat i włosy długie na 53 cm. Dokładnie tyle pokazuje centymetr we lwowskim salonie piękności G. Bar chwilę przed cięciem. Mimo wojny i przerw w dostawach prądu salon stara się działać normalnie. O tym, że normalnie jednak nie jest, przypominają białe worki z piaskiem piętrzące się w oknach. Tego dnia w salonie jest ruch. Za chwilę ciemne włosy Kiry wylądują powiązane w cztery kucyki na blacie pod lustrem. Dziewczyna trochę się boi, a trochę jest podekscytowana, nigdy wcześniej nie miała krótkich włosów. – To nie była łatwa decyzja. Lubię swoje włosy, zapuszczałam je przez dwa lata – tłumaczy.
„Mam tylko włosy”
18-letnia studentka jest jedną z kobiet, które zdecydowały się wziąć udział w akcji „Włosy dla Ukrainy” (Hair for Ukraine) prowadzonej przez ukraińską sieć salonów fryzjerskich G. Bar. Akcja przyciąga głównie młode Ukrainki. Najczęściej studentki takie jak Kira, których nie stać na to, żeby inaczej wesprzeć ukraińską armię. – Jest wojna i chciałam jakoś pomóc naszym żołnierzom. Ale jestem tylko studentką, nie pracuję, nie zarabiam. Mam tylko włosy. Teraz cieszę się, że są długie i że mogę je oddać. Każda pomoc przybliża naszych chłopców do zwycięstwa – mówi 18-latka.
Są też wyjątki. Jak w Dniprze, kiedy do salonu przyszedł młody chłopak. Dmytro (dla przyjaciół Dima) lada dzień ruszał na front, ale przed wyjazdem chciał oddać na rzecz armii swoje długie do pasa blond włosy. – Były grube, zdrowe, musiał zapuszczać je przez większość życia – opowiada Mila Barajewa, szefowa lwowskiego G. Baru.
Mila mówi po polsku, kilka lat temu studiowała w Przemyślu hotelarstwo i turystykę. Mówi, że większość osób, które zgłaszają się do akcji, ma kogoś bliskiego na froncie, rodzinę albo przyjaciół, i to w dużej mierze napędza ich motywację.
W okolicach Charkowa jest wujek Kiry, do wyjazdu szykują się też jej koledzy ze studiów. Kira mówi, że jej wujek walczył już w czasie pierwszej inwazji Rosji w 2014 r., wrócił na front krótko po wybuchu wojny w lutym. – Z wiadomych względów nie rozmawiamy zbyt często. Zresztą on prawie nie opowiada o tym, co się dzieje na froncie. To zrozumiałe, to nie są informacje, którymi powinno się dzielić – opowiada Kira. I dodaje, że kiedy postanowiła obciąć włosy, myślała właśnie o nim. – To dobry człowiek i robi bardzo dużo dla Ukrainy. Podziwiam go – mówi.
Zaczęło się od 6-latki
Pomysłodawczynią akcji była 6-latka. Nikola przyszła z mamą do salonu w Kijowie. Był 24 sierpnia, Dzień Niepodległości Ukrainy. Dziewczynka miała bardzo długie włosy, powiedziała, że chce je obciąć i dochód z ich sprzedaży przekazać na ukraińskie siły zbrojne. – Jej mama powiedziała nam, że to był od początku do końca pomysł Nikoli, jej własna inicjatywa – mówi Mila Barajewa. I dodaje, że G. Bar szybko podchwycił ideę. – Jako firma już wcześniej zastanawialiśmy się, jak możemy pomóc armii. Postanowiliśmy z pomysłu tej małej dziewczynki zrobić kampanię na szeroką skalę.
Dzisiaj włosy można oddać nie tylko w Ukrainie, ale i za granicą. Również w Polsce – w Warszawie G. Bar ma dwa salony, po jednym w Krakowie i Wrocławiu. A poza tym w Estonii, na Cyprze i w Gruzji. Idea jest prosta: klient umawia się mówiąc, że chce wziąć udział w akcji i otrzymuje strzyżenie za darmo. Włosy są zbierane, pakowane i sprzedawane współpracującym z salonem odbiorcom; trafiają przede wszystkim do zagranicznych producentów peruk, a cały dochód przekazywany jest na fundusz „Wróć żywy” (Come back alive) wspierający ukraińską armię. Ale są warunki. Włosy muszą być długie – 40 cm plus – precyzuje Barajewa; nie mogą być farbowane, poddawane obróbce chemicznej, nie mogą być naturalnie kruczoczarne, zbyt kręcone lub porowate.
Jak dotąd włosy dla Ukrainy obcięło kilkadziesiąt osób. Celem akcji jest przekazanie armii pół miliona hrywien; przy obecnym kursie to jakieś 13,5 tys. euro. Tyle w Ukrainie kosztuje kilkuletni samochód, za tyle można kupić kilkaset kamizelek kuloodpornych. Ale organizatorzy kampanii zapowiadają, że będą ją kontynuować także po zebraniu tej sumy. Tak długo, jak długo Ukrainki będą chciały oddawać włosy na armię.
Kira wychodzi z salonu po półtorej godzinie z nową fryzurą – ciemne włosy sięgają szyi.