Nepotyzm i korupcja w Niemczech: nastolatki na umowie, żona sekretarką
1 maja 2013Georg Schmid był do niedawna szefem klubu CSU w bawarskim landtagu. W czwartek (26.04) zrezygnował z tej funkcji z powodu zatrudniania w swoim biurze żony w charakterze sekretarki i wypłacania jej sowitego wynagrodzenia.
Od 2000 roku zatrudnianie przez posłów współmałżonków i dzieci jest w Bawarii ustawowo zabronione. Schmid skorzystał jednak z odstępstwa od ustawy, które odnosiło się do umów sprzed roku 2000. Z tego wyjątku skorzystało ogółem 17 spośród 92 posłów CSU. Po aferze Schmida większość z nich zwolniła swoich krewnych z pracy.
W poniedziałek (29.04) z tego samego powodu ustąpił następny polityk CSU. Georg Winter, szef komisji budżetowej w bawarskim landtagu, zatrudnił swoich synów w charakterze serwisantów sprzętu komputerowego. Obaj mieli w dniu zawarcia umowy, tuż przed wejściem w życie ustawy w 2000 roku, zaledwie 13 i 14 lat.
Nepotyzm w czystej postaci
Aferę rozdmuchał specjalista prawa państwowego Hans Herbert von Arnim. Po niedawnym ukazaniu się jego książki „Samoobsługujący się” (Die Selbstbediener) wyszło między innymi na jaw, że politycy bawarscy zarabiają więcej niż ich koledzy w innych krajach związkowych. Poza tym von Arnim pisze w swojej książce właśnie o tym, że posłowie do landtagu Bawarii zatrudniają na wyjątkowych zasadach krewnych.
Christian Humborg, dyrektor Transparency International (TI), organizacji pełniącej wiodącą rolę w zwalczaniu korupcji na świecie, jest zaskoczony. – Nie przyszłoby nam do głowy, że w Niemczech istnieje jeszcze taka forma nepotyzmu. Dodał jednak, że jest to raczej odosobniony przypadek.
Transparency International publikuje rokrocznie tak zwany Indeks Percepcji Korupcji. Na liście 80 państw Niemcy znajdują się na 13 miejscu. Humborg uważa, że w skali międzynarodowej jest to dobra pozycja. Ale w porównaniu z sąsiednimi krajami europejskimi są już na środkowym miejscu.
Szef TI dodał, że statystyki opierają się tylko na szacunkach.
Szeroko rozpowszechniona, ale niełatwa do uchwycenia
Według oceny profesor socjologii Ruth Linssen z Wyższej Szkoły Zawodowej w Muenster (Monastyr) korupcję trudno mierzyć, ponieważ niezwykle rzadko udaje się ujawnić sprawców. Twierdzi ona, że „ciemna liczba jest gigantycznych rozmiarów”. – Wychodzimy z założenia, że udaje się wykryć zaledwie 1-5 procent przypadków korupcji.
Dlatego Christian Humborg opowiada się za skoncentrowaniem się na środkach, które mogłyby zapobiec korupcji. Na przykład w Niemczech ustawa o dostępie do informacji publicznej jest znacznym hamulcem dla korupcji. Dzięki niej obywatele mają prawo wglądu do akt urzędowych i tym samym do kontrolowania poczynań administracji. - Co prawda rzadko się zdarza, by wystarczył wgląd do akt, żeby wykryć sprawcę – podkreślił Humborg w rozmowie z Deutsche Welle - Ale już sam fakt, że taka możliwość istnieje, zmienia zachowania i utrudnia korupcję.
Różnica między północą a południem
Regulacja w sprawie dostępu do informacji publicznej nie obowiązuje we wszystkich krajach związkowych Niemiec. - Cztery spośród pięciu landów, które nie mają takiej ustawy, leżą na południu Niemiec. Są to Bawaria, Hesja, Badenia-Wirtembergia i Saksonia - mówi Humborg. Zatem na północy RFN skorumpowani urzędnicy muszą się mieć bardziej na baczności niż na południu.
„Żenująca sytuacja”
Ruth Linssen uważa, że zaostrzenie ustaw mogłoby wpłynąć na ograniczenie korupcji. - Konwencja Narodów Zjednoczonych przeciwko korupcji została podpisana przez 140 państw. Niemiec nie ma wśród sygnatariuszy, ponieważ mamy zbyt liberalne przepisy przeciwko przekupstwu posłów.
Pomimo tej żenującej sytuacji koalicja rządząca (CDU/CSU i FDP) nie może dojść do porozumienia w sprawie zaostrzenia przepisów.
Korupcja w służbie zdrowia
Jednoznacznych przepisów antykorupcyjnych brakuje w Niemczech również w innych dziedzinach. – Gdy lobby farmaceutyczne daje lekarzom pieniądze, jest to w pełni legalne. Lekarzom wolno dać się przekupić, żeby zapisywali pacjentom określone leki.
Linssen domaga się w związku z tym większego rozdziału między polityką a gospodarką. Lobbing jest całkowicie legalny. Ale „gdy firmy wyślą swojego przedstawiciela do ministerstwa i współpracują z nim nad projektami ustawy, to często jest tak, że resort zdrowia formułuje przepisy pod dyktando koncernu farmaceutycznego”. Według Linssen jest to też forma korupcji.
DW.de / Iwona D. Metzner
red. odp.: Elżbieta Stasik