Nowy skandal zbrojeniowy w Niemczech?
26 sierpnia 2013Tym razem chodzi o śmigłowiec NHI NH90 i jego morską wersję NFH NGEN Sea Lion ("Lew Morski"). Niemieckie ministerstwo obrony zamówiło 18 maszyn tego typu dla potrzeb Bundesmarine. Tymczasem, jak poinformował w poniedziałek (25.08) dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung, z poufnego raportu Bundeswehry z lipca 2011 roku wynika, że niemiecka marynarka wojenna wolałaby mieć na wyposażeniu amerykańskie śmigłowce produkowane przez znaną firmę Sikorsky.
Przetarg w tej sprawie został jednak uchylony pod koniec października 2011 roku przez ministerstwo obrony z uzasadnieniem, że na kupno amerykańskiego śmigłowca nie ma wystarczających środków budżetowych.
Bez przetargu
NH90 jest śmigłowcem wielozadaniowym, produkowanym przez niemiecko-francusko-hiszpańską firmą Eurocopter, będącą filią koncernu EADS. Morska wersja tej maszyny, przystosowana do bazowania na fregatach, służy do zwalczania okrętów podowdnych i nawodnych w dzień i w nocy oraz do zadań poszkiwawczo-ratowniczych. NHI NH90 nie jest jednak śmigłowcem morskim, takim jak słynny Sikorsky SH-3 Sea King ("Król morza"), tylko przystosowanym do wykonywania pewnych zadań na morzu i wykazuje wady typowe dla wszystkich, uniwersalnych systemów uzbrojenia. Systemy takie, utrzymują eksperci, mają nadawać się "do wszystkiego", ale w praktyce żadnego z powierzonych im zadań nie spełniają w stu procentach.
W marcu tego roku niemiecki MON, bez ogłaszania nowego przetargu, zlecił firmie Eurocopter wyprodukowanie 18 śmigłowców NH90 w wersji NFH NGEN Sea Lion. Koszt tego zlecenia wynosi 915 mln euro. Ministerstwo obrony pominęło przy tym warunek, stawiany przez komisję obrony Bundestagu, przedyskutowania najpierw planów nabycia tego śmigłowca na forum parlamentu. W czerwcu, zdominowana przez posłów chadeckich i liberalnych, komisja budżetowa Bundestagu zatwierdziła to zlecenie.
Nowa afera?
To zlecenie może być początkiem nowej afery. Jak donosi FAZ, eksperci niemieckiej marynarki wojennej uważają, że nabycie "Morskich lwów" firmy Eurocopter pociągnie za sobą łączne koszty w wysokości 2,75 mld euro, z czego lwia część będzie zyskiem tej firmy.
Jako pierwsza zareagowała na to Federalna Izba Obrachunkowa (BRH), czyli niemiecki NIK, krytykując najpierw tę decyzję publicznie jako sprzeczną z zasadami wolnej konkurencji, a następnie, podając uzasadnienie tej krytyki w poufnym piśmie z końca czerwca. Znalazły sią w nim, jak podaje dalej FAZ, takie sformułowania, że dycyzja MON-u "uniemożliwiła innym przedsiębiorstwo wzięcie udziału w przetargu", którego nie było, i że takie postępowanie budzi wątpliwości, czy federalne ministerstwo obrony w "wystarczającym stopniu uwzględnia zasady gospodarności i równości szans".
W odpowiedzi na te zarzuty, kierowany przez ministra Thomasa de Maiziére resort obrony oświadczył przez rzecznika prasowego, że wszelka krytyka w tej sprawie jest nieuzasadniona, ponieważ MON nie miał obowiązku ogłaszania przetargu na nowy śmigłowiec dla Bundesmarine.
Opozycja i KE
Innego zdania są przedstawiciele opozycji. Rzecznik partii SPD ds. polityki obronnej Hans-Peter Bartels zarzucił ministrowi de Maiziére, że prowadzi "ukartowaną grę z przemysłem zbrojeniowym na koszt zdolności operacyjnej niemieckiej marynarki wojennej", i że taki sposób postępowania jest "absolutnie niedopuszczalny". A jego odpowiednik w partii Zielonych, Omid Nouripour, mówił o "skandalicznym obejściu drogi parlamentarnej".
Wygląda na to, że następny ruch będzie należał do Komisji Europejskiej w Brukseli, do której, jak informuje FAZ, wpłynęło już zażalenie na postępowanie niemieckiego ministerstwa obrony. Ministrowi de Maiziére i odpowiedzialnemu za nabycie nowych systemów uzbrojenia sekretarzowi stanu Stéphane Beemelmansowi zarzuca się "możliwe uchybienia" przeciwko unijnym przepisom dotyczącym zasad konkurencji i zamówień publicznych.
DPA, AFP, Andrzej Pawlak
red. odp. Bartosz Dudek