Coraz więcej Brytyjczyków za Brexitem. Wskaźnik dalej rośnie
11 czerwca 2016Rośnie napięcie i liczba osób, które w brytyjskim referendum 23 czerwca rozstrzygającym o wyjściu Wielkiej Brytanii lub pozostaniu w UE chce głosować za Brexitem.
Jednoznaczny trend
Jak wynika z najnowszych sondaży 55 proc. Brytyjczyków chce w referendum powiedzieć „opuszczamy UE”. Tylko 45 proc. jest za pozostaniem Wielkiej Brytanii w Unii. To wynik internetowego sondażu instytutu ORB, przeprowadzonego na zlecenie londyńskiej gazety „The Independent”. Oznacza to wyraźny wzrost liczby zwolenników Brexitu. Jeszcze w kwietniu 51 proc. opowiadało się za rezygnacją z członkostwo UE, 49 proc. było za pozostaniem we wspólnocie.
Na potrzeby sondażu w ubiegłą środę i czwartek (8./9.06) przepytano 2 tys. Brytyjczyków. Także wcześniejsze badania wykazywały tendencję wzrostową – za Brexitem. Eksperci wciąż zastrzegają, że do wyników należy podchodzić bardzo ostrożnie.
Odwrotnie w Europie
Według sondażu przeprowadzonego w Niemczech na zlecenie magazynu „Der Spiegel" większość Niemców życzy sobie pozostania Wielkiej Brytanii w UE.
79 proc. respondentów było za pozostaniem Brytyjczyków we wspólnocie. 53 proc. niemieckich respondentów wychodzi ponadto z założenia, że ewentualny Brexit nie będzie miał wpływu na sytuację gospodarczą w Niemczech. 36 proc. jest natomiast zdania, że ekonomiczna sytuacja Niemiec pogorszy się po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE.
Na potrzeby tego sondażu instytut TNS Forschung przepytał we wtorek i środę (7./8.06) 1025 mieszkańców Niemiec uprawnionych do głosowania.
Generalnie w Europie rośnie liczba osób, które życzą sobie pozostania Wielkiej Brytanii we wspólnocie. Informację tę podała w mijającym tygodniu francuska gazeta „Le Figaro”, powołując się na sondaże w dziewięciu unijnych krajach.
Polacy są wprawdzie przeciwko opuszczeniu UE przez Brytyjczyków, ale nie aż w takim stopniu jak obywatele pozostałych badanych krajów. Podczas, gdy w Polsce 54 proc. ankietowanych życzy sobie, by Wielka Brytania pozostała w UE, we Francji wskaźnik ten wynosi 59 proc., a w Hiszpanii 67 proc.
dpa, afp / Małgorzata Matzke