Nadtlenek wodoru kontra algi. To mówią zagraniczni eksperci
23 sierpnia 2024Nadtlenek wodoru, substancja chemiczna kojarzona dotąd z wybielaniem włosów, został wpompowany do Kłodnicy, dopływu Odry, aby powstrzymać nawrót złotych alg – znanych również jako prymnesium parvum – które ponownie zabiły tony ryb.
Polska nie jest osamotniona w stawianiu czoła temu wyzwaniu. Według badań opublikowanych w zeszłym roku w czasopiśmie naukowym Nature, zakwity glonów na całym świecie znacznie wzrosły pod względem częstotliwości i intensywności.
Czym są zakwity glonów i dlaczego występują?
Glony to mikroskopijne organizmy obecne w oceanach, jeziorach i rzekach. Są one niezbędne dla ekosystemów wodnych. Jednak gdy ich rozkwit wymyka się spod kontroli, niektóre ich gatunki – takie jak te występujące w Odrze i Kłodnicy – wytwarzają toksyny, które mogą być szkodliwe dla ryb, ludzi i innych elementów ekosystemu.
Zakwity glonów występują z powodu mieszanki czynników środowiskowych, w tym cieplejszych temperatur, dużej ilości światła i zwiększonej ilości składników odżywczych w wodzie spowodowanych odpadami rolniczymi i z systemów kanalizacyjnych. Niektóre badania sugerują, że zakwity alg prawdopodobnie nasilą się wraz ze wzrostem temperatur spowodowanym zmianami klimatu.
Wymieranie ryb w Odrze w 2022 r. zostało jednak nazwane „katastrofą ekologiczną spowodowaną przez człowieka”, ponieważ naukowcy odkryli, że kluczowym czynnikiem powodującym zakwity złotych alg było wysokie zasolenie wody spowodowane zrzutami z kopalni węgla i innych gałęzi przemysłu do rzeki.
Prymnesium nie wytwarza wyraźnie widocznych zakwitów. Pierwszym sygnałem, że coś jest nie tak, mogą być oszalałe lub martwe ryby.
Jaki wpływ na środowisko może mieć nadtlenek wodoru?
Według polskiego Ministerstwa Klimatu i Środowiska nadtlenek wodoru zlikwidował 90 procent glonów złocistych w miejscu połączenia Kanału Gliwickiego i Kłodnicy.
To nie pierwszy raz, kiedy ten wybielacz został użyty zwalczania mikroorganizmów: jego skuteczność wykazały w 2017 r. również brytyjskie testy. Jednak według Christiana Woltera, naukowca z berlińskiego Instytutu Ekologii Wodnej i Rybołóstwa Śródlądowego im Leibniza (Leibniz-Institut für Gewässerökologie und Binnenfischerei), polskie władze po raz pierwszy zastosowały go w rzece, a nie w wodzie stojącej.
Mniejsze zło?
Wpływ stosowania tej substancji chemicznej na środowisko nie jest jeszcze w pełni wyjaśniony, mówi Jacek Engel, prezes Fundacji Greenmind, polskiej organizacji pozarządowej zajmującej się ochroną środowiska. Engel dodał, że jego koledzy prowadzą badania nad wpływem nadtlenku wodoru na inne części ekosystemu, takie jak plankton, maleńkie organizmy, które są kluczowym źródłem pożywienia w zbiornikach wodnych.
Jego zdaniem lokalny wpływ na ekosystem, jaki może mieć zastosowanie tego środka chemicznego, należy porównać z większym złem, jakim byłoby rozprzestrzenianie się złotych alg, "ponieważ, oczywiście, nie zabije to tylko prymnesium parvum. Zabija wszystko... ale nadal zabija organizmy w jednym konkretnym miejscu, aby uratować cały system Odry” – wyjaśnia Wolter.
Wolter dodał, że polskie władze utworzyły kilka punktów monitorowania, aby zmierzyć, jak szybko nadtlenek wodoru znika i jaki jest jego wpływ na bezkręgowce, glony i ryby.
Jak wyjaśnia Elisabeth Varga, naukowiec z Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej w Wiedniu, aby uniknąć szkód dla innych organizmów, kluczowe jest uzyskanie odpowiedniego stężenia substancji chemicznej. – Trzeba znaleźć stężenie, które jest wystarczająco wysokie, aby uszkodzić mikroalgi i zapobiec ich wzrostowi, ale które nie jest zbyt wysokie, aby wpłynąć na wszystkie inne zwierzęta – zaznacza.
Zgodnie z brytyjskimi badaniami, nadtlenek wodoru rozkłada się po krótkim czasie i szybko staje się nieszkodliwy. Testy wykazały również, że „ryby i makrobezkręgowce nie ucierpiały w wyniku eksperymentu".
"Środek doraźny"
– Nadtlenek wodoru to środek doraźny – uważa Julios Kontchou, toksykolog środowiskowy z Greenpeace Germany. – Ale to nie jest rozwiązanie problemu, który mamy w Odrze – dodaje. Także polskie Ministerstwo Klimatu podkreśliło, że użycie nadtlenku wodoru było środkiem zastosowanym w sytuacji kryzysowej. Zdaniem niemieckiego toksykologa kluczowym rozwiązaniem byłoby obniżenie obecnych wartości progowych ścieków, które kopalnie węgla i inne firmy odprowadzają do rzeki, ponieważ znacznie zwiększa to zasolenie wody.
Usuwa skutki, nie przyczyny
Zastosowanie nadtlenku wodoru jest przykładem walki z objawami, ale nie z pierwotnym problemem, uważa Wolter. – Wiemy, że prymnesium parvum jest glonem słonawowodnym, a głównym powodem jego występowania w Odrze jest zawartość soli – zaznaczył.
Wg badań Greenpeace Polska opublikowanych w zeszłym roku, wiele dopływów Odry, do których wpływają ścieki z kilku kopalń węgla kamiennego, ma zasolenie wody wyższe niż Morze Bałtyckie. Ekolodzy nazwali ten wynik „przerażającym”, ponieważ Odra jest rzeką słodkowodną, podczas gdy Bałtyk jest morzem słonowodnym.
– Powiedziałbym, że sytuacja jest podobna do tego, co obserwowaliśmy w zeszłym roku, a w niektórych punktach nawet gorsza niż w 2022 roku – uważa Kontchou, odnosząc się do poziomu soli w rzece. Polski rząd ogłosił już plany budowy zakładów odsalania w celu poprawy jakości wody w Odrze.
Ekolodzy: pozostawić Odrę naturze
Jednak niemiecka grupa ekologiczna BUND i inne organizacje w Polsce argumentują, że ochrona Odry musi wykraczać poza środki mające na celu monitorowanie i zatrzymywanie zrzutów soli i obejmować utrzymanie jej w jak najbardziej dzikim stanie, zamiast traktowania jej jako drogi wodnej dla barek i ruchu turystycznego.
Istnieje wiele unijnych regulacji dotyczących rzek – twierdzi Wolter. – Problemem jest ich wdrożenie. I nie dotyczy to tylko Polski, ale i innych krajów członkowskich. W całej Europie 60 procent rzek nie jest w dobrym stanie ekologicznym – mówi Wolter, dodając, że większość niemieckich rzek nie spełnia celów Ramowej Dyrektywy Wodnej UE, ustanowionej po to, by podnieść jakość wody w europejskich zbiorników wodnych.
Podczas gdy Międzynarodowa Komisja Ochrony Odry przed Zanieczyszczeniem – wspólne porozumienie Czech, Niemiec i Polski – stała się bardziej zaangażowana w monitorowanie rzeki od czasu katastrofy w 2022 r., mogłaby ona zostać upoważniona do dalszych działań – uważa Wolter.