Nadrenia Północna - Westfalia odgrzebuje polskie ślady
18 października 2012Na fasadzie budynku przy ulicy Am Kortländer 2 w Bochum widać wyblakły napis sprzed ponad stu lat, który przypomina o Banku Robotników – jednym z najważniejszych świadectw polskiej obecności w dawnym zagłębiu przemysłowym, Ruhrgebiet. Polskość Nadrenii Północnej-Westfalii, polskie wątki w biografiach jej mieszkańców, ich „mieszana tożsamość”, stały się w tym roku tematem dyskutowanym publicznie. W planach jest utworzenie specjalnej placówki w Bochum. Ma ona za zadanie dokumentowanie losów Polaków w Niemczech.
Młodzi i najlepiej wykształceni
Antonowi Rüttenowi trudno sobie wytłumaczyć, dlaczego dzisiaj Polacy w Nadrenii Północnej – Westfalii są tak mało widoczni, chociaż nie sposób ich przecież przeoczyć – polskie nazwiska w książkach telefonicznych, na szyldach reklamowych, sklepy z polską żywnością, polskie dyskoteki, sportowi idole z nazwiskami o polskim brzmieniu, częste prezentacje kultury polskiej. Szef biura ds. integracji w krajowym Ministerstwie Pracy i Spraw Socjalnych opowiada przy okazji o swojej własnej „polskiej przygodzie”. To koncert Michała Urbaniaka i Urszuli Dudziak w latach 70' w Düsseldorfie dał początek jego utrzymującej się do dzisiaj fascynacji jazzem. Rütten poznawał mieszkańców Nadrenii Północnej - Westfalii o polskich korzeniach najpierw jako tzw. późnych przesiedleńców. Ukształtowani przez polską kulturę i szkoły, ale powołujący się na niemieckie pochodzenie, przyjeżdżali do RFN, żeby poprawić swoją sytuację materialną. Dla Niemców zawsze byli Polakami. Migranci z Polski to dzisiaj grupa heterogeniczna, są dobrze wykształceni i zintegrowani w społeczeństwie.
Polska historia Nadrenii Płn. - Westfalii
Polskie ślady w Nadrenii Płn.-Westfalii pozostawiło przede wszystkim pół miliona osób, które od 1871 r. do wybuchu I Wojny Światowej przybyły „za chlebem” do Zagłębia Ruhry . Pochodzili głównie z Prus Wschodnich (Mazurzy) i Zachodnich, z Poznania oraz ze Śląska. Tworzyli równoległe społeczeństwo do społeczności niemieckiej – „bardziej subkulturę“, uważa znawca materii prof. Christoph Kleßmann z Uniwersytetu w Poczdamie. Gros migrantów pochodziło z terenów wiejskich, byli głównie katolikami. Tworzyli dziesiątki organizacji o charakterze zawodowym, społecznym, kulturalnym, politycznym i religijnym. Także w ponad stu polskich stowarzyszeniach sportowych kształtowały się postawy narodowe migrantów.
Po I Wojnie Światowej wracali do nowo powstałego państwa polskiego, niektórzy emigrowali do północno-francuskich i belgijskich zagłębi węglowych. Po dojściu Hitlera do władzy polskich działaczy emigracyjnych osadzono w obozach koncentracyjnych Buchenwald i Sachsenhausen. Mienie polskich organizacji skonfiskowano. Po wybuchu II Wojny Światowej wywieziono z Polski na roboty przymusowe do Zagłębia Ruhry ponad 100 tys. Polaków. Po zakończeniu wojny część z nich tam zamieszkała.
Partner handlowy
W Nadrenii Północnej–Westfalii mało widoczni są nie tylko mieszkańcy o polskich korzeniach. Powszechnie nieznane i niedoceniane są związki gospodarcze i handlowe Polski z tym landem, twierdzi Lena Matekina z NRWinvest, odpowiednika polskiego PAISu na poziomie kraju związkowego. 23 proc. polskich eksportów trafia do Nadrenii Płn.-Westfalii. Blisko 200 z ogółem 900 polskich inwestycji w Niemczech usytuowanych jest w właśnie w tym landzie.
Polskie misje katolickie w NPW
Po Włochach, których jest ponad pół miliona, katolicy z polskim paszportem (ponad 400 tys.) znajdują się w Niemczech pod względem ilościowym na drugim miejscu. Z blisko 70 polskich misji katolickich w RFN 16 znajduje się w Nadrenii Płn.-Westfalii. Pod koniec XIX wieku polskie duszpasterstwo prowadzili najpierw księża objazdowi, m.in. ks. Józef Szotowski, późniejszy wikariusz parafii św. Piotra w Bochum. To z inicjatywy jego następcy, ks. Franciszka Lissa, w 1890 roku powstało pierwsze polskie pismo emigracyjne „Wiarus Polski”. Księża przyczynili się do powstania organizacji i stowarzyszeń Polaków, które pozwoliły im zachować katolicką i polską tożsamość. Polskie misje katolickie pełniąc w pierwszej kolejności funkcję religijną, są też miejscem spotkań towarzyskich po mszy i giełdą wymiany informacji.
Polacy w sporcie
Piłka nożna to w Nadrenii Płn.-Westfalii coś więcej niż sport. -To kult, to prawie, że religia - mówi wicekonsul z Kolonii Jakub Wawrzyniak. - Część klubów wywodziła się z parafii katolickich, często polskich - wskazuje na rodowód klubów w tym regionie zafascynowany piłką nożną polski dyplomata i fan FC Köln.
W klubach sportowych imigranci w Nadrenii Płn.-Westfalii łatwiej odnajdywali się w obcej rzeczywistości. - Tam nie liczyło się pochodzenie - wyjaśnia Herbert Somplatzky. Kiedy w 1946 roku przyjechał z rodzicami z Mazur do Zagłębia Ruhry, sukcesy w sporcie umożliwiły mu awans społeczny.
Tomasz Zdebel urodził się w Katowicach. Kiedy rodzice w 1980 roku wyemigrowali do Niemiec miał 17 lat. - Moja decyzja, żeby grać w piłkę, ułatwiła mi adaptację w obcym kraju - opowiada. To jego trener uczył go niemieckiego... Podolski, Klose, Piszczek, Błaszczykowski, Lewandowski, BVB, Schalke, to nazwiska i nazwy klubów kojarzonych w tym regionie (i nie tylko) z Polakami.
Polscy emigranci w Niemczech, specjalny projekt DW >>
Język polski
Nadrenia Płn.-Westfalia należy do tych krajów związkowych, które wzorowo wywiązują się z międzyrządowych zobowiązań do wprowadzania nauczania języka polskiego w niemieckich szkołach dla dzieci polskich imigrantów. - Lecz zaskakuje ciągle niska frekwencja na tych zajęciach – mówi Andrzej Kałuża z Niemieckiego Instytutu Kultury Polskiej w Darmsztadzie (Hesja). Liczba uczestników waha się ok. 1000-1300 rocznie. Andrzeja Kałużę dziwi, że tak niewielu rodziców bierze pod uwagę właśnie takie rozwiązanie, które wydawałoby się najprostsze. Za naukę polskiego w szkole są punkty na świadectwie, a język polski trafiając do niemieckich szkół zyskuje wyższą rangę. Nauka polskiego w Nadrenii Płn.-Westfalii odbywa się też w szkółkach polonijnego ośrodka szkolno-oświatowego Polskiej Macierzy Szkolnej.
Polska kultura
Polską kulturę w Nadrenii Płn.-Westfalii promuje przede wszystkim Instytut Polski w Düsseldorfie. Ale są tu też już kultowe „polskie miejsca-instytucje”, jak prowadzona przez Marię i Czesława Gołębiewskich w w Oberhausen restauracja-centrum kultury „Gdańska”. Tak jak Gołębiewscy, wielu mieszkańców NPW czuje się emocjonalnie związanych z Polską i Niemcami. Manifestują to też m. in. artyści o polsko-niemieckich korzeniach zrzeszeni w Bochum w stowarzyszeniu „Kosmopolen”.
Dzisiaj dorosłe dzieci tych, którzy przyjechali z Polski na „niemieckich papierach”, zwane „generacją Podolskiego i Klosego”, z dumą opowiadają o swoich związkach z Polską, a o swojej tożsamości mówią, że jest polsko-niemiecka. Piłkarz narodowej reprezentacji Niemiec Lukas Podolski podkreślał już częstokroć, że w jego piersi biją dwa serca.
Barbara Cöllen
red.odp.: Małgorzata Matzke / du
*W LWL-Industriemuseum, Zeche Hannover w Bochum można obejrzeć wystawę pod tytułem "Nach Westen. Zuwanderung aus Osteuropa ins Ruhgebiet" (Na Zachód. Imigracja ze wschodniej Europa do Zagłębia Ruhry). Do wystawy przygotowano katalog. Więcej informacji w internecie na stronie www.lwl-industriemuseum.de